Baba Jaga nie zepsuła Lechowi urodzin

Ten rok na zawsze zapisze się w historii Lecha Poznań. 19 marca, dokładnie w dzień meczu z Jagiellonią Białystok, „Kolejorz” obchodził swoje setne urodziny. Klub ze stadionu przy ulicy Bułgarskiej zorganizował huczną imprezę.

Świętowanie rozpoczęło się dokładnie o północy. Wówczas kibice Lecha zgromadzili się w dwóch grupach – jedna pod stadionem na Bułgarskiej, druga na starym stadionie na Dębcu. W obu miejscach odbył się pokaz fajerwerków i rac, który spokojnie mógł konkurować z sylwestrową atmosferą. Była to jednak tylko przystawka przed głównym wydarzeniem, czyli rocznicowym meczem, zaplanowanym na godzinę 20.

Od kilku dni było już wiadomo, że na Stadionie Poznań pojawi się komplet kibiców. Taka sytuacja wydarzyła się dopiero jedenasty raz w historii i pierwszy od 2017 roku. Na trybunach zasiedli nie tylko kibice, ale także liczne grono byłych piłkarzy „Kolejorza”, którzy mimo upływu lat nadal identyfikują się z klubem. Poza specjalną otoczką związaną z rocznicą ważny był też oczywiście aspekt sportowy. Lech w tym sezonie gra naprawdę świetnie i wciąż ma szansę na zdobycie dubletu.

Jubileuszowa aura unosiła się nad Poznaniem już od jakiegoś czasu. Klub za pomocą mediów społecznościowych regularnie publikował filmy z życzeniami od byłych piłkarzy, w tym również od Roberta Lewandowskiego, który na Bułgarskiej spędził dwa lata. Pojazdy komunikacji miejskiej zostały przyozdobione niebiesko-białymi flagami, a w mieście pojawiły się liczne murale. Na membranie stadionu zrobiono pokaz laserowy, a wokół obiektu pojawiły się plansze z piłkarzami wybranymi do Złotej XI Lecha Poznań. Przywilej ich wyboru mieli kibice za pośrednictwem programu Lechici oraz czytelnicy Głosu Wielkopolskiego. Jedenastka prezentuje się następująco:

Piotr Mowlik — Hieronim Barczak, Bartosz Bosacki, Damian Łukasik, Marek Rzepka — Jarosław Araszkiewicz, Roman Jakóbczak, Mirosław Okoński, Semir Štilić — Teodor Anioła, Robert Lewandowski

Przed meczem swój hitowy utwór pt. „Czysta Gra” wykonał Liber, raper z Wielkopolski, który prywatnie jest kibicem Lecha Poznań. Piosenka ta towarzyszy kibicom „Kolejorza” od piętnastu lat. Została bowiem nagrana z okazji 85-lecia. Gromkie „Lech” wykrzyczane na cały stadion w odpowiedzi na pytanie „kto dziś wygra ważny mecz?” wywoływało ciarki na całym ciele. Chwilę później piłkarze pojawili się na murawie. Oba kluby na to spotkanie założyły specjalne retro stroje, które podkreślały ważność tego wydarzenia. Przed zawodnikami ukazał się napis „Na Dębcu się zaczęło i historia nadal trwa”, a trybuny przyozdobiła niebiesko-biała kartoniada. 

Jeśli chodzi o sam mecz, pierwsza połowa jest do zapomnienia. Lech szukał sposobu na zaskoczenie defensywnie grającej Jagiellonii, ale żadna akcja nie przyniosła oczekiwanego efektu i po 45 minutach gry mieliśmy bezbramkowy remis. Po niektórych kibicach widać było niepokój, ponieważ historia zna już mecze, w których „Kolejorz” zawodził, grając przed wypełnionym stadionem. Tym razem było jednak inaczej. Drugą połowę Lech rozpoczął od dwóch mocnych uderzeń – dwa gole w osiem minut, najpierw do siatki trafił kapitan, Mikael Ishak, później Joao Amaral. Wynik ustalił Dawid Kownacki, który zimą wrócił do zespołu „niebiesko-białych” po pięcioletniej rozłące. 

Ważną informacją tego dnia był powrót Tomasza Kędziory, kolejnego wychowanka. Prawy obrońca występował w Dynamie Kijów i w związku z nadzwyczajną sytuacją otrzymał zgodę na przenosiny do innego klubu już po zamknięciu okna transferowego. Widać było, że wydarzenia w Ukrainie, które dotknęły jego znajomych, mocno na niego wpłynęły. Gdy wchodził na murawę, przywitały go głośne brawa, a kibice skandowali jego nazwisko. Po meczu „Kendi” nie potrafił się bawić z kolegami. Poprosił kibiców o zrozumienie i podziękował za przywitanie. To zawsze wyjątkowy moment, gdy wychowanek wraca do domu, w którym stawiał pierwsze piłkarskie kroki. Kibice Lecha mogą czuć się jak w 2015 roku, ostatnim mistrzowskim sezonie, bowiem Tomasz Kędziora, Dawid Kownacki i Barry Douglas znów biegają z kolejowym herbem na piersi. Trener też jest ten sam, co siedem lat temu, czyli Maciej Skorża. Oby rozgrywki zakończyły się w ten sam sposób. 

Przed Lechem co najmniej dziewięć, a mamy nadzieję, że dziesięć „finałów”. Osiem spotkań do końca rozgrywek Ekstraklasy, w której Lech zajmuje trzecie miejsce, ale ma tylko punkt straty do pierwszej Pogoni Szczecin i zrównuje się „oczkami” z Rakowem Częstochowa. Jest  więc aż trzech poważnych kandydatów do mistrzostwa. Każdy z tych zespołów punktuje na naprawdę wysokim poziomie, mając średnią co najmniej 2 zdobytych punktów na mecz. W poprzednich latach taki wynik spokojnie dałby mistrzostwo, w tym – niekoniecznie. „Kolejorz” walczy też o Puchar Polski. „Duma Wielkopolski” miała szczęście w losowaniu, ponieważ w półfinale trafiła na trzecioligową (!) Olimpię Grudziądz i ma autostradę do finału. 

Jedno jest pewne. Ten sezon będzie wspominany latami. Opowieści o nim mogą wywoływać uśmiech na twarzy lub być największym koszmarem. Tu nie ma półśrodków. Wszystko albo nic.

Dodaj komentarz