Kolorowe szaleństwo w akompaniamencie „Last Christmas”, czyli jak wyglądają poznańskie jarmarki świąteczne

Początek listopada i z pewnością cały grudzień to czas, w którym mimo najsilniejszej woli ludzie nucą pod nosem ,,Last Christmas’’, kupują wesołe upominki, wieczorami czytają książki w towarzystwie gorącej czekolady z pianką i cukierkami, ze smakiem zajadają się ciastkami korzennymi i zdobią pierniki. Każdy w tym okresie jest niemal skazany na święta, bo nawet jeśli z różnych przyczyn ich nie obchodzi, to tak czy siak w witrynach sklepów świecą się kolorowe lampeczki, zewsząd dobiega radosna świąteczna muzyka, członkowie przeróżnych fundacji w strojach aniołków zbierają datki na ulicach, a świąteczne ozdoby niemal wysypują się z marketów. Podsumowując, od świąt nie da się uciec. Do tego przyczyniają się również tradycyjne świąteczne jarmarki, które pojawiają się od jakiegoś czasu w największych miastach Polski.

— Jarmark? — pyta zdziwiona pani Weronika, zaczepiona po drodze z pracy. — To świetna zabawa. Choćby poszło się tam tylko raz, to człowiek zawsze ma miłe wspomnienia. Ten cały świąteczny przepych ma w sobie coś magicznego!

Trudno się z panią Weroniką nie zgodzić, bo święta zwyczajnie muszą mieć coś w sobie, skoro dla tak wielu osób są niemal śmiertelnie ważne. Pasjonaci bożonarodzeniowego klimatu chętnie zjawiają się więc na jarmarkach świątecznych i nie ma tutaj wyjątku wśród poznaniaków. Ci z kolei mają prawdziwe szczęście, bo jarmarków świątecznych doczekali się w kilku miejscach w mieście…

W tym roku Poznańskie Betlejem pojawiło się już 18 listopada na Placu Wolności i Międzynarodowych Targach Poznańskich, gdzie odbyło się oficjalne otwarcie jarmarku wraz z bajkowym koncertem Natalii Kukulskiej. Kolorowe światełka, łańcuszki, choinki i mnóstwo jedzenia spotkać można było również na Bazarze Wyspiańskiego 26, a 3 grudnia wszystkie atrakcje pojawią się też na Placu Kolegiackim i Rynku Łazarskim. Z kolei 7 grudnia swoje świąteczne boom poczuje Rynek Wildecki.  Śmiało można więc stwierdzić, że Poznań christmasowe szaleństwo obchodzi z przepychem i naprawdę hucznie. 

Najchętniej i najtłumniej odwiedzanym miejscem jest, jak się zdaje, Plac Wolności. Tam fani świąt znajdą karuzelę wenecką, budki z rozrywkami pokroju strzelania z łuku czy rzucania piłeczkami do celu, stoiska z upominkami dla bliskich, a przede wszystkim całą masę budek z jedzeniem. Zapach świątecznych tradycyjnych potraw (na przykład wędlin czy góralskich wędzonych serów), grzanego piwa i wina miesza się też z nowocześniejszymi smakołykami takimi jak churros czy frytkami belgijskimi. Jednym słowem od 11.00 do 21.00 każdy może znaleźć tam coś dla siebie, choć jak wiadomo największe tłumy zjawiają się na Placu Wolności wieczorami. Mieniące się w ciemności lampki są jednym z powodów, które sprawiają, że ludzie czują świąteczny nastrój. 

— Zdecydowanie najlepsza lokalizacja! — mówi podekscytowana pani Kasia, która za rękę trzyma swojego synka ubranego w sweter z Grinchem i puchatą kurtkę. — Dużo atrakcji dla dzieci, piękna muzyka i smaczne jedzenie. Byłam też na targach, ale szczerze mówiąc nie czułam tam aż tak tego całego świątecznego galimatiasu — dodaje roześmiana. 

Znajdą się z pewnością osoby, które podzielają zdanie pani Kasi. Choć Międzynarodowe Targi Poznańskie jak zazwyczaj zaskoczyły monumentalnością i przepychem, to odwiedza je o wiele mniej osób. Mimo tego warto odwiedzić Poznańskie Betlejem również na targach, bo poza atrakcjami, które znajdują się na Placu Wolności znajdziemy na MTP również diabelski młyn, będący hitem ostatnich lat oraz świąteczną kolejkę, karuzelę wenecką, a nawet lodowisko. Od wtorku do niedzieli można więc spędzić tam czas w miły i aktywny sposób. To zdecydowanie dobre miejsce dla tych, którzy kochają zimowe sporty i wesołe miasteczka. 

— Miło sobie w końcu pośmigać na łyżwach — mówi roześmiany pan Przemysław, schodząc z lodowiska. 

Z pewnością ma rację. Czas spędzony zarówno na Placu Wolności, jak i na targach na sto procent będzie miły i zaszczepi w każdym ducha świąt, wypędzając z nawet najbardziej wytrwałych ponurość Grincha i skąpstwo Scrooge’a z „Opowieści wigilijnej”. Choć odrobina skąpstwa być może w przypadku jarmarków nie zaszkodzi, bo choć atmosfera na nich jest wspaniała, to ceny niemal odstraszają. Atrakcji i upominków poniżej trzydziestu złotych nie znajdziemy wiele, a sam depozyt to już koszt dwudziestu złotych. Warto więc na jarmarkach robić rozważne zakupy… albo wydać wszystko, co się ma w portfelu i zakupy przewieźć Świąteczną Bimbą, która pomimo tysięcy niekończących się remontów trafiła i w tym roku na poznańskie tory. 

Między poszczególnymi lokalizacjami jarmarku poruszać się można co 60 minut specjalnie ozdobionym i oświetlonym tramwajem świątecznej linii 24, co może okazać się dodatkową atrakcją tak dla dzieci, jak i dla dorosłych. Niemniej jednak najważniejszym jest, by ta międzyjarmarkowa podróż sprawiła człowiekowi tyle radości, ile tylko się da. Wesołych Świąt!

Dodaj komentarz