Pogoń za złotym orłem

Jubileuszowa 70. edycja najbardziej prestiżowego turnieju świata rozpoczęła się w Oberstdorfie, a zakończyła na skoczni w Bischofshofen. Nie mogło zabraknąć noworocznej rywalizacji w Garmisch-Partenkirchen oraz skoków na wymagającej skoczni Bergisel. Od pierwszego dnia rywalizacji wykrystalizowała się grupa faworytów, która pomiędzy sobą rozstrzygnęła losy złotego orła. Po raz pierwszy od kilku lat do walki nie włączyli się polscy skoczkowie.

Kobayashi królem polowania w Oberstdorfie

Kwalifikacje padły łupem Ryoyu Kobayashiego jednak nie zawiedli ani Karl Geiger, ani Halvor Egner Granerud. Wielka trójka sezonu stanęła przed szansą wygrania pierwszych zawodów. Pierwsza seria to popis Norwega Roberta Johanssona. Prowadził on z przewagą blisko pięciu punktów. Za jego plecami plasowali się reprezentacyjny kolega Granerud oraz Niemiec Geiger. W finałowej rundzie zaatakował Kobayashi, który po genialnym skoku na 141 metrów awansował o cztery pozycje. Skok godny lidera Pucharu Świata oddał Geiger – 131 metrów nie dało jednak nawet miejsca na podium. Niemiec był piąty, a przed nim uplasował się Marius Lindvik. 

Konkurs na Schattenbergschanze jako drugi ukończył Granerud, który stracił do Ryoyu 2,8 punktu. Trzecie miejsce zajął Johansson. Dla Polaków pierwszy etap Turnieju Czterech Skoczni nie okazał się tak wyczekiwanym przełamaniem. Słabe kwalifikacje i równie nieudany konkurs potwierdził nad wyraz przeciętną dyspozycję podopiecznych Michala Dolezala. Najwyżej z biało-czerwonych sklasyfikowany został Dawid Kubacki, który zajął 28. miejsce i był jedynym punktującym Polakiem. Trzykrotny zwycięzca turnieju Kamil Stoch zajął 41. pozycję. Tylko nieznacznie lepiej spisał się Piotr Żyła. Wiślanin był 38. Blisko awansu do finałowej serii byli 32. Jakub Wolny i 33. Paweł Wąsek.

Nowy rok po japońsku

Sylwestrową zabawę na Grosse Olympiaschanze najlepiej rozpoczął Markus Eisenbichler, który wygrał kwalifikacje w Garmisch-Partenkirchen. Do konkursu noworocznego awansowała również cała szóstka podopiecznych trenera Michala Dolezala. Z dobrej strony pokazał się Piotr Żyła. Mistrz świata z 2021 roku skakał daleko cały dzień, a zwieńczający skok dał mu piątą pozycję. Pierwszy konkurs w 2022 roku to pasjonująca walka o zwycięstwo pomiędzy Kobayashim a Eisenbichlerem. Japończyk w pierwszej serii pofrunął 143 metry, na co w drugiej próbie odpowiedział Niemiec, skacząc pół metra dalej. Obniżona belka i niekorzystne warunki nie przeszkodziły Ryoyu pokonać o 0,2 punktu Markusa i wygrać drugi konkurs w 70 edycji Turnieju. W nagrodę objął on również przewodnictwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Plastron lidera odebrał innemu niemieckiemu skoczkowi Karlowi Geigerowi. 

Wybitny konkurs zaliczył również Słoweniec Lovro Kos. Dwudziestodwulatek po raz pierwszy w karierze uplasował się w czołowej trójce. Polscy kibice z kolejną partią skoków wiązali nadzieje na lepszą formę. Po katastrofie w Oberstdorfie nie mogło pojawić się nic gorszego i gorzej nie było. Treningi i kwalifikacje potwierdziły stabilne skoki Żyły, Stocha i Kubackiego. Noworoczny konkurs po raz kolejny w tym sezonie szybko sprowadził wszystkich na ziemię. Skoki powyżej 130 metrów pozwoliły uplasować się na najlepszej w sezonie jedenastej pozycji Żyle. Z dobrej strony zaprezentował się także Jakub Wolny, który zajął 23 miejsce. Pozostali przegrali w swoich parach i nie wdrapali się do najlepszej trzydziestki. Trzykrotny mistrz olimpijski Kamil Stoch był 47, a Dawid Kubacki zakończył zmagania na 39. miejscu.   

W Innsbrucku bez konkursu

Formę zbudowaną na przestrzeni kilku ostatnich konkursów utrzymał japoński mistrz Ryoyu Kobayashi. Lider PŚ i klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni, mimo iż nie oddał najdłuższego skoku, to obniżona belka i wiatr z tyłu skoczni w połączeniu ze 126,5-metrowym skokiem dały zwycięstwo w kwalifikacjach. Najdłuższy skok dnia oddał młody Słoweniec Lovro Kos, który zakończył zawody na piątej pozycji. 

Do najlepszej pięćdziesiątki zakwalifikowało się pięciu Polaków. Sztuka ta nie udała się jedynie Kamilowi Stochowi, co potwierdziło niespodziewany kryzys mistrza, który jeszcze przed trzema tygodniami stawał na podium rywalizacji w Klingenthal. Sztab szkoleniowy podjął decyzję o wycofaniu Stocha z Turnieju i rozpoczęciu przygotowań do najważniejszej imprezy czterolecia, czyli Igrzysk Olimpijskich. Niespodziewanie od rana konkursowego dnia plany organizatorów pokrzyżowała pogoda, a wiatr uniemożliwiał rozegranie zawodów. Po blisko dwóch godzinach przeciągania startu dyrektor PŚ Sandro Pertille podjął decyzję o odwołaniu trzeciego konkursu TCS i rozegrania dwóch kolejnych zawodów w Bischofshofen.

Dwa dni skakania na koniec

Anulowane kwalifikacje przed zawodami w Innsbrucku odrobiono już na skoczni im. Paula Ausserleitnera. W nich najlepszy okazał się Marius Lindvik a do konkursu awansowało czterech Polaków. Poza pięćdziesiątką znalazł się Andrzej Stękała. To właśnie zwycięzca kwalifikacji nawiązał rywalizację o zwycięstwo z Ryoyu Kobayashi. 137,5 oraz 135,5 metra nie wystarczyło jednak Norwegowi na pokonanie lidera Turnieju. Kobayashi po pierwszej serii był za plecami Lindvika, ale atak i skok na 137 metrów dało mu trzecią wygraną w siedemdziesiątej edycji TCS. Podium uzupełnił drugi z Wikingów Halvor Egner Granerud. Pierwszy dzień rywalizacji na skoczni w Bischofshofen nie zmienił humoru polskim skoczkom. Po raz kolejny najlepiej spisał się Piotr Żyła. Wiślanin oddał dwa stutrzydziestometrowe skoki i został sklasyfikowany na 18. pozycji. Przebłysk w postaci dwóch solidnych skoków stał się udziałem mistrza świata z 2019 roku Dawida Kubackiego, który zakończył zawody na 21 miejscu. Punkt do klasyfikacji generalnej PŚ dołożył Jakub Wolny, który był trzydziesty.

Ostatni dzień walki o złotego orła rozpoczął się bez niespodzianki. Po zwycięstwo w kwalifikacjach sięgnął Ryoyu Kobayashi, który jednak nie prowadził na półmetku ostatniego konkursu Turnieju. Ta rola przypadła Niemcowi Karlowi Geigerowi, który po skoku na 140,5 metra wyprzedzał Austriaka Daniela Hubera oraz innego z Japończyków Yukiye Sato. Druga seria to kolejny doskonały skok Hubera i wielka radość gospodarzy, którzy mogli cieszyć się z triumfu swojego skoczka. Dla dwudziestodziewięciolatka był to pierwszy pucharowy triumf. Radość Austriaka odebrała wielką przyjemność Kobayashiemu, który nie sięgnął po czwarty skalp i wielkiego szlema. Japończyka w ostatnim konkursie wyprzedzili również Halvor Egner Granerud, Marius Lindvik, Karl Geiger oraz Yukiya Sato. Najlepiej z trójki Polaków, którzy zakwalifikowali się do czwartkowej rywalizacji, był po raz kolejny Piotr Żyła. Mistrz świata z 2021 roku zajął 13 miejsce, a punkty wywalczył również inny z polskich mistrzów świata Dawid Kubacki, który był 27. 

Orzeł po raz drugi

Druga wygrana w całym cyklu Ryouyu Kobayashiego nie podlegała nawet przez chwile żadnym dyskusjom. Przewaga ponad dwudziestu czterech punktów nie była spektakularna, ale pewna i stabilna od pierwszego do ostatniego skoku. Wynik zdobyty przez Japończyka okazał się najwyższym w historii imprezy. Drugi Turniej Czterech Skoczni zakończył Marius Lindvik, a podium uzupełnił Halvor Egner Granerud. Norweg o cztery punkty pokonał Niemca Karla Geigera. W klasyfikacji generalnej walki o złotego orła z Polaków najlepiej wypadł Żyła, sklasyfikowany na piętnastej pozycji. Na miesiąc przed najważniejszą imprezą czterolecia wyraźnie zarysowuje się czołówka, w której ciągle brakuje Polaków.

Dodaj komentarz