Hybryda niestraszna Kubackiemu

Zimowy sezon skoków narciarskich nigdy nie rozpoczynał się tak wcześnie. Pierwszy weekend listopada to zazwyczaj czas ostatnich przygotowań do pierwszych śnieżnych prób. Tych w tym roku zabrakło, a goszcząca pierwsze konkursy Wisła przeprowadziła zawody w trybie hybrydowym. Po lodowym najeździe skoczkowie i skoczkinie lądowali na igielicie. Wśród mężczyzn dominował Dawid Kubacki, u kobiet zaś mieliśmy dwie triumfatorki.

Zimowy sezon skoków narciarskich nigdy nie rozpoczynał się tak wcześnie. Pierwszy weekend listopada to zazwyczaj czas ostatnich przygotowań do pierwszych śnieżnych prób. Tych w tym roku zabrakło, a goszcząca pierwsze konkursy Wisła przeprowadziła zawody w trybie hybrydowym. Po lodowym najeździe skoczkowie i skoczkinie lądowali na igielicie. Wśród mężczyzn dominował Dawid Kubacki, u kobiet zaś mieliśmy dwie triumfatorki.

Od piątku do niedzieli oczy fanów białego szaleństwa zwrócone były na skocznie im. Adama Małysza. Już serie treningowe zapowiadały pasjonujące zawody. W doskonałej formie zdawali się być Norwegowie i Austriacy. Dalekie loty były też udziałem Polaków. Dawid Kubacki, Kamil Stoch i Piotr Żyła dobrze rozpoczęli 44. Puchar Świata. Na drugim biegunie były polskie skoczkinie, które w Wiśle walczyły chociażby o punkt do klasyfikacji generalnej.

Zwycięzca każdej punktowanej serii

Wygrane kwalifikacje, dwie serie w sobotę i powtórka w niedzieli. Tak Kubacki prezentował się w Wiśle. Nie straszne były mu warunki, zmiany belek czy nawet dalekie próby rywali. 133 metry wystarczyły by na sam początek o 1,2 pkt pokonać Halvora Egnera Graneruda i innych 48 zawodników. W czołówce kwalifikacji sklasyfikowani zostali też Żyła, Stoch i Wąsek. W sobotnim konkursie w sumie udział wzięło dziewięciu podopiecznych trenerów Thomasa Thurnbichlera i Macieja Maciusiaka.

Sobota przyniosła dalekie próby Mistrza Świata z normalnego obiektu zawodów w Seefeld. Dwie ponad 130-metrowe próby przyniosły mu pierwsze zwycięstwo  i plastron lidera cyklu. Za jego plecami, w walce o niższe stopnia podium, uczestniczyli dobrze znani skoczkowie. Drugi był Granerud, a trzeci Austriak Stefan Kraft. Na piątym miejscu zawody inaugurujące sezon zakończył Żyła, a, po awansie o trzy pozycje, na dziesiąte miejsce wskoczył Stoch. Solidnie zapunktował też Paweł Wąsek, który był 15. Dwa skoki tego dnia oddali też 23. Tomasz Pilch i 27. Stefan Hula. Dobry start sezonu zapowiadał fantastyczne widowisko także drugiego dnia rywalizacji.

Niedzielne kwalifikacje znów padły łupem Kubackiego, podobnie jak dwie kolejne serie konkursowe. Obok Polaka na podium stanęli, również doskonały w niedzielę, Słoweniec Anze Lanisek oraz, kolejny z Norwegów, mistrz olimpijski z Pekinu na dużej skoczni, Marius Lindvik. Bardzo dobrze w kwalifikacjach spisali się znów Żyła i Stoch, choć drugi w konkursie nie wystartował. Zbyt luźny, zdaniem kontrolera FIS, kombinezon i dyskwalifikacja trzykrotnego Mistrza Olimpijskiego. To nie przykryło jednak dobrych prób mistrza z Zębu, który tak dobrze już dawno nie zaczynał sezonu. Oprócz dalekich lotów jest motywacja do dalszych działań. Na Stochu dyskwalifikacje się nie skończyły. Ich łupem padł również, wielki ostatniej zimy, Ryoyu Kobayashi. Zamiast czwartego miejsca przy jego nazwisku w ostatecznej klasyfikacji zobaczyliśmy DSQ. Tym sposobem ósmym skoczkiem niedzieli okazał się silnie-stabilny Żyła, a 22. równy Wąsek. Więcej Polaków nie punktowało i to może martwić.

Walka o pierwsze zwycięstwa w konkursach pań

Nie było jednej, wielkiej liderki przed startem zawodów. Wiadome było, że walczyć o podium powinny takie mistrzynie. jak Sara Takanashi z Japonii, Niemka Katharina Althaus, Austriaczka Matita Kramer czy silne Słowenki Kriznar i Klinec. Wszystkie w sobotnim konkursie pogodziła będąca w ostatnich latach za plecami wielkiej Maren Lundby jej norweska rodaczka Silje Opseth. Dwudziestodwulatka skakała daleko i w dobrym stylu, co pozwoliło wyprzedzić jej Austriaczki Kramer i Pinkelnig.

Niedziela to już popis najstarszej w stawce Evy Pinkenling. Dwa blisko 130-metrowe skoki i wyraźna wygrana w Wiśle. Podium zawodów tego dnia uzupełniła Althaus, a pierwsze od wielu lat miejsce w czołowej trójce zawodów narciarskich zajęła reprezentantka Szwecji. Frida Westman tylko z lądowaniem miała problemy, bo odległości osiągała znakomite. Już porównywana jest do zawodnika, który także na bakier był z idealnym telemarkiem. Simon Ammann, bo o nim mowa, ma godną następczynię, choć sam zapowiada jeszcze skoki w tym sezonie.

W obydwu konkursach tylko tłem dla elity były Polki. Dwukrotnie do zawodów głównych kwalifikowały się Kinga Rajda i Nicole Konderla, ale za każdym razem nie udawało im się przedostać do czołowej, punktowanej trzydziestki. 32 miejsce to najlepszy wynik młodszej z podopiecznych byłego kombinatora norweskiego, a dziś trenera żeńskiej kadry – Szczepana Kupczaka.

Wiemy już dużo, do wszystkiego dużo brakuje

Utrzymać formę do kolejnych, już w pełni zimowych zawodów na skoczni Rukatunturi w fińskim Kuusamo, będzie niezwykle trudno. Trzy tygodnie przerwy to idealny czas na dopracowanie detali. Po pierwszych zawodach widać doskonałą formę Austriaków i Norwegów. Trenerzy Stoeckl i Widhoelzl dobrze przygotowali swoich podopiecznych. Solidnie skaczą polscy faworyci i Ryoyu Kobayashi, a do wybitnej formy będą doszlusowywać Niemcy i Słoweńcy. W rywalizacji pań, zawodniczek, które będą walczyć o Kryształowy glob, wydaje się być jeszcze więcej. Daleko latające Kramer czy Westman będą musiały stawić czoła doświadczonym i lepiej skaczącym rywalkom z Niemiec, Japonii i Słowenii. 

Sezon 2022/2023 zakończy się dopiero 2 kwietnia. W międzyczasie skoczkowie i skoczkinie walczyć będą o zwycięstwa w mini cyklach takich jak Turniej Czterech Skoczni czy nowy, kobiecy Turniej Sylwestrowy. Na przełomie lutego i marca w Planicy rozdane będą medale Narciarskich Mistrzostw Świata. Kibicom skoków z pewnością nie zabraknie emocji i niesamowitych przeżyć.

Źródło zdjęcia: Facebook FIS

Dodaj komentarz