Ostatnie spotkanie z rodziną Shelby –  recenzja szóstego sezonu Peaky Blinders

Dla fanów gangu z Birmingham to koniec pewnej ery. Nadszedł ostatni sezon Peaky Blinders, a wraz z nim ostatnia gratka Tommy’ego Shelby’ego (Cillian Murphy). Gwałtowny, emocjonalnie skompromitowany mężczyzna, który pragnie lepszego życia niż to, w którym dane mu było się urodzić, ponownie podejmuje próbę zmierzenia się nie tylko z kolejnym wrogiem, ale przede wszystkim z samym sobą. Tommy od zawsze rozdarty jest między dwiema stronami swojej własnej natury a tym samym dwoma różnymi rodzajami swojej przyszłości. Chociaż jego demony często triumfują nad wewnętrznymi siłami dobra, to nadzieja, że może pewnego dnia los się odwróci, sprawia, że wracamy do tej burzliwej historii rok po roku.

To co zaczęło się jako opowieść o gangu z ciemnego zaułka w dzielnicy Small Heath w Birmingham – który prowadził zakłady na wyścigi konne, popełniając przy tym drobne kradzieże i walcząc o teren z lokalnymi rywalami – z czasem możemy obserwować jako klan rodziny Shelby przekształcony w istne imperium, gdzie Tommy i  jego rodzina kontroluje ruchy ogromnych, milionowych dostaw narkotyków i ma międzynarodowe wpływy w polityce i finansach. W późniejszych sezonach serialu regularnie pojawiają się słynne postacie historyczne, takie jak Oswald Mosley, Diana Mitford, a nawet Winston Churchill. Nie jest to z założenia rzecz zła, ale oznacza, że w miarę upływu czasu serial staje się zdecydowanie bardziej imponujący w swoich ambicjach. Główni gracze klanu Shelby na ogół wydają się przeżywać różne, coraz bardziej skomplikowane próby zamachu na swoje życie. Jest to część składowa swoistego rodzaju paradoksu, gdzie pozornie katastrofalne niepowodzenia prowadzą tylko do większych sukcesów – wzrastają z każdym mijającym sezonem. Sezon szósty rozpoczyna się dosłownie kilka sekund po zakończeniu swojego poprzednika, sprytnie omijając skutki nieudanej próby zabójstwa Oswalda Mosleya (Sam Clafin) przez Tommy’ego, by następnie przeskoczyć o cztery lata i zasadniczo zresetować wszystkie figury na planszy w ramach przygotowań do wielkiego finału spektaklu.

Brakująca Polly Gray 

Częścią składową problemu w odbiorze szóstego sezonu serialu, jest to, że historia nigdy nie znajduje sposobu na ominięcie straty niezrównanej Helen McCrory, która zmarła tragicznie na początku 2021 roku. Okrutna, bezkompromisowa, ale o wielkim sercu Polly Gray była często ogniwem, które trzymało razem nie tylko rodzinę Shelby, ale także cały gang Peaky Blinders. Chociaż serial dokłada wszelkich starań, aby uczcić spuściznę Polly, w ostatnim sezonie jej nieobecność pozostawia niemalże widoczną lukę w fabule odcinków. Trudno też nie opłakiwać tego, jak mógłby wyglądać szósty sezon, który w pierwotnych planach obejmował znaczącą rolę Polly. Chociaż oczywiście nie wiemy, jak w pierwszym zamyśle miała wyglądać historia rodziny Shelby w tej ostatniej serii odcinków, jasne jest jednak, że śmierć McCrory wymagała wprowadzenia kilku dość znaczących przeróbek, a nieunikniona wojna między rodzinami, o której wszyscy wiedzieliśmy, z pewnością potoczyłaby się inaczej, w końcu odbyła się bez postaci, która prawdopodobnie stanowiłaby jej ukryte epicentrum. 

Przerost formy nad treścią 

Ostatni sezon serialu potwierdza lęki wielu, nie stanowiąc realnego zakończenia, ale preludium do tego, co jest prawdziwym zwieńczeniem historii, czyli długo oczekiwanego filmu. Filmu, który będzie zatem prawdziwym finałem serii, a którego data premiery wciąż pozostaje nam nieznana.  Twórcom serialu bez wątpienia należy pogratulować dbałości o spektakularne efekty wizualne. Całe sześć odcinków, dopracowanych pod każdym względem, poczynając od kostiumów, przez genialny soundtrack, a kończąc na dopracowanych do perfekcji, zaskakujących kadrach, powoduje, iż widz ma wrażenie bycia naocznym świadkiem wydarzeń w Birmingham. Niemniej jednak, dodane w tym sezonie postacie spowodowały  niemałe zamieszanie, zwłaszcza w jego najważniejszych częściach, co jeszcze bardziej podkreśla nieproporcjonalny nacisk na styl, w przeciwieństwie do fabuły. Szósty sezon nie pozostawia widza jednak zupełnie obojętnym przede wszystkim dzięki świetnym interpretacjom Cilliana Murphy’ego i Sophie Rundle, pierwszej wielkiej showmanki serialu, a także kobiety, która otrzymuje trudne zadanie wypełnienia pustki pozostawionej przez Helen McCrory. Ada zdołała jeszcze bardziej wkroczyć w serca fanów, ale nie podołała w wypełnieniu pustki ani w rodzinie, ani wśród widzów. Niestety Peaky Blinders, w którym wszyscy zadurzyliśmy się bez pamięci, wraz z premierą finałowego sezonu pozostaje plamą na tle hedonistycznej dwudziestowiecznej historii, która wydaje się właśnie wychodzić z powieści Byrona.

Dodaj komentarz