Świeże mięso

Trzymiesięczne, studenckie wakacje to również czas na nadrabianie filmów, seriali czy książek, na które w roku akademickim zabrakło czasu. A jeśli, tak jak mi, umknął wam „Fresh” w reżyserii Mimi Cave – naprawdę jest co nadrabiać. 

Film z Sebastianem Stanem i Daisy Edgar-Jones w rolach głównych to horror, komedia i thriller w jednym. Zaczyna się niewinne – Noa szuka szczęścia w aplikacjach randkowych, co nieustannie kończy się jednak zawodem, niechcianymi „dick pickami” i kolejnymi rozmowami z najlepszą przyjaciółką Mollie (Jonica T. Gibbs) z cyklu „czy to ze mną jest coś nie tak, czy z tymi facetami?”. Początek „Fresh” to bardzo adekwatny komentarz do obecnej kultury randkowania, wzbogacony o żartobliwą nutę. Jest lekko, zabawnie, może nawet utożsamiamy się z główną bohaterką i czujemy już klimat indie komedii. Tymczasem, pomiędzy stoiskiem z brokułami a winogronami, Noę zaczepia Steve. Rzuca wyjątkowo słaby tekst na podryw, który tak czy inaczej, pozwala mu zdobyć numer telefonu do dziewczyny. Jak się później okazuje, podniebienie Steve’a jest bardziej wyrafinowane niż moglibyśmy przypuszczać. 

Kino w stylu Julii Ducournau 

„Fresh” Mimi Cave można by opisać jako wyjątkowy blend „Mięsa”, „Titane” i „Obiecującej. Młodej. Kobiety”. Jednak nie oznacza to wcale odtwórczości czy automatycznego powielania schematów. Tytuł nie jest przypadkowy, bo „Fresh” rzeczywiście ma w sobie orzeźwiającą (a może paraliżującą?) świeżość. Inspiruje się „Mięsem” Ducournau, wprowadzając temat kanibalizmu i stawiając na bogactwo soczystych, a przy tym odrażających kadrów. Steve może i mięsa zwierzęcego nie je – ale ludzkiego jest już koneserem. Szczególnie upodobał sobie mięso kobiet, ponieważ na jego sprzedaży można całkiem nieźle zarobić, a zawód chirurga plastycznego stawia go w niemalże idealnej pozycji. Ale „Fresh”, tak jak „Obiecująca. Młoda. Kobieta” to także kino zemsty. Zwabiona w krwistą pułapkę Steve’a Noa nie jest kolejną irytującą bohaterką horroru, która sama schodzi do ciemnej piwnicy. Steve dostanie to, na co zasłużył – a lista „zasług” jest bardzo długa. 

Soczysty i immersyjny 

Pochwała z pewnością należy się Alexowi Somersowi, za ścieżkę dźwiękową w indie klimatach oraz całemu zespołowi, który pracował nad udźwiękowieniem filmu. Podobnie jak kadry, dźwięk w „Fresh” jest soczysty. Nic też dziwnego, że wyróżnia się wizualnie – dyrektorem ds. zdjęć był Paweł Pogorzelski, znany m.in. z pracy przy „Midsommar” czy „Dziedzictwo. Hereditary”. Komedio-horror zdecydowanie nie jest „przyjemny” do oglądania w konwencjonalnym tego słowa znaczeniu – ale od strony technicznej można go w ten sposób określić. Jest immersyjny, wciąga w swoją historię i wiarygodnie przedstawia zagrożenie, z jakim mierzy się Noa, nawet jeśli używa do tego dosyć drastycznej metafory kanibalizmu. Ponadto Sebastian Stan i Daisy Edgar-Jones tworzą naprawdę zgrany, aktorski duet. 

„Fresh”, komedio-horror z nutą kina feministycznego i zemsty, nie zawodzi. Błyskotliwie-makabryczny humor, wyraziści bohaterowie, suspens oraz estetyka wizualno-dźwiękowa – to mieszanka, która razem zapewnia poczucie świeżości. 

Źródło zdjęcia: https://www.imdb.com/title/tt13403046/?ref_=ttfc_fc_tt

Dodaj komentarz