Pianohooligan – kolega Bacha po fachu!

Chyba każdemu z nas chociaż raz w życiu o uszy obiło się nazwisko: Bach. Tak, to ten słynny kompozytor, muzyk! Zastanawialiście się kiedyś, co się stanie, gdy młody i w dodatku zdolny człowiek zainspiruje się Bachem i spróbuje w jakiś sposób wyróżnić jego twórczość?

Ja powiem szczerze, że się nie zastanawiałam, ale to, co zrobił Piotr Orzechowski (Pianohooligan) to według mnie współczesny hołd oddany barokowemu kompozytorowi. 

Fantastyczny, solowy album Orzechowskiego „24 Preludes & Improvisations” ukazał się w 2017 roku. Natchnieniem i bodźcem do stworzenia go był zbiór preludiów i fug Jana Sebastiana Bacha „Das Wohltemperierte Klavier”. Płyta została wydana przez wytwórnię Decca Classics i zrealizowana przy wsparciu Narodowego Instytutu Audiowizualnego oraz Polskiego Radia. Usłyszymy na niej 24 preludia, którym odpowiadają 24 muzyczne improwizacje. Utwory przepełnione są rozmaitymi emocjami. Ukazują ogromną różnorodność i kunszt, ale też oryginalny charakter Pianohooligana. Ideą całej płyty było omówienie najważniejszych pojęć w muzyce, takich jak konstrukcja, reguła czy kreacja. To wszystko muzyk chciał ukazać za pomocą kontrastów, spontaniczności i swojej wyobraźni.

Nie ma co się dziwić, że ten człowiek tworzy tak cudowne dzieła, skoro w wieku 21 lat został laureatem I nagrody na Montreux Jazz Pianio Competition 2011 w ramach Montreux Jazz Festival w Szwajcarii. Z muzyką związany jest od piątego roku życia. Absolwent Berklee Collage of Music w Wenecji. Czytając już tylko o tych sukcesach jestem pełna podziwu, a wyobraźcie sobie, że ten młody artysta ma na swoim koncie ponad 40 nagród i wyróżnień! Jest kompozytorem i pianistą, związanym z muzyką jazzową, klasyczną, filmową, improwizacją i jak sam mówi: „Nie chcę myśleć, że gram tylko jazz, bo wtedy nigdy się z tego stylu nie wyzwolę”. 

Świat dostępny dla każdego

Dla mnie ta płyta jest ukazaniem dosłownie wszystkich emocji, jakie człowiek może
w sobie posiadać. W każdym momencie mojego życia jestem w stanie znaleźć utwór odpowiedni do sytuacji, w której się znajduję. Gdy potrzebuję chwili zatrzymania się i wyciszenia, słucham Preludium c-moll. Ono jest uspokajające, pozwala na oddech i przemyślenia. Gdy jestem szczęśliwa i z wszystkimi domownikami chcę dzielić się moim cudownym nastrojem, to włączam Preludium E-dur, które ma tak pozytywną energię! Bardzo wyczuwalna jest w nim jazzowa nuta i to dodaje świetnego charakteru. Zaś, kiedy energii jest mi brak i muszę się pozytywnie nastroić, to od razu w głośnikach gości Improwizacja d-moll. Słuchając jej, czuję się, jakbym grała w jakimś filmie, rytm utworu działa na mnie ożywiająco. Do czego dążę opisując tak, a nie inaczej te utwory? Chciałabym przekazać ludziom, że nie muszą być muzykami czy znawcami muzyki klasycznej, żeby odnaleźć się w świecie Polihooligana! Nawet, jeśli ani razu nie słuchałeś Chopina ani nie wiesz, czym jest gama, to włącz sobie tę płytę i gwarantuję, że odkryjesz chociaż jeden utwór, w którym odnajdziesz siebie. Każda kompozycja jest inna i wyjątkowa. Jednocześnie czuć, że preludium, które poprzedza daną improwizację, rzeczywiście było inspiracją do jej stworzenia. Improwizacja to taka emocjonalna odpowiedź na preludium. Muzyk właśnie wtedy otwiera się całkowicie i zaskakuje. Choć utwory nie są długie, to wszystkie mają w sobie jakiś element charakterystyczny, dzięki któremu dzieło wpada nam w ucho. Trzeba przyznać, że Orzechowski doskonale potrafi budować napięcie. Świetnie przeplata różne style muzyczne. Tu jazz, tam folk, a gdzieś indziej klasyczne brzmienie. 

To jest właśnie sztuka… Od razu słychać, że artysta oddaje nam w tych kompozycjach całego siebie i przedstawia cały swój spektakularny warsztat. Jeśli miałabym wybrać jeden utwór z całej płyty, który zaskakuje mnie za każdym odsłuchaniem, to bez zastanowienia wymieniam Preludium Cis-dur! W tym dziele nie ma reguł, jest tylko wyśmienita intuicja i talent artysty. Album jest niesamowitą wędrówką. Orzechowski żongluje emocjami, opowiada różne historie, zaciekawia słuchacza i nie pozwala mu przestać się zachwycać. To jest taka bajka, której zakończenie sprawia przykrość – bo jest tak dobra i wciągająca. Jeśli choć trochę zainteresowała cię moja recenzja, to mam prośbę. Znajdź chwilę dla siebie, usiądź wygodnie i posłuchaj chociaż jednego utworu z tej płyty. Daj się wciągnąć w świat Pianohooligana, nie opieraj się. Może i jest chuliganem, ale za to jakim zdolnym…

Źródło zdjęcia: empik.com

Dodaj komentarz