W pierwszy weekend kwietnia w Warszawskim Centrum Expo XXI przy ulicy Ignacego Paderewskiego odbyły się Warszawskie Targi Fantastyki. Są to targi odbywające się cztery razy w roku, raz na każdą porę roku – wiosenna edycja rozpoczyna ten cykl wydarzeń. Następna edycja odbędzie się w sierpniu, tym razem w Gdańsku.
Warszawskie Targi Fantastyki (w skrócie Wuteefy) to wydarzenie idealne dla miłośników szeroko rozumianej fantastyki. Znajdują się na nich nie tylko stoiska z rękodzielnictwem, sztuką, książkami czy grami bez prądu, ale również spotkania z pisarzami, aktorami i przedstawicielami kultury. Dodatkowo w ofercie są warsztaty, pokazy, strefy tematyczne oraz liczne atrakcje, co sprawia, że Targi Fantastyki stają się nie tylko miejscem zakupów, ale również miejscem idealnym do spędzenia weekendu w gronie rodziny czy przyjaciół.
Wrażenia z pierwszego dnia targów
6 kwietnia pogoda niewątpliwie dopisywała, a zainteresowanych wzięcia udziału w Warszawskich Targach Fantastyki nie brakowało. Kolejka do zakupu biletów ciągnęła się długo za wejściem głównym. Osoby, które zamówiły bilet online, nie musiały w niej uczestniczyć, dla nich wejście przebiegało znacznie sprawniej.
Po przejściu kontroli biletów od razu wchodziło się do wielkiej hali, gdzie znajdowali się wszelakiego rodzaju wystawcy rękodzieła czy sztuki, a także stoiska z jedzeniem azjatyckim (część restauracyjna znajdowała się także przed budynkiem, w charakterystycznych „food truckach”).
Na kwietniowej edycji Targi Fantastyki nie były jednak tylko w jednej hali, do dyspozycji była także „strefa cosplay” – można tam było się przebrać w strój, poprawić makijaż czy podładować telefon. Obok niej znajdowała się strefa z ławkami przeznaczona do konsumowania jedzenia zakupionego na strefie wystawców
Pierwszego dnia pojawiło się naprawdę sporo ludzi, ledwo można się było w środku przecisnąć. Większość uczestników korzystała więc z ładnej pogody i przesiadywała przed budynkiem.
Drugi dzień targów
Dzień drugi Warszawskich Targów Fantastyki przeminął podobnie co do dnia pierwszego, z tą różnicą, że było zdecydowanie mniej osób. W końcu można było przystanąć przy co poniektórych stoiskach i przyjrzeć się ich ofercie bez obawy, że się na kogoś wpadnie. Niestety, w sobotę większość najbardziej interesujących przedmiotów z oferty, jaką mieli wystawcy, została wyprzedana. Część stoisk w nocy z soboty na niedzielę dodrukowała naklejki czy dorobiła przypinki, jednak nie wszystkie mogły sobie na to pozwolić.
Ceny oferowanych przedmiotów były porównywalne do tych na innych tego typu wydarzeniach, co nie znaczy, że były one niskie. Często za rysunek wielkości pocztówki trzeba było zapłacić od 10 do 20 złotych. Nie odstraszało potencjalnych kupców, patrząc na to, jak szybko rzeczy znikały z półek. W końcu ludzie przyjeżdżając na Warszawskie Targi Fantastyki, z góry zakładali, że coś na tych targach kupią.
Osobiście nie jestem fanką wydawania pieniędzy na konwentach, gdyż wiem, że nie mam po prostu miejsca na przechowywanie rzeczy, jednak nawet ja sama skusiłam się na zakup paru akcesoriów. Głównie obkupiłam się w naklejki z postaciami z moich ulubionych gier czy seriali. Tego nigdy mi nie za dużo.
Podsumowując
Targi minęły bez większych przeszkód. Zdecydowanie na plus było zwiększenie liczby sal przeznaczonych na wydarzenie, nie było takiego samego ścisku jak na ostatnich targach, w których brałam udział. Pomimo tłumów atmosfera była bardzo dobra, a uczestnicy mogli bez przeszkód skorzystać z bogatej oferty wystawców oraz atrakcji, takich jak strefa cosplay czy stoiska z azjatyckim jedzeniem. Drugi dzień przyniósł mniejszą liczbę odwiedzających, co pozwoliło na spokojniejsze zwiedzanie i zakupy, chociaż większość rzeczy wyprzedała się już w sobotę. Podsumowując, Targi Fantastyki okazały się być jednym z ciekawszych eventów i na pewno zjawię się na kolejnej edycji.
Źródło zdjęcia: baner promujący wydarzenie