Złoty dzień polskiego snowboardu. Mamy mistrza świata, mamy dwa medale snowboardowego slalomu giganta

Czternaście lat czekania i koniec. Polscy snowboardziści przełamali medalową posuchę i sięgnęli po dwa medale podczas pierwszej konkurencji mistrzostw świata rozgrywanych w gruzińskim Bakuriani. Złotym medalistą giganta równoległego został Oskar Kwiatkowski, brąz wywalczyła Aleksandra Król.

Ostatnie wielkie snowboardowe osiągnięcie na mistrzowskiej imprezie to dwa brązowe krążki Pauliny Ligockiej w half-pipie. Polka na podium światowego czempionatu stawała w 2007 i 2009 roku. Bliska medalu olimpijskiego w konkurencji giganta równoległego była także w 2002 roku w Salt Lake City Jagna Marczułajtis. Wtedy późniejsza ministra sportu zajęła czwartą lokatę. Od tego czasu nie było nikogo, kto zbliżyłby się do jej osiągnięć. Ten sezon to jednak przełamanie grupy prowadzonej przez trenera Oskara Boma. 19 lutego to data, którą polscy kibice sportów zimowych zapamiętają na długo.  

Złoty Oskar

Już w tamtym sezonie Oskar Kwiatkowski pokazywał solidną, wysoką dyspozycję. Na docelowej imprezie, jaką były IO w Pekinie, zajął 7. lokatę, ulegając w ćwierćfinale późniejszemu mistrzowi olimpijskiemu Benjaminowi Karlowi. Wywalczył też na koniec sezonu podium Pucharu Świata w słoweńskiej Rogli. Od początku tej zimy chciał udowodnić sobie, że stać go na więcej. Urodzony w Zakopanem zawodnik tamtejszego AZS-u już w grudniu wraz z Aleksandrą Król stanął na podium PŚ w zawodach drużynowych, potem było tylko lepiej. Trzykrotnie Kwiatkowski plasował się w najlepszej trójce pucharowej rywalizacji. Dwa razy przed imprezą docelową wygrał zawody slalomu giganta równoległego. Najlepszy okazał się być w szwajcarskim Scuol i kanadyjskim Blue Mountain. Do Gruzji na MŚ jechał jako lider klasyfikacji generalnej PŚ.

Wielki dzień rozpoczął od wielkich przejazdów w kwalifikacjach. Dwa solidne zjazdy i druga lokata dawały prawo wyboru toru aż do samego finału. Aż do ostatniego wyścigu dwudziestosześciolatek zjeżdżał po trasie niebieskiej. Ta okazała się być dla niego szczęśliwa. W 1/8 finału pokonał Japończyka Masaki Shibe, który w połowie przejazdu wypadł z trasy. Ćwierćfinał to walka na setne z Koreańczykiem Kimem. Lepszy finisz, czas lepszy o 0,14 sekundy i najlepsza czwórka, a tam walka z mistrzem olimpijskim. Odwet za przegrany ćwierćfinał ostatnich Igrzysk udał się, choć o zwycięstwie decydowały ułamki sekund. Benjamin Karl został jednak w pokonanym polu, a do finału awansował Kwiatkowski. W nim rywalizował ze Szwajcarem Dario Caviezelem. Start lepiej wyszedł Polakowi, ale w środku stoku na czele był przeciwnik. Ostatnie bramki to już popis Zakopiańczyka, który wjechał na metę z przewagą 0,26 sekundy, świętując tytuł mistrza świata. Brąz wywalczył kolejny z Austriaków Alexander Payer. 

Brąz dla Oli

W rywalizacji kobiet ściskaliśmy kciuki za Aleksandrę Król. Czwarta w klasyfikacji generalnej, doświadczona, trzydziestodwulatka była w gronie faworytek do walki o medale. W tym sezonie stawała już na podium pojedynczych zawodów pucharowych, a na Pekińskich, zeszłorocznych Igrzyskach była ósma. 

W kwalifikacjach w Bakuriani pojechała na piątą pozycję i wiadomo było, że do wywalczenia medalu potrzebna będzie wygrana z wyżej rozstawioną rywalką. Do tego doszło w ćwierćfinale – gdy na Zakopiankę czekała utytułowana Austriaczka Claudia Riegler. 49-letnia była mistrzyni świata przegrała jednak z Król, która tym samym awansowała do pierwszego w swojej karierze półfinału MŚ. W nim uległa najlepszej w kwalifikacjach Danele Ulbing, ale wyścig o brązowy medal to popis Polki. Jadąc po niebieskiej trasie nie dała szans Włoszce Luci Dalmasio, która już na początku przejazdu popełniła duży błąd. Aleksandra Król wjechała na metę z ponad dwusekundową przewagą, stając się drugą polską medalistą MŚ w snowboardzie. 

Medale Kwiatkowskiego i Król zwiastują doskonały wynik polskiego teamu w konkurencji duetów. Ta odbędzie się w środę 22 lutego, a Polacy będą stanowili jedną z mocniejszych drużyn. Kolejny medal snowboardzistów wisi w powietrzu.

Dodaj komentarz