Kryształowe Kule rozdane. Zakończenie Pucharu Świata w sportach zimowych

Po zdobyczach olimpijskich, wyśnionych medalach, przyszedł czas na nagrodę za ciężką pracę w całym sezonie.

Pięć miesięcy pasjonującej rywalizacji znalazło finał zimowych zmagań. Najlepsi biathloniści i biathlonistki, biegacze i biegaczki, skoczkowie i skoczkinie narciarskie oraz alpejki i alpejczycy do ostatnich występów walczyli o Kryształowe Kule. Powtarzalność wyeliminowała sensacje, a liderzy i liderki mogli świętować mistrzowskie zakończenie sezonu.

Johaug królową bez berła, Kalebo w pełni chwały

Za cel postawiła sobie Igrzyska Olimpijskie i zrealizowała go w pełni. Po raz pierwszy została mistrzynią olimpijską i to trzykrotnie. Spełniła się jako zawodniczka i postanowiła odejść. Na zakończenie sportowej kariery Norweżka Therese Johaug wywalczyła jeszcze małą kryształową kulę za biegi dystansowe. Nie boli więc też utrata dużej kuli, która w tym roku powędrowała do Julii Nepraevey — zwyciężczyni tegorocznego cyklu Tour de ski. Najlepszą sprinterką została Maja Dahlqvist. 

Wszystkie elementy niczym kolekcjoner zebrał na przestrzeni ostatnich miesięcy Johannes Kalebo. Medale olimpijskie, w tym sprinterskie złoto, wygrana w Tour de ski oraz duża Kryształowa Kula. To dorobek norweskiej gwiazdy biegów. Mimo porażki w wyścigach o małe kule to on został królem biegówek. Sprinterski wyścig o klasyfikację generalną wygrał w ostatnim wyścigu sezonu francuz Richard Jouve, dystanse powędrowały w ręce mistrza olimpijskiego na 15 kilometrów Fina Ivo Niskanena. Kolejny sezon bez gwiazdy Justyny Kowalczyk nie przyniósł przełomu, a Polacy nie występowali w czołowych rolach. Nadzieją wydaje się postać Izabeli Marcisz, która dobrymi startami na IO potwierdziła progres wynikający z treningów pod czujnym okiem królowej polskich nart. 

Wszechstronny Szwajcar i wielka walka mistrzyń

Stawał na podium giganta, supergiganta i zjazdu. Z pekińskich igrzysk przywiózł olimpijskie złoto, a w końcu sezonu wywalczył wielką Kryształową Kulę. Marco Odermatt nie pozostawił rywalom złudzeń, dorzucając do grona trofeówmałą kulę za gigant. Najlepszym slalomistą sezonu został Norweg Henrik Kristofersen. Najszybszym z grona alpejczyków okazał się kolejny z Wikingów. Aleksander Aamodt Kilde zwyciężył klasyfikację zjazdową i superginatową. Triumfy zapewniły mu ostatnie występy podczas finałowych zawodów we francuskim Courchevel. 

Również tam rozstrzygnął się bój o duży glob wśród alpejek. Do ostatniego wyścigu roku walkę toczyły Mikaela Shiffrin oraz Petra Vlhova. Zwyciężczynią została ostatecznie wielka przegrana IO Shiffrin, która szybkościowymi konkurencjami odjechała od Vlhovej. Zwycięstwo w zjeździe i druga lokata w supergigancie były dużą niespodzianką. Na pocieszenie Słowaczka okazała się być najlepszą w slalomie, a z Pekinu przywiozła wymarzony złoty medal. Francuzka Tessa Worley wygrała wyścig o gigantową Kryształową Kulę. Zjazdowa klasyfikacja to triumf wicemistrzyni olimpijskiej w tej specjalności, Włoszki Sofii Goggi. Jej rodaczka Federica Brignone została najlepszą supergigancistką sezonu. Dla polskiego narciarstwa był to rok przebudzenia. Wielki talent Maryny Gąsienicy-Daniel nareszcie eksplodował, a my mogliśmy dopingować Polkę walczącą o miejsca w czołowej piątce gigantowej rywalizacji.

Biathlonowi bohaterowie sezonu

W przeciągu sezonu nie mieli sobie równych. Oboje dominowali, a z najważniejszej imprezy czterolecia razem przywieźli dziesięć medali. Norweżka Marte Olsbu Roseland oraz Francuz Quentin Fillon Maillet zadziwili biathlonowy światek, wygrywając w sezonie wszystko, co możliwe. Ona Kryształową Kulę wygrała w cuglach, a do tego wywalczyła małe globy za biegi sprinterskie i pościgowe. On poszedł o krok dalej i wyjeżdżał z finałowych zawodów w Oslo Holmenkollen z czterema kulami. Jedną dużą i trzema małymi. 

Fillon Maillet najlepszy okazał się w rywalizacjach sprinterskich, biegów pościgowych i masowych. W biegach indywidualnych najlepsi byli Norweg Tariej Boe i Davida Marketowa z Czech. W ostatnim wyścigu sezonu klasyfikację biegu masowego kobiet wywalczyła Francuzka Justine Braisaz-Bouchet. Miniony sezon nie był udany dla polskich biathlonistów. Nawet liderka kadry Monika Hojnisz-Staręga nie potrafiła nawiązać do swoich ubiegłorocznych występów, a miejsca w czołowej dziesiątce były wielkim świętem. 

Skoki jak gdyby zupełnie inne

To miała być część, która powinna emanować sukcesami Polaków. Nasza narodowa konkrecja sportów zimowych od lat przynosiła wysokie lokaty. Ten sezon jednak odzwyczaił nas od podiów, których na przestrzeni sezonu było zaledwie trzy. Solidnych wyników trudno było szukać i tylko wywalczony przez Dawida Kubackiego brąz olimpijski daje nadzieję na powrót do dyspozycji dominującej nacji. Zadyszkę Polaków bez skrupułów wykorzystali rywale, a walka o Kryształową Kulę była niezwykle pasjonująca. 

Pozycją lidera wymieniali się na przestrzeni całego sezonu Karl Geiger i Ryoyu Kobayashi. Do lotów narciarskich na czele był Japończyk, który doskonałymi próbami na mamutach obronił się przed atakiem Niemca, a Japonia po raz drugi w XXI wieku cieszyła się ze zwycięstwa w generale. Najlepszym lotnikiem sezonu ku uciesze Słoweńskiej publiki został w Planicy Ziga Jelar. 

Austriacki był za to cały Puchar Świata kobiet, który od początku do końca miał jedną tylko gwiazdę. Marita Kramer i jej siedem zwycięstw w indywidualnych konkursach wystarczyły, aby mimo dwóch zakażeń koronawirusem zostałanajlepszą skoczkinią świata. Żal tylko, że jedno z nich wykluczyło doskonałą Kramer z walki o wymarzone złoto olimpijskie.

Skończyła się kalendarzowa zima, a w jej akompaniamencie wielką walkę o najwyższe laury zakończyli sportowi gladiatorzy. Odpoczynek po długim, pełnym wymagających występów sezonie nie potrwa długo i tylko z uśmiechem na twarzy należy przyjąć informację, że sportowa zima powróci za sześć miesięcy.

Źródło zdjęcia: FIS Facebook

Dodaj komentarz