Pożegnanie bez happy endu. Joanna Jędrzejczyk kończy karierę

Pierwsza mistrzyni UFC z Europy. Pięć obron mistrzowskiego pasa dywizji słomkowej. Seria ośmiu zwycięstw z rzędu w najlepszej organizacji mieszanych sztuk walki na świecie. Jej walka z Weili Zhang w 2020 została ogłoszona walką roku. W skrócie, Joanna Jędrzejczyk. Kobieta, która pomagała tworzyć nie tylko polskie, ale i światowe MMA, kończy karierę.

Ostatni taniec

Jędrzejczyk powróciła do oktagonu UFC po ponad dwóch latach przerwy. Rywalką Polki była Weili Zhang, która wspólnie z naszą reprezentantką dwa lata temu wykręciła walkę roku, niestety zakończoną na korzyść Zhang. I choć Chinka podchodziła do tego starcia w roli faworytki, to z tyłu głowy pojawiała się myśl: co, gdyby to Jędrzejczyk wygrała? W końcu jej walka z Zhang była eliminatorem do mistrzowskiego tytułu, który obecnie posiada Carla Esparza. Ta sama Carla Esparza, której Jędrzejczyk odebrała pas wagi słomkowej.

Po dyspozycji Polki można było zauważyć, co znaczą dwa lata bez zawodowych walk. Nie pomógł tu nawet intensywny, pięciomiesięczny obóz przygotowawczy. Chinka zdołała obalić naszą reprezentantkę dwukrotnie, kompletnie dominując ją w parterze. W momentach, gdy walka przenosiła się do stójki, sytuacja nie wyglądała lepiej. Jędrzejczyk cięła swoimi uderzeniami powietrze, zaledwie połowa jej ciosów dosięgała przeciwniczki. Zhang była zdecydowanie bardziej precyzyjna. Pierwsza runda zakończyła się jej bezsprzeczną przewagą.

Druga runda okazała się ostatnią dla tego starcia. Po wymianach kopnięć i klinczu przy siatce zawodniczki postanowiły wejść w stójkową batalię. W jednej z wymian Chinka spróbowała ciosu obrotowego, backfista, który doszedł idealnie do głowy Jędrzejczyk i posłał ją na matę.

Jak się okazało, był to ostatni cios, jaki Polka przyjmie w zawodowych starciach. Była mistrzyni w wywiadzie po walce podziękowała wszystkim za dwadzieścia lat występów i ogłosiła koniec kariery. Jak przyznała, chce teraz być mamą i zająć się swoimi biznesami, jednak w tym wszystkim wciąż działać w środowisku MMA. Po udzieleniu wywiadu JJ w symbolicznym geście odłożyła rękawice na środku oktagonu.

Smutny koniec pięknej historii

Można powiedzieć, że trudno o gorszy koniec kariery niż przegrana przez nokaut. Nie wymazuje to jednak historii, którą Joanna Jędrzejczyk napisała nie tylko dla polskiego, ale też światowego MMA.  

Zawodniczka z Olsztyna weszła do UFC z hukiem. Już w swoich dwóch pierwszych walkach prezentowała widowiskowy styl, który, nie ma co ukrywać, promuje zawodników do starć o najwyższe laury. Do tego dochodziła równie widowiskowa postawa Jędrzejczyk w mediach, jak i na konferencjach prasowych. Publika ją pokochała, a trzecia walka była dla Polki walką o tytuł, który zdobyła w efektownym stylu.

Sukcesy Jędrzejczyk w UFC były kamieniem milowym dla reszty naszych reprezentantów. Włodarz organizacji, Dana White, po sukcesie JJ na pewno zaczął patrzeć na polskich zawodników bardziej przychylnym okiem. Potwierdzić to może choćby fakt, że podczas panowania Jędrzejczyk zmierzyła się z naszą drugą zawodniczką, Karoliną Kowalkiewicz. I kto wie, być może była to ostatnia wojna polsko-polska o tytuł mistrzowski? Faktem jest jednak, że Polki dały wówczas świetne widowisko, do którego możemy wracać z uśmiechem na twarzy.

Panowanie Joanny to oczywiście piękna historia, jednak jej najbardziej legendarny występ to chyba ten, gdy już pasa nie miała. Chodzi oczywiście o jej pierwszą walkę z Weili Zhang. Pięć pełnych rund. Praktycznie sama walka w stójce na najwyższym światowym poziomie. Obie zawodniczki wyprowadziły prawie 800 ciosów. Czysta poezja, walka uznana za starcie roku. I co warto zaznaczyć, bez podziału na płeć.

W swoim ostatnim wywiadzie w oktagonie Jędrzejczyk powiedziała też, że jest z siebie dumna. Trudno się dziwić, bo mimo ostatniego niepowodzenia napisała wspaniałą historię. Była pionierką kobiecego MMA, była mistrzynią, była prawdziwą gwiazdą. I my też powinniśmy być z niej dumni i przede wszystkim podziękować. Za wszystkie emocje, za nieprzespane noce, by śledzić jej walki za oceanem, za godne reprezentowanie kraju.

Dodaj komentarz