Skoczyć po olimpijskie złoto. Podsumowanie zmagań w Niżnym Tagile

Rozpoczął się olimpijski sezon w skokach narciarskich. Rywalizacja o Kryształową Kulę będzie długa i zakończy się w ostatni weekend marca.

Najważniejsze zawody całego cyklu zaplanowane są jednak na początek lutego, kiedy to w Pekinie najlepsi sportowcy walczyć będą o olimpijskie medale. Inauguracyjne zawody zorganizował po raz pierwszy kompleks skoczni w Niżnym Tagile. Piękne skoki wystartowały na dobre, a wielkich emocji nie brakowało.

Skoki narciarskie za Uralem

Azjatyckie miasto położone w górach Uralu po raz pierwszy zorganizowało rozpoczęcie sezonu. Niżny Tagił jest jednym z ważniejszych ośrodków treningowych w Rosji. Skocznie powstały w 1970 roku -pierwotnie było to pięć mniejszych obiektów. Po przebudowie, która trwała od 2009 do 2012 roku, powstały cztery obiekty, a perłą w koronie był ten o punkcie konstrukcyjnym 120 m. Oprócz skoczni powstały trasy do narciarstw biegowego, wyciąg, stadion narciarski oraz hotel.
W sezonie 2013/14 kompleks Aist zadebiutował w kalendarzu Letniego Grand Prix. W kolejnym roku obiekty „Bocianpo raz pierwszy znalazły się w terminarzu Pucharu Świata.  Rekordzistą skoczni od 2020 r. jest Robert Johansson. W grudniowej rywalizacji Norweg poszybował na odległość 142,5 m. 

Nienajlepsze polskie wspomnienia

Od sześciu edycji skocznie w Niżnym Tagile nie są szczęśliwe dla Polaków. Na dwanaście rozegranych konkursów nie udało się nam wygrać ani jednej rywalizacji. Na przestrzeni tych kilku lat tylko jednemu z naszych zawodników udało się zakląć magię nielubianej skoczni. W 2018 roku w obu konkursach w czołowej trójce uplasował się Piotr Żyła. Mistrz świata z Oberstdorfu zajmował odpowiednio drugą i trzecią lokatę. Inne wspomnienia z Rosji mają reprezentanci Norwegii i Niemiec. Skandynawowie triumfowali na tym obiekcie czterokrotnie i są w tej klasyfikacji na równi z reprezentantami Niemiec. Ostatnie dwa konkursy rozegrane na początku grudnia ubiegłego roku padły łupem Halvora Egnera Graneruda, z sześciu miejsc na podium aż pięć wywalczyli Wikingowie.

Pierwsze kwalifikacje sezonu

W wietrznych warunkach atmosferycznych zaczęło się skakanie w sezonie 2021/2022. Rosyjskie skocznie nie dawały powodów do radości nawet najlepszym zawodnikom. Do sobotniego konkursu nie zakwalifikowali się m.in. Stefan Kraft czy Domen Prevc, a skoki wielu faworytów były średniej jakości. Polskim kibicom wiatr na skoczni Aist przywiał jednak pierwszą w cyklu wiktorię. Triumfatorem pierwszych kwalifikacji został Kamil Stoch. Trzykrotny mistrz olimpijski z Soczi i Pjongjangu poszybował na odległość 135 metrów, o ponad dziesięć punktów pokonał swoich najgroźniejszych rywali i w doskonałym nastroju wkroczył w swój dziewiętnasty sezon. Piątkowe kwalifikacje przebrnęli również Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Jakub Wolny i Andrzej Stękała. Z bardzo dobrej strony pokazali się również Niemcy, Norwegowie, Japończycy i Austriacy, czyli wszyscy, którzy walczyć będą o największe laury przez cały sezon. 

Rywalizację czas zacząć

Pierwszy konkurs sezonu olimpijskiego potwierdził formę czołowych zawodników z poprzedniej zimy. Sobotnia rywalizacja na szczycie padła łupem Karla Geigera, który dwukrotnie lądował za sto trzydziestym metrem. Niemiec wyprzedził Ryoyu Kobayashiego oraz Halvora Egnera Graneruda, który po pierwszej serii przewodził stawce. Swoje trzy grosze w konkursie dorzucił również wiatr. Przekonali się o tym polscy skoczkowie, którzy w różnych warunkach musieli radzić sobie ze skocznią „Bocian. Po pierwszej części zmagań powody do zadowolenia miał jedynie Dawid Kubacki. Zakopiańczyk był ósmy. Zdecydowanie słabiej spisał się zwycięzca kwalifikacji Kamil Stoch. Skoczek z Zębu trafił na słabszy wiatr pod narty i po pierwszej serii plasował się na 20 miejscu. Wszystko zmieniło się po drugim skoku Stocha, kiedy to poszybował na 125 metr i zaczął piąć się w klasyfikacji konkursu. Słabsze warunki atmosferyczne spowodowały, że kolejni skoczkowie nie wyprzedzali trzykrotnego mistrza olimpijskiego. Pierwszy konkurs w sezonie zakończył na dobrym piątym miejscu. O pięć lokat spadł Kubacki, który był 13. Żyła, Stękała i Wolny nie zakwalifikowali się do najlepszej trzydziestki, co spowodowało najgorszy od lat start polskich skoczków w Pucharze Świata. 

Niedziela z tym samym kłopotem

Historią bez końca zdawał się wiatr rządzący na obiektach w Niżnym Tagile. Od jego siły zależały skoki wielu zawodników, choć nie tylko on decydował o miejscach. Początek sezonu pokazał też, kto w tym roku może walczyć o Kryształową Kulę. Prawdziwy popis sił dał obrońca trofeum Halvor Egner Granerud. Norweg w pierwszym skoku poszybował na 134,5 metra i w drugiej serii tylko przypieczętował pierwsze zwycięstwo w sezonie. Tuż za nim uplasował się lider PŚ Niemiec Karl Geiger. Podium uzupełnił dwukrotny mistrz świata z Lahti Stefan Kraft. Swojego dorobku tym razem nie poprawił Ryoyu Kobayashi, który został zdyskwalifikowany w kwalifikacjach. Punktów nie zdobyli też dwaj najlepsi w sobotę Polacy. Kamil Stoch oraz Dawid Kubacki nie trafili na dobre warunki pogodowe i zakończyli zmagania odpowiednio na 33 i 35 miejscu. Do najlepszej trzydziestki awansowali natomiast Piotr Żyła oraz Andrzej Stękała. Mistrz świata z normalnej skoczni z Oberstdorfu oddał solidne dwa skoki i zajął 16 pozycję. Jeden punkt do klasyfikacji generalnej zapisał na swoim koncie Stękała, który był trzydziesty. 

Po inauguracyjnych zawodach w rosyjskim Niżnym Tagile skoczkowie przeniosą się na koło podbiegunowe, gdzie rywalizować będą na skoczni Rukatunturi. Walka o kolejne punkty do Pucharu Świata już w następny weekend.

Dodaj komentarz