Zagubieni w Istambule

Miasto na pograniczu dwóch kontynentów, dwóch potężnych cywilizacji, kultur i religii, tętniące życiem zarówno teraz, jak i przez setki lat Imperium Osmańskiego, bez wątpienia dusza i kwintesencja ogromu tureckiego jestestwa – Istambuł. Jak wygląda dzisiaj? Czy jest bezpieczny dla przeciętnego, podróżującego laika? I wreszcie: czy warto zgubić się w największym mieście Europy?

Stambuł… Istambuł, a może jednak Konstantynopol? Zacznijmy zatem od początku. Najpierw greckie, potem rzymskie, po podziale należące do Wschodniego Cesarstwa Rzymskiego miasto, które ostatecznie trafia w skład Imperium Osmańskiego na kolejne 500 lat. W 1923 roku za sprawą uwielbianego przez Turków Mustafy Kemala Ataturka, Turcja przekształca się we współczesną republikę, a od 1930 roku za sprawą oficjalnego oświadczenia władzy dla każdego obywatela Turcji istnieje tylko jedna poprawna nazwa miasta w cieśninie Bosfor – Istambuł. Stambuł zaś jawi się jako typowe spolszczenie. Co ciekawe, jest tylko jedno państwo na świecie, skąd samoloty wciąż odlatują do Konstantynopola. Jest to oczywiście Grecja z Atenami czele. Będąc na lotnisku w stolicy Grecji, na próżno nam szukać lotu o nazwie „Istambuł”. Wygląda na to, iż Grecy wciąż nie pogodzili się ze stratą sprzed kilkuset lat. 

We wstępie warto jeszcze wspomnieć o samej podróży do najliczniejszego miasta Turcji – Istambuł posiada dwa główne lotniska. Ataturk Airport, które zlokalizowane jest po stronie Europejskiej, jednogłośnie robi piorunujące wrażenie licznie przybywających do niego podróżnych. Ogromnych rozmiarów obiekt został oddany do użytku w 2018 roku, a już w 2021 roku zdobył nagrodę najlepszego lotniska na świecie! Drugim portem lotniczym jest Sabiha Gökçen, który znajduje się po stronie azjatyckiej i obsługuje zdecydowaną większość lotów krajowych.

Zanim całkowicie się zgubisz, nie zapomnij o… 

Istambuł to bez wątpienia miasto, które wciąga. Czasami dzieje się to stopniowo, w miarę upływu czasu, a niekiedy do szaleństwa możemy zatracić się w nim w zaledwie kilka pierwszych godzin wędrówek różnorodnymi, kolorowymi i niejednokrotnie dziwnymi uliczkami. Zaryzykuję stwierdzenie, iż wspomniane wcześniej nieświadome i niejednokrotnie niewinne zagubienie jest nieuniknione. Przedtem jednak warto spróbować zwiedzić prawdziwe skarby kulturowe tego niezwykłego miasta. Pierwszym z nich jest oczywiście znana na całym świecie Hagia Sofia. Niegdyś ortodoksyjny kościół, od czasów Imperium Osmańskiego meczet, którego nie sposób porównać do żadnego innego. Ogromna budowla z wyraźnymi śladami upływającego nieubłaganie czasu; panuje w niej specyficzna atmosfera pokoju i wytchnienia. Mimo iż każdego dnia odwiedzana jest przez tysiące turystów, świątynia pozostaje miejscem, w którym łatwo można odnaleźć spokój i zwyczajnie odpocząć. Przy zaplanowaniu zwiedzania warto pamiętać o modlitwach odbywających się pięć razy w ciągu dnia, wtedy Hagia Sofia jest niedostępna dla zwiedzających. By uniknąć zbędnego stania w długiej kolejce, warto wybrać się tam tuż po zakończeniu „isha” – ostatniej modlitwy. 

Kolejną atrakcją, której nie sposób pominąć jest rejs po cieśninie Bosfor. Nie tylko dostarczy nam wrażeń estetycznych, lecz także pozwoli w szybki sposób, a także z dogodnej dla turysty perspektywy, dostrzec najważniejsze zabytki całego miasta. Przyjemność ta będzie kosztowała nas około piętnastu euro, jednakże z pewnością nie będziemy żałować swojej decyzji. Wato wybrać rejs w jednej z dostępnych godzin popołudniowych, by móc podziwiać zachodzące wzdłuż linii horyzontu – a tym samym wierz meczetów, mostów i lekko dryfujących statków na wodach łączących dwa kontynenty – słońce. 

Czas na ulubiony punkt programu części publiczności – wielkie zakupy. W Istambule znajduje się na to tylko jedne słuszne miejsce i jest nim oczywiście Grand Bazaar. W centrum najstarszej dzielnicy miasta możemy odkryć targowisko, na którym kupimy co dusza tylko zapragnie. Miejsce to wyciągnięte jest rodem z tureckich seriali. Na Grand Bazaar każda ulica została podzielona na grupę zawodową, dlatego ich nazwy miały postać Aynacılar, Wasircılar, Kilitçiler, İpekçiler, Kürkçüler, Quiltcılar, Slippers i Fesçiler. Nazwy te są nadal aktualne, mimo iż niektóre grupy zawodowe zniknęły. W zakupowym szale warto zachować odrobinę rozsądku i pamiętać o tym, iż Turcy uwielbiają się targować, więc pierwsza zaproponowana cena zazwyczaj znacząco różni się od tej, którą ostatecznie będziemy musieli zapłacić. 

Spróbuj nie spróbować 

Jednemu jednak w żaden sposób nie można zaprzeczyć: Istambuł to miejsce prawdziwej uczty dla podniebienia. Gdyby należało wypunktować podstawowe przysmaki jakie winniśmy skosztować w tym miejscu, to z pewnością przeczytanie tego tekstu zajęłoby znacznie więcej czasu niż, pochłonięcie wszystkich wspomnianych na liście pyszności. Jeżeli dalej myślisz, że dwudziestomilionowe miasto na skraju dwóch kontynentów nie może być interesujące, to kolejnym argumentem jest odwiedzenie go tylko ze względu na doświadczenia kulinarne. Nie można pominąć faktu, iż w tym przypadku mamy do czynienia z połączeniem abstrakcyjnym, a mianowicie: tanio i dobrze. Czegóż zatem chcieć więcej, jeżeli najlepsze rarytasy kuchni tureckiej zjemy w lokalnych barach, ulicznych food truckach lub małych rodzinnych restauracjach, a to wszystko oczywiście w przystępnych dla nas cenach. Iskender kebab, Balık Ekmek, Simit, Kumpir, St. Sebastian Cake, Salep to tylko wierzchołek góry lodowej tureckich przysmaków, które długo jeszcze po powrocie mogą śnić się nam po nocach. 

Jak zwykli mawiać sami mieszkańcy Turcji, Istambuł to doskonały pomysł na weekend. Serce Turcji zaklęte w niespecjalnie ładnym, jednak zachwycającym w swej strukturze i niedoskonałości, skrawku ziemi na pograniczu światów. Ma w sobie tę egzotyczną cząstkę,  azjatycki charakter. Miejscami niezwykle brudny, biedny i obdarty przez niezliczone tłumy zostawiające za sobą trwały ślad. Mimo wszystko połączony jest z majestatycznymi, historycznymi budowlami i antyczną, europejską przeszłością. Kolorowy, pełen życia, gdzie przenikają się kultury i religie, gdzie u boku historii wyrasta nowoczesność. Gdzie czarne hidżaby koegzystują u boku europejskich miniówek czy dekoltów. Wszystko to sprawia, że w Istambule łatwo się zatracić i stracić rachubę czasu, którego niewątpliwie zabraknie, niezależnie od tego, na jak długo zdecydujemy się tam przyjechać.

Dodaj komentarz