Techno sapiens jako dopełnienie rodziny – recenzja filmu „Yang”

„Kupiłem go w sklepie z rodzeństwem dla dzieci adoptowanych z Chin” – słyszymy na początku filmu. Sens tego zdania jest tak irracjonalny, że wręcz nam umyka. Musimy dopiero przyzwyczaić się do wizji przyszłości, która dla bohaterów jest codziennością. Science fiction często opiera się na wywołaniu w widzu uczucia szoku i przerażenia – poprzez ukazanie przeobrażonego społeczeństwa czy wysoko rozwiniętej technologii, która rodzi różne zagrożenia. Tylko że przerażenie nie jest wcale główną emocją, na której chce bazować „Yang”. Jakie więc inne uczucia chce w nas wywołać?

Tytułowy Yang to tak zwany techno sapiens. Jake i Kyra kupili go dla swojej przybranej córki, aby miała podobnego do siebie towarzysza, który pomógłby kultywować jej chińskie korzenie. Yang jednak stał się dla małej Miki kimś więcej – bratem, przyjacielem, zaangażowanym opiekunem. Dlatego gdy Yang ulega awarii, Jake za wszelką cenę stara się go naprawić. Przy okazji odkrywa, że android miał ukryty dysk wspomnień, na którym przechowywał kilka sekund z każdego przeżytego dnia.

Film w stylu ASMR

Film w reżyserii Kogonady opowiada bardzo kameralną i cichą historię. Mimochodem przedstawia rzeczy, które mogą nami wstrząsnąć – takie jak rada pracownika serwisu by oddać Yanga, wieloletniego przyjaciela Miki, do recyklingu albo informacja, że dzieci sąsiadów to klony. Ale przy tym wszystkim film nieustannie próbuje uspokajać widza, wręcz hipnotyzować go lub usypiać za pomocą różnych środków wyrazu. W tle rozbrzmiewa kojąca muzyka, a docierające do nas dźwięki ograniczają się do cichego szumu silnika, odgłosu padającego deszczu, szmeru nalewanej herbaty. Kolory są stonowane, a w większości scen zadbano o dużą ilość roślinności. Nawet bohaterowie mówią ściszonym głosem, zbliżonym do szeptu.

Yin i yang

Czy ma to oddać styl życia tej nietypowej rodziny, w której każdy członek wywodzi się z innej kultury, a jeden nawet nie jest człowiekiem? Wiele wskazuje na to, że próbują oni żyć w duchu chińskiej filozofii. Nie wiadomo na ile jest to ich wewnętrzny wybór, a na ile próba zapewnienia córce dostępu do jej kultury. Ojciec prowadzi sklep z organiczną herbatą, która zafascynowała go na pewnym etapie życia, a w domu gotuje się w stylu kuchni azjatyckiej. Panujący na ekranie spokój i harmonia mogą odsyłać nas do chińskiego taoizmu. Z tym systemem filozoficznym łączy się też koncepcja yin i yang, dwóch przeciwstawnych, choć dopełniających się sił kosmicznych, które tworzą wszechświat. Gdyby spojrzeć na codzienną egzystencję rodziny bez Yanga i skonfrontować ją z retrospekcjami z jego udziałem, rzeczywiście można skojarzyć go z takimi pojęciami jak światło słoneczne, radość czy ekstrawersja, odpowiadającymi pierwiastkowi yang.

Przyszłość bardziej smutna niż przerażająca

Widzimy, że rodzinie brakuje tego pierwiastka; że kiedy Yang jest zepsuty, równowaga jest zaburzona, ale czy wcześniej bohaterowie byli w pełni szczęśliwi? Wydaje się, że w ich życiu również czegoś brakowało. Może to być duchowość odnajdywana w religii lub filozofii – do takiej hipotezy odsyła rozmowa Yanga z Kyrą, w której wyznaje ona, że jej zdaniem ludzie są „zaprogramowani”, by wierzyć w wyższy cel, w życie po śmierci.

Warto też zauważyć, jak bardzo zapracowani są rodzice, co było właśnie przyczyną, dla której Mika znalazła tak duże oparcie w Yangu. Nasuwa się wniosek, że, paradoksalnie, technologia pozwala na stworzenie robotów coraz bardziej podobnych do ludzi, a tymczasem ludzie sami upodabniają się do robotów.

Być może więc osiągany różnymi środkami spokój ma uśpić czujność oglądającego, aby dostrzegał tylko idealną komórkę społeczną w idealnie urządzonym domu. Może jednak zawartość dysku wspomnień Yanga poruszy w sercach i duszach członków rodziny jakieś zapomniane struny? Odpowiedź poznacie sami – jeśli jesteście gotowi rozsiąść się na kanapie z kubkiem parującej herbaty i… cierpliwie poczekać.

Dodaj komentarz