Media naprawdę publiczne?

Wraz z przejęciem władzy przez nową koalicję rządową rozpoczął się w Polsce szereg zmian. Dotyczył on nie tylko ministerstw, ale także mediów publicznych, które miały zostać – według słów rządzących – „odpolitycznione”. Jednak działania rządu Donalda Tuska w tej kwestii budzą wiele kontrowersji.

Sytuacja TVP, Polskiego Radia oraz Polskiej Agencji Prasowej jest obecnie jedną z najgłośniejszych spraw politycznych. Wszystkie te organizacje medialne zostały postawione w stan likwidacji przez ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza, co spotyka się z dużym oporem, zwłaszcza ze strony polityków Prawa i Sprawiedliwości.

Chaos prawny

Sytuacja mediów publicznych budzi dyskusje już od kilku lat. W 2016 roku rządzący wówczas PiS przegłosował ustawę o utworzeniu Rady Mediów Narodowych – jej zadaniem miało być powoływanie zarządów oraz rad nadzorczych TVP, Polskiego Radia oraz PAP. Nowy organ okazał się jednak kontrowersyjny, gdyż w świetle wyroku Trybunału Konstytucyjnego (na czele którego stał ówczesny prezes, Andrzej Rzepliński) z grudnia 2016 roku niekonstytucyjnym było pozbawienie przy okazji uprawnień Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, która dotychczas wybierała i odwoływała władze TVP i Polskiego Radia. Rząd jednak zignorował zalecenia TK i powołał nowe władze, otwarcie sprzyjające PiS i krytykujące opozycję. Nie dało się nie zauważyć stosowania brudnych zagrywek względem rywali, takich jak zniekształcenie głosu Rafała Trzaskowskiego w trakcie kampanii prezydenckiej czy ucharakteryzowanie Donalda Tuska na diabła z czerwoną twarzą i rogami zrobionymi z uśmiechu z logotypu Platformy Obywatelskiej.

Po październikowych wyborach PiS stracił większość w parlamencie i władzę przejęła szeroka grupa składająca się z Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi oraz Lewicy. Jednym z postulatów łączących te trzy ugrupowania była zmiana w mediach, jednak sposób naprawy mediów pozostawał niejasny ze względu na galimatias prawny, związany chociażby z ustawą o RMN i wyrokiem TK, który wskazywał na niekonstytucyjne uprawnienia nowego organu. Reformy zaczęto wprowadzać od 19 grudnia, kiedy sejm przegłosował uchwałę (nie ustawę) „w sprawie przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej”. Tego samego dnia minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz odwołał dotychczasowych prezesów TVP, Polskiego Radia i PAP, działając na podstawie przepisów Kodeksu spółek handlowych.

Zmiany weszły w życie nazajutrz. Przestało nadawać TVP Info, a zamiast „Wiadomości” zostało wyświetlone krótkie przemówienie Marka Czyża. Wytłumaczył on przemiany w telewizji publicznej w dość metaforyczny sposób (obietnica fotografii zamiast obrazu, który mieli malować poprzednicy „starannie dobranymi barwami”). Reakcja polityków PiS była natychmiastowa – rozpoczęli oni jeszcze poprzedniego dnia okupację siedziby TVP przy ulicy Woronicza, a także przy placu Powstańców Warszawy, gdzie realizowano TVP Info oraz „Wiadomości”. Posłowie poprzedniego rządu zaczęli również przeprowadzać kontrole poselskie, choć sposób, w jaki to robili, budził kontrowersje, tak jak w przypadku Antoniego Macierewicza, który chciał legitymować pracowników PAP, mimo że zgodnie z prawem posłowie nie mogą wymagać okazania legitymacji.

Nowe, wspaniałe TVP?

Wieczorny program informacyjny powrócił 21 grudnia, tym razem pod nazwą „19.30”. Nowy serwis TVP mierzył się jednak od początku z problemami wywołanymi okupacją siedziby Telewizyjnej Agencji Informacyjnej (bo tak nazywa się pion formalnie odpowiedzialny za TVP Info) oraz działaniem w utrudnionych warunkach. Pierwsze wydanie borykało się także z kłopotami technicznymi – niektóre materiały nie były dobrze oświetlone lub miały problemy z dźwiękiem. Zastosowano też różne belki oraz zdarzały się pomyłki, takie jak literówka w imieniu lidera Konfederacji, Sławomira Mentzena. W kolejnych odcinkach widać było już lepszą jakość materiałów oraz rezygnację z jednostronnego relacjonowania wydarzeń. Symbolem zmian może być również usunięcie pasków zapowiadających materiał, zawierających w poprzednich latach tezy dotyczące interpretacji w prorządowy sposób. Reaktywowano także TVP Info, które wznowiło nadawanie 29 grudnia.

Zmiany w programach telewizji publicznej spotkały się z dość pozytywnym odbiorem, co pokazał sondaż UCE Research dla Onetu, sprawdzający poziom poparcia dla metod stosowanych przez nową władzę w zakresie przejęcia mediów publicznych. Największa część respondentów (26,9%) wybrała odpowiedź „Zdecydowanie tak”. „Raczej tak” wskazało 25,9% badanych, natomiast opcje „Zdecydowanie nie” i „Raczej nie” – odpowiednio 19,1% i 13,2% biorących udział w badaniu. Zdania nie miało 14,9% ankietowanych. Eksperci zwracają uwagę także na podniesienie standardów oraz bardziej wyważony sposób prezentacji wiadomości, na przykład w materiale o budżecie państwa, gdzie przedstawiono jego elementy z podziałem na pomysły poprzedniego i obecnego rządu. Nie zabrakło jednak krytyki oraz zarzutów o ukrywanie niektórych informacji, w przypadku chociażby nowego paktu migracyjnego, o którym materiał pojawił się dopiero dzień po oficjalnym ogłoszeniu go. Dość wątpliwe było też ukazanie prezydenta Andrzeja Dudy jako jedynego krytykującego zmiany w TVP w pierwszym materiale „19.30”.

Opcja atomowa

Sposób wprowadzenia zmian w mediach publicznych wywołał spore kontrowersje. Decyzja ministra Sienkiewicza spotkała się z jednej strony z poparciem, zaś z drugiej – z krytyką, związaną z wątpliwą podstawą prawną jego działań. Wśród krytyków reform znalazł się prezydent Andrzej Duda – określił je jako „anarchię” oraz zawetował ustawę okołobudżetową zgłoszoną przez obecny rząd, w której znalazły się 3 miliardy złotych na poczet TVP. Zmian nie zaakceptowała także Rada Mediów Narodowych i powołała własnego prezesa, Michała Adamczyka (nie jest on jednak uznawany przez obecny rząd), choć aktualnie tę funkcję pełni Tomasz Sygut.

Na postępowanie prezydenta nie został obojętny minister Sienkiewicz, który postawił media w stan likwidacji, powołując się na blokadę 3 miliardów. To ryzykowne zagranie, natomiast nie wydaje się w tej chwili możliwe, że ktokolwiek tak naprawdę chce usunięcia TVP, Polskiego Radia bądź PAP. Jednak nie jest to również ruch nielegalny – jak zwracał uwagę Patryk Słowik z WP, postawienie mediów w stan likwidacji pozwala ministrowi kultury zarządzać nimi poprzez likwidatorów oraz umożliwia działanie bez opinii RMN, a dodatkowo z tego stanu można wycofać się w każdej chwili. Zniesienie mediów publicznych może nie być w rzeczywistości na niczyją rękę, odbierze szanse bowiem na media, które nie będą sprzyjać jednej lub drugiej stronie sporu politycznego.

Źródło zdjęcia: pixabay.com

Dodaj komentarz