Porwani przez Accantusa

Piosenki z musicali, utwory z bajek i filmów, a nawet te pochodzące z gier – zarówno te znajdujące się na kanale na YouTube, jak i te dotychczas niepublikowane. To wszystko można było usłyszeć w niedzielę 27 października w Sali Ziemi Międzynarodowych Targów Poznańskich.

Mowa tu o koncercie Studia Accantus, które właśnie rozpoczęło nową trasę koncertową. Owa trasa to sporo nowości, zaskoczeń, ale dla niektórych również rozczarowań. 

– Dla mnie jest to pierwszy koncert i jestem absolutnie oczarowany. Słucham piosenek Studia Accantus już od dobrych kilku lat, ale dotychczas nie miałem okazji być na żadnym koncercie. Żałuję, że dopiero teraz zdecydowałem się pójść, bo ten koncert to było naprawdę niesamowite przeżycie – mówi 28-letni Damian, który na koncert wybrał się z koleżanką z pracy. Na widowni znalazło się dużo osób, które na koncert zdecydowały się pójść po raz pierwszy, jednak znaczna część widowni to już stali bywalcy występów Studia Accantus. 

– Był to mój trzeci koncert. Oczywiście był wspaniały, ci wokaliści, muzycy, a także niezastąpiony reżyser, nie mają sobie równych. Po raz pierwszy odczuwam jednak pewien niedosyt. Niby koncert trwał tyle samo, co poprzednie, a jednak czegoś mi brakowało. Był może trochę bardziej chaotyczny? Mniej przemyślany? Nie mniej, cieszę się, że tu byłam – mówi 19-letnia Ula, która na koncert wybrała się z siostrą. Rzeczywiście, po 2,5 godzinach koncertu można nadal odczuwać niedosyt. 

Przed poznańską widownią tym razem wystąpili artyści w składzie: Małgorzata Chruściel, Paulina Grochowska, Kuba Jurzyk, Natalia Piotrowska-Paciorek, Sylwia Przetak, Paweł Skiba, Adrian Wiśniewski oraz gość-niespodzianka. Trzeba przyznać, że na tajemniczego artystę warto było czekać. Aby nie psuć zaskoczenia słuchaczom kolejnych koncertów, nie można zdradzić, kim ów artysta jest, ale można zaznaczyć, że zyskał przychylność widowni, a nawet otrzymał owacje na stojąco. Wymieniając artystów, nie można pominąć również muzyków, bez których żaden z koncertów Studia Accantus nie byłby tym samym. Niezawodny Accantus Live Band pod kierownictwem Kasi Kessling, złożony jest z 8 muzyków sesyjnych i orkiestrowych: perkusja – Artur Rapacz, bas – Artur Siejka, gitara 1 – Michał Chwała, gitara 2 – Tomek Boruch, skrzypce 1 – Paulina Kusa/Ala Baranowska, skrzypce 2 – Weronika Wyka, wiolonczela – Krysia Wiśniewska/Karol Wachnik, piano – Kasia Kessling. 

Na niedzielnym koncercie, oprócz dobrze znanych i lubianych kawałków z kanału na YouTube Studia m.in. utworów z Króla Lwa, Krainy Lodu, musicali: Six, Hamilton, Dear Evan Hansen, znalazło się kilka nowości. Niepublikowane jeszcze piosenki były (jak zresztą wszystkie w wykonaniu wokalistów Studia) genialnie przetłumaczone i zaśpiewane. Pozostaje tylko czekać jak zostaną opublikowane w internecie, zgodnie z obietnicą reżysera Studia Accantus – Bartka Kozielskiego, aby można ich było słuchać w zapętleniu. 

Podczas koncertu nie zabrakło również wspomnianego już wyżej reżysera Studia Accantus. Znany ze swoich pogadanek na kanale, prezentuje je również na koncercie. Pomiędzy utworami opowiada o tym, co widownia ma okazję usłyszeć, jaka jest historia i fabuła poszczególnych musicali i bajek, z których pochodzą prezentowane utwory. Koncerty Accantusa są niepowtarzalne również dzięki Bartkowi. I tym razem był on nie tylko komentatorem, ale i uczestnikiem, bo wystąpił w jednym z utworów, co publiczność przyjęła owacjami na stojąco. 

Na uznanie zasługuje również bis. Stali bywalcy koncertów wiedzą już, że gromkie „jeszcze jeden” po oficjalnym pożegnaniu artystów skutkuje występem z przygotowanym wcześniej utworem, a nawet dwoma. Tym razem były to piosenki: „Nie mówimy o Brunie” z bajki Nasze Magiczne Encanto oraz „Mam tę moc” z Krainy Lodu. Przede wszystkim ta pierwsza, niewystawiana jeszcze na koncertach, wzbudziła bardzo pozytywne emocje i porwała widownię do zabawy, a więc do wspólnego śpiewania i klaskania. 

Jednak najsmutniejszym obrazem na koncercie była niepełna sala. Poprzednie koncerty w Sali Ziemi odbywały się przy stuprocentowym obłożeniu. To był pierwszy koncert, gdy rzeczywiście wolnych miejsc była znaczna liczba. Zapewne wynikało to, z jednej strony z cen biletów, które wzrosły w stosunku do poprzednich koncertów, jak z powodu inflacji i ogólnie trudnej sytuacji gospodarczej w kraju.  

Studio Accantus powstało w 2013 roku. Założył je Bartek Kozielski, który chciał promować muzykę musicalową w Polsce. Z czasem do współpracy zapraszał coraz więcej różnych artystów – i tak powstało Studio Accantus. Swoje dzieła publikują na kanale na YouTube. Wykonują piosenki z musicali, filmów, bajek, a nawet gier. Najważniejszą cechą charakterystyczną Accantusa jest śpiewanie piosenek po polsku. Samo studio, a w zasadzie Dorota Kozielska, tłumaczy piosenki specjalnie na potrzeby kanału. Do tej pory były to utwory, które można było usłyszeć w języku angielskim, niemieckim czy francuskim – z niewielką szansą na wystawienie takowych musicali w Polsce, a więc i zapoznaniem się z ich tłumaczeniami. Accantus może i nie wystawia całych musicali (chociaż kto wie, może kiedyś…) to przybliża i pokazuje, jak ciekawa i różnorodna jest muzyka tego gatunku. A co do koncertów, to zaczęło się kameralnie w 2013/14/15 projektem Afera Mayerling (na podstawie musicalu Rudolf: Afera Mayerling). Potem, można rzec – poszło z górki. Najpierw Accantus Symfonicznie, potem Accantus Live 2019, Accantus Live 2.0, Accantus Live 3, aż do teraz – Accantus Live 4. 

Źródło zdjęcia: Izabela Tomaszewska

Dodaj komentarz