Bardzo uniwersyteckie miasto – relacja z Juwenaliów

Jest jedno takie wydarzenie w naszym mieście, które łączy wszystkie uniwersytety muzyką, euforyczną hulanką i wszelkiej maści wspólnotowymi rytuałami, wśród których można zgubić oraz odnaleźć swoją codzienność, pasje i zwyczaje. Całość po to, aby stworzyć piękne wspomnienia i planować powrót do roztańczonego szaleństwa wśród fyrtlowej zieleni za rok!

Tegoroczne Juwenalia rozpoczęły się 23 maja na terenie parku imienia Jana Pawła II. Były to dni, kiedy oficjalnie miejscowość przejęli studenci poprzez symboliczne przekazanie klucza do miasta przez wiceprezydent Poznania Natalię Weremczuk głównemu koordynatorowi imprezy Bartoszowi Kalce. Wręczony został także puchar dla najlepszego pochodu juwenaliowego, który dumnie przemierzył ulice stolicy Wielkopolski, przez ministra nauki Dariusza Wieczorka. Oznaczało to formalne otwarcie zabawy.

Podczas wydarzenia nie sposób było się nudzić i dzięki wielu atrakcjom każdy mógł znaleźć coś dla siebie, jak na przykład studencką grę we flanki, piłkarzyki, beer ponga, karaoke, twistera lub przeciąganie liny. Strefa animacji nie zawiodła i można było również zapleść warkoczyki we włosach lub udać się na malowanie twarzy w stylu iście festiwalowym. Na terenie imprezy znajdowała się szeroka oferta gastronomiczna oraz alkoholowa. Sporym zainteresowaniem cieszyło się Forum, podczas którego w trakcie panelu były prowadzone dyskusje o radzeniu sobie ze stresem, lękiem i depresją, czyli otwarcie mówiono o zdrowiu psychicznym oraz studenckim rollercoasterze emocji. Także miłośnicy muzyki nie mieli na co narzekać dzięki występom na Małej Scenie zespołu Signal Lost, Borona czy Arkadiusza Bozkiego. Na Dużej Scenie za to usłyszeć mogliśmy DJ-a Soina, Donguralesko czy gwiazdę wieczoru PRO8L3M, którzy dali niesamowite i niezapomniane show. Początek Juwenaliów zapewnił ogromną dawkę dopaminy oraz apetyt na dalszą zabawę w następnych dniach.

Złoty środek… celebracji!

Piątek nie zapowiadał się jako dobry dzień na festiwalowe szaleństwo – burzowe chmury i Alert RCB wróżyły coś zgoła innego niż słoneczną radość majowych dni. Przed wystąpieniem gwiazd wieczoru, czyli Kacperczyków, deszcz ustąpił, a wesołość publiczności była wręcz zaraźliwa. Tłumy zebrane pod sceną o godzinie 22 były roztańczone i pochłonięte chwytliwymi riffami. Nawet ochroniarze wydawali się tuptać w takt.

Wokół muzycznej wesołości wiele osób zachwycało się innymi ciekawymi atrakcjami – wielką popularnością cieszyła się Miejska Dżungla Lidla, gdzie chętnie przyozdabiano włosy warkoczykami lub ciała barwnym wizażem. Makijażystka, robiąca brokatowe cuda na twarzach, z radością przyjmowała propozycje ozdobnych wzorów do wykonania i była otwarta na wszelkie wariacje. Nieopodal można było zanurzyć się wśród drzew na sesję karaoke czy Just Dance – grupa osób z przyjemnością akompaniowała występującym swym odmiennym repertuarem: ABBĄ, Katy Perry czy Lady Gagą. Te sprzeczne połączenia stwarzały paradoksalnie urokliwą kakofonię, do której pląsali miłośnicy tanecznych gier trwających w namiocie obok.

W drodze na Małą Scenę, gdzie drugi dzień Juwenaliów uświetniać miało hip-hopowe szaleństwo AGT i Natury 2000, można było zatrzymać się na chwilę i rozważyć, co jest źródłem naszego szczęścia. Sporządzona tablica na radości, radostki i radosteczki osobiście przyniosła mi najwięcej wzruszenia – przylepione do niej kartki były gestami miłości, przyjacielskich wyznań („piwo z Madzią”, „wspólny wyjazd” itd.) czy prostym wyrazem czułości do bliskiego miejsca lub zwierzaka. Po tak kordialnym wejrzeniu w społeczne źródła uśmiechów przyszedł czas, by wyszaleć się pod sceną wypełnioną kolektywem raperskim, który brawurowo prezentował to, co w kulturze hip-hopu wielu lubi najbardziej: wspólne freestyle’owe bujanie, zbiorowe rozkręcanie tłumu do dobrego bitu i czysty flow między dobrze zintegrowaną grupą. Miło było poczuć tę elektryzującą energię!

Wieczorna pora w deszczowy piątek nie była powodem do rozczarowania – drugi dzień Juwenaliów był zdecydowanie wart doświadczenia i poczucia. Atmosfera powszechnej wesołości i wspólnotowości tętniła wśród grających w piłkarzyki, pijących piwo przy belgijskich frytkach na leżakach czy tych ciągle gubiących się w tłumie pod sceną. Międzyuniwersytecka zabawa była niewątpliwie udana!

Nietypowy finisz

Artyści, którym przypadło zwieńczenie tegorocznych Juwenaliów, to nietuzinkowa mieszanka. Na Małej Scenie lineup kreował się dość spójnie: Ananas i Palmowski reprezentowali rapowe klimaty, „nawijania” nie brakowało także podczas Bitwy Freestylowej. Z kolei Max Charms & Dirty Daniels serwowali brzmienia house’owe i trance’owe w późniejszej części wieczoru. Koncerty na Dużej Scenie otworzył o godzinie 19 zespół USO 9001 – prawdopodobnie enigmatyczny dla większości uczestników, co niestety znalazło odzwierciedlenie w dość niskiej frekwencji. Trio pokazało niekonwencjonalne podejście do jazzu, łącząc go z muzyką elektroniczną i alternatywną – z pewnością mogłoby to przekonać nawet zagorzałych przeciwników samego jazzu. Wybór USO 9001 był nieoczywistym posunięciem ze strony organizatorów, ale tchnął dużo świeżości w całość juwenaliowego składu artystów.

Po spokojnym koncercie Duża Scena zatrzęsła się za sprawą Zdechłego Osy z zespołem. Krzyki, energia niemalże rozsadzająca scenę, głębokie basy – Osa nie zawiódł i dostarczył wszystko (może z wyjątkiem kawałka „Patolove”, za którym sam nie przepada), na co mogliśmy czekać. Pod sceną nareszcie pojawiło się więcej uczestników, jednak nadal wydawało się, że tłumy czekają jeszcze na kogoś innego. KULT, zamykający wieczór oraz całe Juwenalia, zgromadził bez wątpienia największą publiczność tego dnia. W koncertowym ścisku zrobiło się bardziej różnorodnie – do studentów dołączyły starsze pokolenia fanów zespołu. Entuzjazm „kultowego” tłumu podkreślała znajomość tekstów piosenek i nieustanna chęć do tańca lub pójścia w pogo w rytm muzyki.

Początek trzeciego dnia Juwenaliów nie zapowiadał tak licznej frekwencji, co mogło być efektem dotkliwej ulewy dnia poprzedniego i obaw o jej powtórkę. Ostatecznie nietypowy, ale trafiony lineup przyciągnął swoje grono fanów. Możliwe, że byłoby ich jeszcze więcej – wiele osób liczyło, że ceny tegorocznych biletów będą trochę niższe. Na uznanie zasługuje jednak sposób, w jaki organizatorzy zagospodarowali przestrzeń parku imienia Jana Pawła II, która okazała się niezwykle pojemna. Brak kolejek po napoje czy jedzenie, dużo darmowych gadżetów i przekąsek do wygrania w strefach sponsorów oraz rozplanowanie wydarzenia na dużej powierzchni zapewniło niezbędny komfort uczestnikom. Trzeci dzień Juwenaliów zakończył się z oldschoolowym przytupem przy dopisującej już, na szczęście, pogodzie.

Każdy dzień Juwenaliów obfitował w ekscytujące atrakcje i doskonałe koncerty, zbierające rzeszę miłośników muzyki i euforycznej zabawy wśród tłumów. Oprócz koncertowych przyjemności w pamięci uczestników zostaną zdecydowanie także inne elementy wydarzenia: stoiska z animacjami, przestrzenie do wspólnych i zbliżających aktywności oraz nowe znajomości, które można zawiązać dzięki zanurzeniu się z uśmiechem w studenckim tłumie… Mamy nadzieję, że spotkamy się tak z Wami już za rok!

Autorki: Daria Bajorek, Karolina Gołaszewska, Benita Dolniak

Źródła zdjęć: Daria Bajorek, Benita Dolniak

Dodaj komentarz