Jak świat piłki nożnej zareagował na wojnę w Ukrainie? Polska jednym z najważniejszych ogniw w wyeliminowaniu Rosji.

24 lutego rozpoczęła się inwazja Rosji w Ukrainie. Każdego dnia do sieci regularnie trafiają drastyczne zdjęcia oraz filmy. Do Polski wjechało już ponad 1,5 miliona ukraińskich uchodźców. Polacy na wielu płaszczyznach pokazują swoje pełne poparcie i pomagają Ukrainie, również w świecie piłki nożnej.

Pod koniec listopada ubiegłego roku rozlosowane zostały pary barażowe w walce o wyjazd na Mistrzostwa Świata w Katarze. Los chciał, że to akurat Polska trafiła na Rosję, a zwycięzca tej pary miał zagrać z lepszym w meczu Szwecja-Czechy. Od początku więc wiele zależało od nas. Pojawiały się informacje, że mecz zostanie rozegrany na neutralnym terenie. Polski Związek Piłki Nożnej stosunkowo szybko wziął sprawy w swoje ręce i jako pierwszy jasno dał do zrozumienia, że piłkarze nie wybiegną na murawę spotkania przeciwko Rosji, nawet pod groźbą walkowera. Takie same kroki podjęli Szwedzi oraz Czesi, czyli zespoły uzupełniające naszą część drabinki. 

Pod wpływem nacisków FIFA zdecydowała się usunąć Rosję z baraży i Polska awansowała poprzez wolny los. W terminie odwołanego spotkania z kadrą Sbornej biało-czerwoni najprawdopodobniej rozegrają towarzyski mecz ze Szkocją, która miała się zmierzyć z Ukrainą, jednak spotkanie z oczywistych powodów zostało przełożone. Podobnych działań podjęła się UEFA, która zadecydowała o przyznaniu walkowera na korzyść RB Lipsk w dwumeczu ze Spartakiem Moskwa i wyrzuciła rosyjski klub z rozgrywek Ligi Europy. 

FIFA wyciągnęła również pomocną dłoń w kierunku zagranicznych piłkarzy klubów z Ukrainy oraz Rosji. W obu przypadkach kontrakty są zawieszone do końca czerwca, co oznacza, że zawodnicy na trzy miesiące mogą zmienić klubowe barwy, mimo zamkniętego okna transferowego. 

Nowy prezes PZPN, Cezary Kulesza, który od początku swojej kadencji musiał sobie już kilkukrotnie radzić w newralgicznych sytuacjach, zadecydował, że piłkarze posiadający ukraiński paszport nie będą traktowani jako zawodnicy spoza Unii Europejskiej. Jest to o tyle istotne, że w 1. Lidze na boisku może jednocześnie przebywać dwóch takich graczy, a w niższych ligach tylko jeden. Ruch ten ma skłonić polskie kluby do pomagania Ukraińcom. Budująca jest również postawa polskich klubów. Większość z nich oferuje dzieciom z Ukrainy bezpłatne treningi w swoich akademiach. 

Do Polski udało się też sprowadzić Tomasza Kędziora, czyli jedynego Polaka występującego w ukraińskiej ekstraklasie. Prawy obrońca skorzystał z pomocy swojego byłego klubu, Lecha Poznań, który umożliwił mu treningi z pierwszym zespołem i wypożyczył go do końca sezonu. 

Głos płynący ze świata piłki często jest lekceważony, a tak naprawdę ma on dużą moc i jest idealny do nagłośnienia istotnych spraw. Spore znaczenie mają więc też niewielkie gesty. W 11. minucie hitu kolejki Lech Poznań-Raków Częstochowa sędzia przerwał mecz, a kibice głośnymi brawami wyrazili swoje wsparcie dla Ukrainy (był to jedenasty dzień od wybuchu wojny). Ponadto na telebimie wyświetlono niebiesko-żółtą flagę. W poprzedniej kolejce piłkarze grali natomiast z opaską na ramieniu w kolorze flagi Ukrainy, a przed meczem zespoły ustawiły się do zdjęć z banerami, na których widniał napis „Nigdy więcej wojny”, czy „Solidarni z Ukrainą”.

Polscy piłkarze i PZPN w ostatnich latach na boisku dali nam powody do dumy przede wszystkim podczas mistrzostw Europy 2016 we Francji. Pozostałe turnieje kończyły się mniejszymi lub większymi kompromitacjami. Teraz znowu możemy być dumni, choć nie za ładne akcje czy strzelone gole, a za ludzką postawę i dawanie przykładu pozostałym federacjom.

Dodaj komentarz