Morderca jest jednym z nas – recenzja filmu „Śmierć na Nilu”

Śmietanka towarzyska, bogacze, egoiści, niebanalne postaci, cięte charaktery, a razem z nimi, na jednym statku: przyjaźń, miłość, pożądanie, zazdrość, nieufność oraz zabójstwo. Jak bezpiecznie dotrzeć do portu wśród tak sprzecznych sygnałów, wysyłanych przez współpasażerów? Zaczynają znikać kolejne przedmioty, pojawiają się nowe oblicza postaci. Czy Herkules Poirot sprosta takiemu wyzwaniu i zidentyfikuje mordercę?

Szczypta fabuły

Akcja filmu zaczyna się zaskakująco. Stanowi wprowadzenie do historii detektywa, Herkulesa Poirot (Kenneth Branagh), odnosząc się do jego przeżyć z przeszłości. Następnie przenosimy się do czasów teraźniejszych dla tej opowieść, gdzie przedstawiona nam zostaje historia miłości dwojga ludzi: Jacqueline de Bellefort (w tej roli Emma Mackey) oraz Simon Doyle (Armie Hammer). Zdają się być w sobie bez pamięci zakochani. Poznajemy też innych bohaterów takich jak np. sławną Linnet Ridgeway (Gal Gabot), dziedziczkę fortuny, niebywałą piękność, której nikt nie mógłby się oprzeć. Wraz z innymi bohaterami wyruszają oni w podróż do Egiptu. Chcąc jednak zmienić plan wydarzeń, w następnych dniach postanawiają popłynąć jachtem wzdłuż Nilu. Wycieczka, choć dla niektórych także ucieczka, wydaje się być udana. Zwiedzając zabytki, natrafiają jednak na burzę piaskową. Jest daleko, jest niegroźna, ale nie oznacza to, że nie czyhają na nich inne niebezpieczeństwa. Tajemniczy wypadek zyskuje na zagadkowości z każdą chwilą. Na pokładzie statku dochodzi do postrzelenia, dokonano morderstwa i wszyscy zdają się być trochę niewinni. Czas właściwego kryminału zaczyna się – w świetle staje Herkules Poirot, a my, jak wierni słuchacze, podążamy za nim, pragnąc zgadnąć, kto jest odpowiedzialny za zbrodnie. Wiemy tylko jedno – morderca znajduje się na tym statku.

Co zachęca, a co wręcz przeciwnie?

Film, można rzec, zyskuje przy bliższym poznaniu. Od początku nas zaciekawia, jednak po chwili staje się chaotyczny, momentami ciężko jest uchwycić role bohaterów oraz postęp akcji. Mimo że lekko się gubimy, bardzo szybko wracamy na tory analizy, którymi prowadzi nas reżyser. Co więcej, kiedy już zaczniemy podążać za nim, cała historia wciąga nas do środka. I choć, to jest pewne, nie my zabiliśmy, to chcemy wiedzieć, kto to zrobił, dlaczego, jaki miał motyw, komu można ufać czy też może nie powinniśmy ufać nikomu?

Na podstawie książki

Śmierć na Nilu” w reżyserii Kennetha Branagha powstało na podstawie książki o tym samym tytule autorstwa Agathy Christie. Ekranizacja zachowuje główny wydźwięk powieści, miejsca oraz czas zdają się być zgodne, jednakże nie wszystko zrobiono tak, jak chciałaby tego pisarka. Głównym aspektem, który został zmieniony, są bohaterowie. Zrozumiałe jest, że w filmie część opowiadająca o bohaterach została skrócona, jednakże potraktowanie relacji i przedstawienia ich w sposób tak płytki nie pozwalał zidentyfikować się z książkowymi bohaterami, a co więcej, utrudniał rozpoznanie ich w późniejszych scenach. Jakkolwiek takie małe zaniedbanie można wybaczyć, tak jak i pominięcie niektórych postaci ze względu na zbytnią wielość wątków, na którą łatwiej jest sobie pozwolić w książce, tak ciężko jest zrozumieć wymianę bohaterów na innych. Możemy przyjąć, że w tym aspekcie reżyserem kierowała chęć nawiązania do ekranizacji innego dzieła Agathy Christie lub też chęć modyfikacji sprowadzająca się do cech formy wizualnej, choć niektóre zmiany wydają się być bezcelowe. Film sam w sobie jest dobrą rozrywką. Niestety w odniesieniu do książki staje się niepełny, płaski.

Co „Śmierć na Nilu” skrywa pod fabułą? Choć reżyser nie uwzględnił wszystkich zawiłości, które opisała Agatha Christie, to pozwolił nam dostrzec coś więcej, niż tylko zbrodnię ubraną w kreację zagadki. „Śmierć na Nilu” przedstawia „najwyższych” przedstawicieli społeczeństwa – bogaczy, szczęśliwców, którym niczego nie brakuje. Czy na pewno? Kenneth Branagh uświadamia nam, że każdy zasługuje na szczęście, na miłość i na przyjaźń. I, choć pochwalana jest dobra organizacja i ciężka praca, to nie są one częścią konkursu, za które dostaje się nagrodę w postaci bliskości innej osoby. A to przecież przedstawia nam ta historia – zagmatwaną, zagubioną, ale stabilizującą się, skrywaną pod bogactwem hierarchię wartości. Oni przecież za wszelką cenę chcą odrzucić życie, w którym nie ma miłości.

Dodaj komentarz