Tenisowy sen, z którego nie warto się budzić. Hurkacz i Świątek w turniejach kończących sezon!

Hubert Hurkacz awansował do najlepszej czwórki turnieju ATP Masters 1000 i mimo porażki w półfinale z liderem rankingu Novakiem Djokoviciem zapewnił sobie awans do ostatniego turnieju roku – ATP Nitto Finals, gdzie zagra najlepsza ósemka sezonu. Na „tenisowe Himalaje” tuż przed Hurkaczem wdrapała się Iga Świątek, która dwa tygodnie temu zdobyła bilet do żeńskiego mastersa. To pierwszy rok w historii polskiego tenisa, kiedy to w finałowych turniejach obejrzymy dwoje Polaków. 

Elitarny koniec tylko dla najlepszych

ATP Finals zamyka sezon dla tenisistów, którzy, marząc o awansie do niego, muszą znaleźć się w czołowej ósemce rankingu zliczającego punkty z całego roku kalendarzowego. Otwiera się on w styczniu, a zamyka na początku listopada, po to, żeby już w połowie miesiąca rozegrać nieoficjalne mistrzostwa świata. Rozgrywany od 1990 roku turniej ma formułę gry każdy z każdym. Do półfinału awansują dwaj najlepsi gracze z grup, potem rozgrywki przybierają formę walki pucharowej. 

Ostatnie lata to triumfy młodej fali. Alexander Zverev, Stefanos Tsitsipas czy obrońca trofeum Danil Medvedev to ostatni zwycięzcy finałów. Ich trofea zostały wywalczone w londyńskiej hali O2 Arena, a od tego roku gospodarzem imprezy będzie włoski Turyn. Wygrać turniej ATP Finals to wielkie marzenie każdego tenisisty, choć nie każdy jest w stanie tego dokonać. Nawet wielki Rafael Nadal nigdy nie podniósł z kortu wielkiego trofeum za zwycięstwo w mastersie. Najwięcej, bo aż 6-krotnie, wygrywał Szwajcar Roger Federer. Awans do grona najlepszych tenisistów roku 2021 to pierwszy w dziejach przypadek występu polskiego tenisisty w finałowych zmaganiach. Wrocławianin walczyć będzie z Novakiem Djokovicem, Danilem Medvedevem, Alexandrem Zverevem, Stefanosem Tsitsipasem, Alexandrem Rublevem, Mateo Berrettini oraz Casperem Rudem. 

Radwańska wyznaczyła tory dla młodszych

Podobną historię mają rozgrywki żeński. Tenisowy turniej kobiet rozgrywany jest corocznie na zakończenie sezonu. Awans do niego uzyskuje 8 czołowych tenisistek w danym roku. Turniej jest piątym pod względem prestiżu wydarzeniem w ciągu roku, zaraz po turniejach Wielkiego Szlema. Pierwsza edycja rozgrywek miała miejsce już w 1972 roku, jednak format, jaki dziś znamy, zadebiutował w 2003 roku, kiedy to walczono o triumf w Los Angeles. 

System rozgrywania finałów sezonu jest identyczny w porównaniu z finałem mężczyzn. Podobna zasada dotyczy także zwycięzców rozgrywek. Tak jak w ATP Finals tak i w WTA tego turnieju nie wygrywają przypadkowi zawodnicy. Na długiej liście triumfatorek znaleźć można takie nazwiska jak: Serena Williams, Maria Sharapova czy Kim Clijsters. Smak triumfu poczuła w 2015 roku również doskonała polska tenisistka Agnieszka Radwańska, która wygrywała turniej po finałowym zwycięstwie z Czeszką Petrą Kvitovą. Krakowianka wielokrotnie występowała w Masters, czterokrotnie grała w półfinale. Ostatni miał miejsce w 2016 roku. Wtedy wielu sympatyków tenisa nad Wisłą nie miało pojęcia, że po Radwańskiej pojawi się ktoś, kto tak szybko zastąpi słynną Isię. Zrobiła to ledwie pięć lat później Świątek. Zawodniczka z Raszyna będzie najmłodszą zawodniczką w turnieju, który rozpocznie się już 10 listopada. Obok Polki do imprezy zakwalifikowały się również Aryna Sabalenka, Karolina Pliskova, Barbora Krejcikova, Maria Sakkari, Garbine Muguruza, Paula Badosa i Anett Kontaveit.

Doskonały finisz Huberta Hurkacza

Wygrywał w Delray Beach, Miami i Metz, zagrał w półfinale londyńskiego Wimbledonu, gdzie na korcie centralnym pokonał samego mistrza Rogera Federera. Dodatkowo fantastycznie spisywał się w Rogers Cup i Indian Wells. W obu tych turniejach grał w ćwierćfinale. Takie doskonałe wyniki nie dawały jednak długo pewności na grę w ATP Finals. Rywalizacja o ostatnie miejsce w rankingu race trwała do samego końca. Pościg młodego Włocha Janika Sinera oraz Brytyjczyka Camerona Noriego zakończył się dopiero w Paryżu, gdzie to Polak postawił kropkę nad „i” i zapewnił sobie występ w prestiżowym turnieju. 

Droga do półfinału w hali Accor była kręta i wyboista. Mecz drugiej rundy z Amerykaninem Paulem zakończył w dwóch setach. W trzech partiach rozgrywał dwa kolejne mecze. Najlepszą szesnastkę wyszarpał po walce z Dominikiem Koepferem. Przegrana w pierwszym secie nie sparaliżowała Huberta, który wykorzystał swoją szansę i awansował do ćwierćfinału. Tam kolejny dreszczowiec i kolejne kłopoty. Zakończyły się one jednak wraz z zagraniem pięknego loba, który zakończył mecz wygrany przez Polaka. W tej sytuacji przegrany półfinał z liderem rankingu Novakiem Djokoviciem nie miał tak negatywnego wydźwięku, ponieważ Hurkacz wywalczył w Paryżu to, po co przyjechał. Wywalczył marzenie, którym niewątpliwie było zakwalifikowanie się do turnieju mistrzów. Ten rusza 14 listopada. 

Nie było od niej równiejszej 

Sezon 2021 zaczęła nie najlepiej. Odpadła już w drugim meczu w turnieju rozpoczynającym kolejny rok na światowych kortach. Pogromczynią Polki okazała się Rosjanka Ekaterina Alexandrowa. Pierwszy turniej wielkiego szlema zakończyła na czwartej rundzie. Najlepsza „16” to jednak etap, który Iga zaliczyła w każdej imprezę wielkoszlemowej. W Melbourne, Londynie i Nowym Jorku odpadała właśnie na tym etapie. W swoim ulubionym French Open dotarła do ćwierćfinału. Żadna z zawodniczek w profesjonalnym turze nie może pochwalić się podobnym osiągnięciem. Tylko Polka błyszczała wysoką stabilizacją. 

Do równej gry dołożyła wielkie osiągnięcia. Zwyciężyła w turnieju w Adelajdzie, gdzie finalistce, Szwajcarce Belindzie Bencic, oddała tylko cztery gemy, co potwierdziło dobrą formę Polki. Nie gorzej prezentowała się na kortach w Rzymie. Wieczne miasto przyniosło wiele szczęścia, a trudna, wysłana groźnymi rywalkami ścieżka w drodze do finału zakończyła się spektaklem w ostatnim akcie rywalizacji. Byłą jedynkę światowych list, Czeszkę Pliskovą, Iga odprawiła na tenisowym rowerze. Pokonała ją do zera w dwóch partiach. Były to dwa najważniejsze akcenty sezonu, który Iga Świątek na pewno może zaliczyć do udanych. Iga rozegrała w tym sezonie czterdzieści osiem spotkań, z czego jedynie 13 z nich kończyła z porażką i schodziła z kortu jako pokonana. Warto zaznaczyć, że Raszynianka nie przegrywała z anonimowymi nazwiskami w kobiecej rywalizacji. Pokonywały ją byłe lub obecne liderki rankingu czy wielkoszlemowe mistrzynie.

Takiego sezonu nie można nie doceniać, takiego sezonu nie można zapomnieć. Sytuacja, jakiej polski tenis doczekał się tego roku, pozwala wierzyć, że to, co najlepsze jest dopiero przed naszymi mistrzami. Turnieje finałowe to kolejna szansa na doświadczenie, ogranie oraz nowe trofea. Na pewno wszystkie oczy tenisowych maniaków zwrócone będą na Meksyk i Włochy. Tam lada chwila rywalizację rozpoczną Hurkacz i Świątek. W tym sezonie już nic nie muszą, a mogą osiągnąć jeszcze więcej.

Dodaj komentarz