„Skrzypek na dachu” w Teatrze Muzycznym w Poznaniu

Od lat niezmiennie w czołówce… – właśnie tak można opisać „Skrzypka na dachu” w Teatrze Muzycznym w Poznaniu, bowiem jego premiera miała miejsce aż 17 lat temu! Dokładnie 16 kwietnia 2005 roku na niewielkiej scenie Teatru Muzycznego w Poznaniu przy ulicy Niezłomnych 1e zaczęła rozgrywać się historia żydowskiego mleczarza Tewjego, która nawet prawie dwie dekady później wciąż przyciąga pełne sale publiki. 

Obok „Skrzypka na dachu” od 2005 roku pojawiło się mnóstwo wspaniałych spektakli takich jak „Koty”, „Upiór w operze”, „Wdowa wdówka”, „Footloose” czy „Nine”, a jednak to „Skrzypek na dachu” wciąż jest na afiszu. Niektóre z wyżej wymienionych, schodziły ze sceny zaledwie po dwóch latach. Co stoi więc za sukcesem „Skrzypka na dachu”? 

Jest to jeden z najbardziej znanych brodwayowskich musicali amerykańskich, który od premiery mającej miejsce w 1964 roku cieszy się ogromnym powodzeniem na całym świecie. To historia żydowskiego mleczarza Tewjego i jego rodziny, która opisywana była przez klasyka żydowskiej literatury Szołema Alchema. Cała akcja osadzona w carskiej Rosji, a konkretnie we wsi Anatewka dotyczy losów Tewjego, jego żony i aż pięciu córek! Choć w XX wieku z pewnością stosunki carskiej Rosji i społeczności żydowskiej nie były ciepłe, to Anatewka była miejscem, w którym Rosjanie i Żydzi nie wchodzili sobie w drogę i żyli w pokoju. Tewje to uczciwy człowiek, który całe swoje życie poświęcił pracy i Bogu. Zresztą całe przedstawienie jest formą filozoficznej rozmowy Tewjego z Bogiem. Dzięki tym rozmowom niejednokrotnie humorystycznym Tewje odnajduje w sobie radość i motywację do życia, twierdząc, że „skoro jest tak źle, że nie może być już gorzej, to może być już tylko lepiej”. Tym samym jest to bohater, z którym jako widzowie możemy się utożsamiać. Koniec końców każdy człowiek na świecie zamartwia się nad swoim życiem i marzy o lepszym jutrze. 

Perypetie mleczarza Tewiego opowiedziane są więc raz z humorem, raz przez łzy, imitując tym samym historię każdego człowieka na świecie. Jest ona ubarwiona humorystycznym podejściem Tewiego oraz przygodami jego córek, które zaczynają dorosłe życie i postępują coraz mniej w zgodzie z tradycją, co doprowadza Tewjego do szaleństwa. Cała ta historia to swoisty obraz przemian, upadania tradycji i odwiecznej walki pokoleń. Córki Tewjego nie chcą ślubu z mężczyznami wybranymi przez swatkę czy ojca, same zaczynają wybierać partnerów, nie pytając o zgodę ojca. Jedna z nich wychodzi nawet za mąż za młodego rosyjskiego żołnierza. 

Barwny, roztańczony i pełen muzycznych przebojów spektakl z fenomenalną muzyką Jerry’ego Bocka jest pełen werwy, tradycji, ale również wzruszenia. Szczególnie na końcu, gdy Rosjanie przepędzają mieszkańców Anatewki i zmuszają ich do emigracji po całym świecie. Można śmiało stwierdzić, że „Skrzypek na dachu” to spektakl skazany na sukces. Jest nie tylko poruszający, ma w sobie humor i dobrze opowiedzianą historię, ale też historyczną, edukacyjną warstwę, która ukazuje doskonale kulturę żydowską. 

Sam Teatr Muzyczny w Poznaniu tym razem wspaniale poradził sobie ze scenografią i rozmieszczeniem postaci na scenie, sprawiając, że widownia nie czuła się przytłoczona rekwizytami i niewielkimi wymiarami sceny (co miało miejsce choćby w przypadku Rodziny Addamsów). Zespół baletowy bardzo dobrze poradził sobie z tradycyjnymi żydowskimi tańcami, do których widzowie z pewnością chętnie by się przyłączyli, a aktorzy emanowali  energią ludową i czarowali wspaniałymi głosami. W roli Tewjego niezastąpiony od lat Włodzimierz Kalemba przeprowadza widzów przez blisko trzygodzinny spektakl w taki sposób, że nie można się nudzić. Również jego żona Gołda (Anita Urban-Wieczorek) wypada wyśmienicie w roli silnej matki, sprawującej pieczę nad pięcioma córkami Cejtł (Dagmara Rybak), Hudel (Katarzyna Tapek), Chawe (Urszula Laudańska), Szpryncą (Lidia Andrzejewska) i Bejłką (Antonina Bujna). Tłumaczenie kwestii i warstwy słownej utworów również pozostaje bez zarzutów. 

To chyba pierwszy spektakl w przypadku Teatru Muzycznego w Poznaniu, któremu nie można przypisać żadnych wad. Nie można się nim rozczarować. Dbałość o szczegóły i realizm, świetnie zagrana muzyka, wspaniałe głosy aktorów, umiejętne przedstawienie komizmu postaci i sytuacji, jak i smutku i bolączek Tewjego i mieszkańców Anatewki —  wszystko to sprawia, że odbiór sztuki jest niezwykle przyjemny. Jednym słowem, nie pozostaje nic innego niż kupić bilety na spektakl. 

Dodaj komentarz