Garść kobiecej siły w „Aptekarce”

Wydawałoby się, że rośliny są niepozorne i nieszkodliwe. A jednak są wśród nich takie, które mogą zabić. Jak i takie, dzięki którym odzyskasz zdrowie. Cała sztuka w tym, żeby je rozróżniać…

Tytułową aptekarką jest zielarka Katja. Po śmierci jej przybranego ojca, Batki, dziewczynę wzięli pod swój dach państwo Kowalscy. Bynajmniej nie z dobroci serca, choć tak usiłują to przedstawiać – Katja zna się na ziołolecznictwie jak mało kto. Nieoczekiwanie jednak Kowalscy „użyczają” ją rodzinie Tyszkowskich, by opatrzyła nogę pewnego szlachcica, którą, biedaczysko, niefortunnie skręcił przy upadku z konia, kiedy to strzelał do leśniczego. Problem w tym, że rzeczony szlachcic wcale nie chce, by leczyła go znachorka…

„Aptekarka” autorstwa Magdy Skubisz daje rzetelny obraz społeczeństwa i obyczajowości na ziemiach zaboru austriackiego w XIX wieku. Bardzo istotny jest również kontekst historyczny. Straszne wspomnienie rabacji galicyjskiej wciąż wisi nad tymi terenami. Straszne i świeże, bo akcja rozgrywa się w 1854 roku. Pamięć o tych wydarzeniach jest tutaj bardziej żywa, a rany silniej krwawiące niż na pewnym weselu w Bronowicach niemal pięćdziesiąt lat później.

Ciężki los zielarki

Katja zdecydowanie nie ma łatwego życia, pomimo umiejętności, które powinny zapewnić jej uznanie. Przede wszystkim, zajmując się ziołolecznictwem, naraża się na wytykanie palcem, splunięcia i łatkę „szeptuchy”. Po drugie, zdaniem mieszkańców jest za młoda, by mogła posiadać realną wiedzę; po trzecie, jest kobietą. Ponieważ jednak charakter nauk udzielanych jej przez przybranego ojca często wyprzedzał epokę, Katja jest świadoma swojej wiedzy, a do tego potrafi się odciąć ostrym słowem – a przez to często wpada w kłopoty. 

Z Katją łatwo sympatyzować i łatwo jej kibicować, a przy tym jej charakter nie jest na tyle współczesny, aby wydawał się niewiarygodny. Aptekarka to silna bohaterka, ale świadoma czasów, w których przyszło jej żyć, dlatego wie, że w obecności szlachciców musi odmówić modlitwę do patronki cierpliwych i ugryźć się w język. Co, jak wspomniałam wcześniej, nie oznacza, że zawsze jej się to udaje.

Tyszkowscy

Po przybyciu Katji do majątku Tyszkowskich, czytelnikowi od razu rzuca się w oczy całkowicie odmienne podejście do służby. Dziewczyna ze zdumieniem zauważa, z jakim szacunkiem Józef Tyszkowski odnosi się do ochmistrzyni, a i sama Katja wkrótce przekonuje się, że jest tu traktowana jak pełnoprawny gość. Z tej ogólnej życzliwości wobec aptekarki wyłamuje się Antoni Tyszkowski, ten sam, którego nogę Katja miała leczyć. Na każdym kroku próbuje dokuczyć dziewczynie, często w bardzo grubiański sposób. Łączy ich tylko jedno – silny charakter. Warto w tym miejscu zauważyć (i docenić), że wbrew przewidywaniom czytelnika książka nie skupia się ani na płomiennej historii wiodącej od nienawiści do miłości, ani na opisywaniu dramatu kochanków, którzy popełnili mezalians. Akcenty rozłożone są zupełnie inaczej.

„Aptekarka” to powieść historyczno-obyczajowa, skupiona na poznawaniu bliżej postaci i sekretów, które ukrywają. Istotnym elementem są relacje między bohaterami o różnej pozycji społecznej, a także, na co wskazuje tytuł, zielarstwo. Trzeba przyznać, że autorka świetnie się przygotowała do napisania tej historii, ukończywszy wcześniej kurs zielarstwa. W „Aptekarce” pojawiają się liczne, fachowe i potoczne nazwy roślin leczniczych, a także opisy ich właściwości, czasem przedstawione w formie zabawnych rymowanek, których Katja uczyła się w dzieciństwie.

Bo właśnie, humor to kolejny istotny element tej książki. Riposty Katji nieraz wywołują uśmiech na twarzy czytelnika, a kolejnym źródłem humoru może być Antoni Tyszkowski. Choć trzeba zaznaczyć, że nie każdego rozbawi ten bohater, bo jego zachowanie często jest ordynarne, a cięty dowcip krzywdzący, szczególnie dla Katji, nad którą pastwi się przez całą książkę.

Znakomita podbudowa

Interesujące jest to, że Tyszkowscy, będący bohaterami sagi, której początkiem jest „Aptekarka”, istnieli naprawdę. Magda Skubisz poznała ich historię dzięki swojemu sąsiadowi, a potem postawiła przelać ją na karty książki. Na podstawie źródeł historycznych, a także działań w terenie – odwiedziła bowiem nawet kryptę Tyszkowskich – osadziła swoją opowieść w konkretnej czasoprzestrzeni i wykorzystała realne, historyczne postacie. 

To wszystko oraz kurs zielarstwa z pewnością zaprocentowały, co świetnie widać, gdy spojrzymy na wyrazistych bohaterów, dopracowaną fabułę i historyczną podbudowę „Aptekarki”.

Dodaj komentarz