Ona jest nie do zatrzymania. Iga Świątek wygrywa w Rzymie

Po czterech turniejowych wiktoriach zabrakło jej w Madrycie. Odpoczywała i trenowała po to, aby wrócić tu, gdzie w tamtym roku zwyciężyła. Foro Italico i Campo Centrale okazało się po raz kolejny szczęśliwe. Nie przegrała seta, grała z meczu na mecz coraz lepiej, a w finale pokonała Ons Jabeur 6:2, 6:2.

Nieobecność podczas dużego turnieju w stolicy Hiszpanii była dla fanów Igi smutną informacją. Brak możliwości obserwowania najlepszego tenisa żeńskiego tego roku było nie lada wyzwaniem. Czas ten raszynianka wykorzystała nie tylko na odpoczynek po trudnym i wyczerpującym czasie, ale też na intensywny trening. Grała w akademii tenisowej samego Rafy Nadala, która to mieści się na Majorce. Stamtąd poleciała prosto do Rzymu, aby stanąć do walki o obronę tytułu. Kolejna ważna tenisowa misja została wykonana.

Szukała pewności w każdym kolejnym meczu

W pierwszej rundzie jako liderka rankingu miała wolny los. Do wtorku czekała na rywalkę w pierwszym meczu. Okazała się nią być Rumunka Elena-Gabriela Ruse, która do turnieju dostała się jako szczęśliwa przegrana z eliminacji. Nieco ponad godzinny mecz zakończył się triumfem Polki. Wynik 6:3, 6:0 wygląda przyjemnie, choć w pierwszym secie nie zabrakło chwil z błędami. Te były ważną częścią gry Igi w kolejnych dwóch spotkaniach. Mecz trzeciej rundy przeciwko Wiktorii Azarenki rozpoczęła od trzech przegranych gemów. Potem zaczęła grać we własnej lidze i ostatecznie pokonała byłą liderkę rankingu 6:4, 6:1. O prawo gry w najlepszej czwórce Świątek mierzyła się z inną wielkoszlemową mistrzynią. Bianca Andreescu tylko w pierwszym secie była rywalką godną dla dominatorki. Od stanu po sześć w pierwszym secie, gemy wygrywała już tylko Polka. Tak oto jak mówiła sama zainteresowana, szukając wciąż swojej gry, zameldowała się w półfinale turnieju WTA 1000 w Rzymie.

Dwa doskonałe mecze przypieczętowały sukces

W sobotnie południe jako pierwsze na kort centralny wyszły bohaterki pierwszego półfinału rzymskiego mastersa. Naprzeciw Polki po raz kolejny w tym sezonie stanęła Aryna Sabalenka. Po dwóch porażkach w Dausze i Stuttgarcie trzecia zawodniczka z rozstawienia chciała pokonać liderkę turu. Zacięte w tym spotkaniu było tylko pierwsze pięć gemów. Przy stanie 3:2 Iga włączyła wyższy bieg i rozpoczęła taktyczne granie z Sabalenką. Ta nie potrafiła odnaleźć się na korcie i trzeci raz w tym roku zeszła z niego jako pokonana. 6:2, 6:1 to miażdżące zwycięstwo i kolejny finał dla zawodniczki trenera Tomasza Wiktorowskiego. Ostatni mecz turnieju to specjalność zakładu polskiej rakiety numer jeden. Kolejny spokojny i opanowany mecz zaskoczył następną rywalkę. Ons Jabeur po wygranej w Madrycie pokazała, że zaraz po Świątek może być faworytką do wygrania nadchodzącego Roland Garros. Szybko pomysł ten wybiła z jej głowy Polka, która Tunezyjce oddała zaledwie 4 gemy. Nie przeszkodziły jej w tym nawet chwile kryzysu. Przy 4:0 w drugiej partii Ons jeszcze po raz ostatni poderwała się do gry. Szturm jednak szybko przerwała raszynianka. 6:2, 6:2 – takim wynikiem zakończył się niedzielny finał, w którym nie brakowało wspaniałych zagrań i dużej liczby uderzeń wygrywających. Wszechstronna gra Igi przyćmiła potencjał Ons Jabeur.

Tenisowy sen, który wciąż trwa

Świątek przegrywać już nie potrafi. Na pewno nie pamięta ostatniej porażki, która miała miejsce w połowie lutego. W Dubaju pokonała ją w trzech setach Jelena Ostapenko, od tamtego spotkania Polka jest niepokonana. 28 meczów wygranych z rzędu, przegrała tylko pięć setów, a dwanaście z nich zakończyło się demonstracyjnym wynikiem 6:0. Na tenisowym horyzoncie nie widać postaci, która mogłaby rywalizować z jedynką tenisowych zmagań. Pokonuje wszystkie najgroźniejsze przeciwniczki. Nie daje szans tym, które jeszcze jakiś czas temu mogły zagrozić raszyniance. Rzym to także wyjątkowe miejsce z innego powodu. Tu Świątek po raz pierwszy w karierze obroniła tytuł w zawodowym graniu. Dołączyła do grona takich tuz jak Serena Williams czy Maria Sharapowa, które to gwiazdy broniły tytułu na Foro Italico. Nadchodzący wielki szlem w Paryżu nie może mieć innej faworytki niż Iga. Ta na nawierzchni ziemnej gra z meczu na mecz coraz lepiej, wygrywa wszystko, a przecież to kort imienia Philippe Chatrier jest domem najlepszej obecnie tenisistki świata.

Seria dwudziestu ośmiu wygranych plasuje Igę na czwartej pozycji wśród legend zestawienia. Od 2000 roku najwięcej spotkań z rzędu wygrała Venus Williams. Serię 35. wiktorii przerwała jej w Linzu Lindsay Davenport. Za nią, a przed Igą są jeszcze młodsza siostra – Serena z 34 meczami wygranymi pod rząd oraz doskonała Belgijka Justine Henin. Ta uzbierała ich 32. Iga ciągle goni czołową trójkę, do której może dołączyć już na początku czerwca. Z Rzymu polska tenisistka przywieźcie nie tylko ponad 300 tysięcy euro nagrody, ale także cenne rankingowe punkty. Obronione dziewięćset punktów pozwala jej spokojnie liderować w rankingu WTA. W zestawieniu za występy tegoroczne Świątek prowadzi z blisko trzytysięczną przewagą. 

Seria, która trwa, jest wielkim gestem sportowej doskonałości Igi Świątek. Z dużą pewnością siebie, ale i głową pełną pokory pojedzie do Paryża, aby tam walczyć o kolejne cele. Stabilność może oznaczać nudę. Ten tenisowy tasiemiec jest jednak dla wszystkich pasjonatów sportu niezwykle ciekawą, ekscytującą rywalizacją z przeciwniczkami i samą sobą. Dziś wydaje się, że tylko to drugie gotowe jest zatrzymać Świątek.

Dodaj komentarz