Jak wyglądały wiosenne klasyki?

Początek sezonu kolarskiego od lat stoi pod znakiem wiosennych wyścigów klasycznych. To właśnie o tej porze roku rozgrywane są cztery z pięciu wielkich monumentów. Oprócz tego odbywają się jeszcze inne ważne wyścigi klasyczne. Na brak emocji nie mogliśmy narzekać, a dodatkowo mieliśmy miłe polskie akcenty.

Kto najbardziej się wyróżniał w monumentach?

Oczywiście biorąc pod uwagę najlepszych kolarzy podczas wiosennych klasyków, w pierwszej kolejności należy wymienić tych, którzy triumfowali w monumentach. Pierwszym z nich w tym sezonie był ten najdłuższy, czyli Mediolan-San Remo. Blisko 300-kilometrowa trasa od zawsze daje się we znaki zawodnikom, a wszyscy co roku czekają na legendarny już podjazd pod Poggio. Na nim bardzo aktywny był Tadej Pogacar, ale dwukrotnemu triumfatorowi Tour de France nie udało się oderwać od rywali. Ostatecznie najlepszy był Matej Mohorić, który zaatakował na zjeździe z Poggio i nie dał się dogonić aż do mety. Dla Słoweńca był to pierwszy w karierze triumf w monumencie, co zapowiadało dla niego udaną resztę wiosny. 

W Ronde van Vlaanderen głównym faworytem do zwycięstwa był Mathieu van der Poel. Znakomity Holender chwilę wcześniej był najlepszy w Dwars door Vlaanderen, a później tylko potwierdził swoją dyspozycję. Van der Poel zaatakował wraz z Tadejem Pogacarem i wydawało się, że to pomiędzy nimi rozegra się reszta wyścigu, ale tuż przed metą, przez swoje „szachy” zostali dogonieni przez kilkuosobową grupkę. Ostatecznie na sprinterskim finiszu najlepszy był Mathieu van der Poel. Natomiast wściekły Pogacar nie uplasował się nawet na podium.

Tej wiosny bardzo wiele osób czekało na Paryż-Roubaix. „Piekło Północy” słynie ze swoich odcinków brukowanych, a w tym roku wyścig był emocjonujący już od samego startu. Duża w tym zasługa Michała Kwiatkowskiego. To on rozpoczął akcję na początku wyścigu, która wywróciła go do góry nogami. Zamiast typowego puszczenia ucieczki, peleton został podzielony na dwie duże grupy, a w każdej z niej znajdowało się kilku faworytów do końcowego triumfu. Oczywiście na kostce brukowej nie zabrakło wielu defektów, o czym przekonali się Wout van Aert czy Filippo Ganna. Niestety musieli się też przekonać o głupocie kibica przy trasie. Ten kilka kilometrów przed metą przez swoją nieuwagę doprowadził do upadku Floriana Senechala, który w tamtym momencie jechał po miejsce na podium. Triumfatorem wyścigu został Dylan van Baarle z blisko dwuminutowym zapasem nad Woutem van Aertem i Stefanem Kuengiem.

Ostatnim spośród wiosennych monumentów było Liege-Bastogne-Liege, czyli najstarszy ze wszystkich monumentów. Walka o zwycięstwo w „Staruszce” rozegrała się na podjeździe pod Cote de la Redoute. To właśnie tam na atak, ponad 30 kilometrów przed metą zdecydował się Remco Evenepoel. Belg jechał fantastycznie ostatnie kilometry i w cuglach odniósł swój największy triumf w karierze. Warto dodać, że wyścig został zdominowany przez Belgów, którzy zajęli całe podium. Drugi był Quinten Hermans, a trzeci Wout van Aert. W trakcie wyścigu doszło do bardzo groźnej kraksy z udziałem Juliana Alaphilippe’a. Aktualny mistrz świata na skutek upadku doznał złamania łopatki oraz dwóch żeber. Dodatkowo doszło u niego także do odmy opłucnowej. Nie wiadomo jak długo potrwa przerwa Francuza od ścigania.

Pozostałe wyścigu z cyklu World Tour

Polskim kibicom najwięcej radości sprawiła postawa Michała Kwiatkowskiego podczas Amstel Gold Race. Mistrz świata z 2014 roku na początku sezonu nie był w swojej najlepszej dyspozycji. Dodatkowo Kwiatkowski był zakażony koronawirusem oraz bardzo ciężko przechodził grypę. Warto nadmienić, że dla kolarza każda przymusowa przerwa od ścigania czy też treningów w trakcie sezonu może mieć skutki w jego dalszej fazie, ale w przypadku Kwiatkowskiego było inaczej. Podczas Amstel Gold Race nasz reprezentant pojechał fantastycznie. Polak zaatakował ponad 20 kilometrów przed metą. Do niego dołączył Benoit Cosnefroy i to pomiędzy nimi rozegrała się walka o triumf na sprinterskim finiszu. Początkowo po przekroczeniu mety za zwycięzcę uznano Francuza, ale po obejrzeniu nagrania z fotokomórki triumfatorem został Michał Kwiatkowski. Dla niego była to druga wygrana w Amstel Gold Race. Poprzednio Kwiatkowski był najlepszy w 2015 roku.

Na początku sezonu w Strade Bianche pokaz siły pokazał Tadej Pogacar, który w cuglach wygrał wyścig. Niespodziankę sprawił za to Biniam Girmay. Reprezentujący Erytreę zawodnik okazał się najlepszy podczas Gent-Wevelgen. Dla Girmaya było to pierwsze w karierze zwycięstwo w cyklu World Tour. W pozostałych wyścigach, już mniej prestiżowych triumfy odnosili Wout van Aet (Omloop Het Nieuwsblad oraz E3 Saxo Bank Classic), Tim Merlier (Minerva Classic Brugge-De Panne), Dylan Teuns (La Fleche Wallonne) i Sam Bennett (Eschbron-Frankfurt).

Dodaj komentarz