Polskie tenisistki znów zagrają w elicie

Siedem lat najlepsze polskie rakiety musiały czekać, aby awansować do grupy prestiżowych rozgrywek Billie Jean King Cup. Do finałowego turnieju dawnego Fed Cup Polki awansowały po wygranej z Rumunią.

Mecz w Radomiu był pierwszym występem po przerwie nowej królowej tenisa — Igi Świątek.

Drużyna prowadzona przez Dawida Celta składała się z najlepszych polskich zawodniczek zarówno singlowej, jak i deblowej rywalizacji. Największą jednak jej gwiazdą była bez wątpienia nowa liderka rankingu WTA. Zagrała ona przeciwko Rumunkom dwa spotkania i oba wygrała. Miała wielki wpływ na polskie zwycięstwo, a krok w stronę sukcesu postawiła również nasza druga rakieta Magda Linette. Duet Raszyńsko-Poznański dał nam długo wyczekiwany awans. Z trybun na młodsze koleżanki patrzyła była wiceliderka światowych list Agnieszka Radwańska. Ta sama, która doprowadziła Polki do ostatniego ćwierćfinału Billie Jean King Cup w 2015 roku. 

Wielki Piątek i nie mniejsza Świątek

Ponad czterotysięczna widownia, która w piątkowe popołudnie przybyła do Radomskiego Centrum Sportu wyczekiwała tylko na jedno, na wyjście na kort liderki nie tylko polskiego, ale także światowego tenisa. Zanim do gry przystąpiła Świątek, na kort wyszła Magda Linette. Trzydziestoletnia poznanianka w swoim pierwszym meczu zmierzyła się z liderką rumuńskiej kadry, doświadczoną Iriną Camelią Begu. 

Po solidnym początku i wygranym pierwszym secie 6:1 Linentte obniżyła poziom gry i zaczęła popełniać więcej błędów. Lepiej zaczęła serwować Rumunka i w efekcie to ona sięgnęła po drugą partię. Losy spotkania rozstrzygnęły się na początku trzeciego seta, kiedy to Polka przełamała rywalkę w trzecim gemie i nie oddała prowadzenia do końca. Set wygrany do dwóch i wielka radość z pierwszej zdobyczy punktowej tego dnia. Pierwszej, lecz nie ostatniej. 

Chwile przed godziną 16 na kort wyszły Iga Świątek i Mihaela Buzarnescu. Była 22. rakieta świata nie była w stanie nawet przez chwilę przeciwstawić się młodszej, lecz już bardziej utytułowanej raszyniance. Jeden gem oddany przeciwniczce to wypadkowa niezwykle dojrzałej gry 20-latki. Każdy element tenisowego rzemiosła wykonywany był z zegarmistrzowska precyzja, a to umacniało Polkę w każdym punkcie. Doskonałe poruszanie się po korcie, solidny serwis i utrzymywanie każdej mocniej uderzonej piłki to najważniejsze elementy sukcesu Igi w pierwszym dniu rywalizacji. 

Nie zabrakło również efektownych wygranych uderzeń takich jak backhandowy drive wolej grany z powietrza czy smeczowy slajs poparty obrotem o 360 stopni. Po niecałej godzinie rywalizacji to Polka mogła zakrzyknąć: „Jazda” i ustawić przewagę naszej kadry na 2:0. Wynik dwudniowej batalii wydawał się przesądzony już po pierwszych dwóch spotykanych.

Kropka nad i postawiona niezwykle szybko

Tuż przed pierwszym sobotnim meczem Iga Świątek musiała nagle zmienić swoje plany. Trener reprezentacji Rumunii podjął decyzję o zmianę reprezentantki w pierwszym spotkaniu. Irine Camelie Beagu zastąpiła młoda nadzieja rumuńskiego sportu Andreea Prisaciariu. Najlepsza rakieta świata nie zrobiła sobie nic ze zmiany rywalki na chwile przed meczem i w 52 minuty odprawiła starszą o dwa lata oponentkę. 6:0, 6:0 – to wynik, który robi wrażenie i wynik, który poszedł w eter. 

Liderka rankingu nie dała szans kolejnej przeciwniczce, po raz kolejny popisując się genialnymi zagraniami. Tym samym mecz Polska-Rumunia został rozstrzygnięty po trzech starciach. 3:0 dla Polek nie dawało już Rumunkom żadnych szans, choć kibicom dano jeszcze jeden tenisowy spektakl do sportowego skonsumowania. 

Kapitan reprezentacji Polski — Dawid Celt i jego odpowiednik w drużynie Rumunii — Horia Tecau zdecydowali się na odwołanie drugiego meczu singlowego i rozegranie jedynie debla. W nim Polki w składzie Magdalena Fręch i Alicja Rosolska pokonały w super tie-breaku Andreę Mitu i Mihaela Buzarnescu, przypieczętowując tym samym awans naszej reprezentacji do turnieju finałowego drużynowych zmagań pod egidą Billie Jean King Cup.

Już w listopadzie najlepsza dwunastka kobiecych zespołów spotka się, aby rozegrać finałowe mecze turnieju. Będzie to pierwszy polski finał dawnego Fed Cup, który od dwóch lat jest rozgrywany w innym formacie. Oprócz zawodniczek znad Wisły w finałowych zawodach spotkają się zwycięzcy innych barażowych pojedynków, a także cztery najwyżej notowane reprezentacje poprzedniej edycji i przyznawana przez Międzynarodową Federację Tenisa „dzika karta”. Na razie miejsce rozgrywania zawodów nie jest znane. Starania o organizację zgłosiła Polska, która z wielką Igą Świątek będzie bez wątpienia jednym z faworytów rywalizacji. Poprawa najlepszego wyniku w historii jest już o krok.

Dodaj komentarz