Super Fight na UFC 284. Znamy najlepszego zawodnika bez podziału na kategorie wagowe

Gala UFC 284 zaserwowała walkę wieczoru, której ciężko będzie dorównać przez bardzo długi czas. Alexander Volkanovski po kompletnym zdominowaniu dywizji piórkowej postanowił obrać sobie za cel mistrzostwo wagi lekkiej.

Dla najlepszego zawodnika bez podziału na kategorie wagowe miało to być największe wyzwanie w karierze. By zostać podwójnym mistrzem, Australijczyk musiał pokonać drugiego w rankingu pound-for-pound, obecnie panującego mistrza wagi lekkiej Islama Machaczewa.

Stworzyć historie lub udowodnić swoją wartość

Alexander Volkanowski stanął przed szansą napisania historii. Bo jak łatwo się domyślić bycie mistrzem dwóch kategorii to ogromny wyczyn. Dotychczas dokonały tego tylko cztery osoby: Conor McGregor, Daniel Cormier, Amanda Nunes oraz Henry Cejudo.

Z kolei dla Islama Machaczewa miał być to ostateczny test. Dla wielu samo posiadanie pasa najlepiej obsadzonej kategorii na świecie nie było wystarczającym dowodem jakości Dagestańczyka, gdyż zarzucano mu stoczenie zbyt małej liczby pojedynków z czołówką. Co by jednak nie mówić Rosjanin, by zdobyć swój tytuł, pokonał Charlesa Olivere, Brazylijczyka, który podczas swojego panowania deklasował praktycznie każdego z czołówki dywizji lekkiej.

Pięć rund pełnych emocji

Jak walczy dwóch najlepszych, to wiadomo, że rzadko popełniają oni błędy. Nie ma się więc co dziwić, że panowie doprowadzili swój pojedynek do werdyktu sędziowskiego.

Pierwszą rundę Australijczyk rozpoczął w swoim stylu od wywierania presji na rywalu. To jednak Machaczew zaskoczył skutecznością w stójce, posyłając swojego oponenta na matę oraz serwując mu kopnięcie na głowę. Volkanowski przetrwał, ale nie dał rady odwrócić losów rundy na swoją korzyść. Gdy walka przeniosła się pod siatkę, mistrz wagi lekkiej ustabilizował rywala. Być może nie była to efektowna technika, ale dająca Dagestańczykowi przewagę na kartach punktowych.

W kolejnych rundach podstawowych Australijczyk skupił się na okopywaniu rywala, często trafiając w tułów. Machaczew nie pozostawał mu dłużny, podejmując stójkową batalię, ale również stopował rywala przez częste próby klinczu przy siatce.

W rundzie czwartej mogliśmy zauważyć konsekwentną taktykę Dagestańczyka polegającą na ciosach prostych. Udało mu się jednak obalić rywala, przenosząc walkę do swojej ulubionej płaszczyzny. Na macie Islam zdobywał przewagę, jednak Volkanowski odgryzał się ciosami z dołu.

W piątej rundzie świetnie przygotowany kondycyjnie mistrz wagi piórkowej wciąż napierał. Australijczyk nadział się jednak na kolano, ale udało mu się dojść do siebie. Ta runda zdecydowanie należała do Volkanowskiego. Warto wyróżnić prawy sierp, którym trafił rywala, a także samą końcówkę, gdzie obijał swojego oponenta w parterze. 

Sędziowie pomimo zaciętej walki byli jednogłośni. Wszyscy wskazali na Machaczewa, dwójka z nich uznała, że mistrz wagi lekkiej był lepszy w trzech rundach, trzeci z arbitrów, przyznał Dagestańczykowi cztery z pięciu rund.

Islam Machaczew pokonał swojego najbardziej wymagającego oponenta jak do tej pory. Mając do tego w pamięci egzekucję, jakiej dokonał na Charlesie Oliverze, można przewidywać długie panowanie obecnego króla na tronie wagi lekkiej.

Źródło zdjęcia: UFC Instagram

Dodaj komentarz