WaluśKraksaKryzys — poezja śpiewana na petardzie

Zadebiutował w czerwcu 2019 roku płytą MiłyMłodyCzłowiek”, która została skomponowana w warunkach domowych, a wydana tak naprawdę całkiem przypadkiem.

Obecnie na swoim koncie ma już zwycięstwo „Jarocińskich Rymów Młodych 2020 – Rytmy w sieci”, status laureata konkursu „Twój Projekt na Famie”, występ na finale Męskiego Grania, dwie płyty oraz współpracę z Błażejem Królem. Często nazywany najważniejszym rockowym debiutem 2019 roku. Kim jest WaluśKraksaKryzys?

WaluśKraksaKryzys to 25-latek z podkrakowskiej Skały, który podkreśla, że imię i nazwisko ma, ale woli posługiwać się pseudonimem. Na koncertach występuje ze stałym zespołem, który tworzą muzycy grupy Dziewczęta: Kuba Tokarz, Łukasz Kastelik, Rysiek Czarnecki, Bartek Jędrecki. Skąd wzięła się tak specyficzna nazwa? Kraksa to odniesienie do kolarzy i sytuacji, w której zawodnik może prowadzić przez większą część wyścigu, a zaraz przed metą zaliczyć wywrotkę. Analogicznie bywa też w naszym życiu. Kryzys — moment, w którym powstaje muzyka artysty oraz nawiązanie do Brygady Kryzys — grupy mającej szczególne znaczenie dla wokalisty. 

MiłyMłodyCzłowiek

Pierwsza płyta WaluśKraksaKrzyzysu pierwotnie miała zostać w szufladzie. Wokalista pracował nad tekstami i muzyką w nieformalnych, domowych warunkach. Krążek chciał co prawda upublicznić w serwisie Spotify, ale nie wiedział, jak się za to zabrać, więc skontaktował się z Krzysztofem Kwiatkowskim — prowadzącym niezależny label Trzy Szóstki. To od niego wyszła propozycja wydania płyty. Wokalista, pytany o pracę nad MiłymMłodymCzłowiekiem, zauważa, że te nietypowe warunki bardzo wspomagały kreatywność. 

Używał komputera brata, spędzał z gitarą 2-3 dni non-stop, a kiedy ktoś wypomina mu pewne niedociągnięcia z tego okresu — po prostu się uśmiecha. Jest świadomy każdej niedoskonałości i wydaje mi się, że to jest też niewątpliwy urok i siła tego debiutu. Nie jestem żadnym specjalistą, by dokładnie wskazać te niedociągnięcia. Dla mnie jako odbiorcy muzyki — płyta brzmi po prostu bardzo autentycznie. Podczas słuchania na zmianę utwory z najnowszego ATAKU i MiłegoMłodegoCzłowieka na pewno można zauważyć różnicę, choć osobiście nie potrafię wybrać, który album mógłby być lepszy — co niewątpliwie ma też związek z wysokim poziomem tekstów na obu płytach. 

ATAK 

Druga płyta swoją premierę miała w kwietniu tego roku. W międzyczasie z Walusiem skontaktował się Artur Rawicz z największej niezależnej wytwórni w Polsce — Mystic Production, proponując współpracę. Co ciekawe, wytwórnia swoją siedzibę ma właśnie w Skale, lecz jej przedstawiciel nie wiedział, że właśnie stamtąd pochodzi wokalista. Dzięki temu Waluś miał pewność, że była to czysto zawodowa relacja, niewspomagana żadnymi znajomościami, co artysta bardzo sobie ceni. 

„ATAK” został wydany już pod szyldem Mystica, jednak materiał na płytę powstawał jeszcze przed nawiązaniem kontaktu z wytwórnią. Nikt oprócz samego artysty nie ingerował w treści, które mogą lub nie powinny pojawić się na płycie, za co również jest bardzo wdzięczny. Przy tworzeniu teledysków (już po podpisaniu kontraktu) też nie było mowy o cenzurowaniu treści. Wokalista otrzymał pełną swobodę i bardzo dobrze ją wykorzystał. Po raz kolejny dostarcza genialnej mieszanki rocka i  muzyki elektronicznej, które łączą się ze szczerymi do bólu tekstami. 

„Są tak dosłowne, że nie wiem, co jeszcze mógłbym powiedzieć” 

Słowa wokalisty to krótkie i bardzo trafne podsumowanie jego tekstów. Często są przełożeniem wydarzeń z jego życia w skali jeden do jeden. Nie brakuje im poetyckości (to właśnie wokalista określa je mianem „poezji śpiewanej na petardzie”), jednak nie są otoczone skomplikowanymi i tajemniczymi metaforami. Trudno przejść obojętnie obok piosenki, w której wokalista śpiewa, że „z braku możliwości chciałem na śmierć zapić się”. I to jest chyba sedno twórczości WaluśKraksaKryzysu. 

Powolne obnażanie się 

Teksty opowiadają o problemach, alkoholizmie, używkach, przemyśleniach, które niewątpliwie są „własnością” samego wokalisty. Waluś nie ukrywa, że tworzenie historii od zera to nie jego bajka. Nie potrafi śpiewać o czymś, co nigdy mu się nie przydarzyło, co go nie dotyczy. W każdym wersie jest ziarno prawdy, jakiejś prawdziwej historii. Wskazuje to na ogromną, w moim odczuciu, odwagę wokalisty, za co osobiście bardzo go podziwiam. 

Każdy utwór jest trochę jak kolejny krok w obnażaniu się przed publiką. To zdejmowanie kolejnych części garderoby, stawanie się coraz bardziej odsłoniętym. Nie każdy człowiek potrafi temu sprostać. Niedawno miałam okazję doświadczyć tego na żywo, kiedy WaluśKraksaKryzys grał w poznańskim Klubie u Bazyla. Cała grupa zeszła na moment ze sceny, następnie wrócił sam wokalista i bez żadnych instrumentów zaczął utwór o swoich doświadczeniach z alkoholizmem. Powiedzieć, że było to szczere, mocne, autentyczne i poruszające — to jak nie powiedzieć nic. 

Muzyka typu słodko-gorzkiego

Oczywiście muzyka WaluśKraksaKryzysu to nie tylko opowieść o trudach i problemach, ponieważ jest też zapisem pozytywnych i szczęśliwych momentów. Chociaż, patrząc na całokształt twórczości, bardzo pasuje tu słowo „słodko-gorzki”, bo trochę jednak łączy  treści z tych dwóch przeciwległych biegunów. Nie brakuje też filozoficznych analiz, rozmyślań na temat obecnego społeczeństwa, relacji z ludźmi. „Tworząc »ATAK« czułem się totalnym śmieciem, który chciał zerwać z nałogami, przestać rozbijać innym życie i spojrzeć rodzinie w twarz. Dlatego nie ma tam treści politycznych, co nie znaczy, że polityka jest mi obojętna” – tak mówi o procesie twórczym drugiej płyty. Nie ukrywa, że na razie skupia się na wydostaniu z osobistego dołu, ale treści polityczne pewnie też niedługo się u niego pojawią, jednak „chcę to robić z jakimś smakiem, jak kiedyś Brygada Kryzys”. 

Autentyczność i wrażliwość a z drugiej ekscentryzm i pewne zwariowanie bijące z każdego utworu WaluśKraksaKryzysu to niepowtarzalna wizytówka artysty. Jest nadal stosunkowo nowym zjawiskiem na polskiej scenie muzycznej, ale dotychczasowe osiągnięcia i ich tempo wskazują, że na pewno się na niej zadomowi.

Dodaj komentarz