20 lat po premierze — i kto tu jest świrem?

Polski film fabularny „Dzień świra” w reżyserii Marka Koterskiego swoją premierę miał dokładnie 7 czerwca 2002 roku, ale może warto o nim wspomnieć już teraz. Przenieśmy się na chwilę do świata rzeczywistego, aktualnego, świata pełnego świrów.

Filmowe życie Miauczyńskiego, czyli jak to jest być świrem oczami Adasia

Film w nieco smutny i gorzki, nieco zabawny i nieco prowokujący pytania sposób opowiada o czasach, w których powstał. Dwadzieścia lat temu — wydaje się dużo, dawno, dla wielu z nas to powrót do czasów dzieciństwa, narodzin, czy nawet przeszłości jeszcze zanim się pojawiliśmy na tym świecie. Na świecie, w którym Adaś Miauczyński (w tej roli Marek Kondrat), główny bohater, wcale nie chce być. Przytłumiony ciągłym zdenerwowaniem oraz natręctwami, które nadają jego życiu pewien chaotyczny porządek, nie potrafi przejąć władzy nad rutyną swojego nudnego życia. Nic się przecież nie udaje, a gdy się zepsuje jeden z elementów dnia, to przecież będzie się psuć dalej. Tak musi być, prawda? Bezsensowne, szare życie. Ludzie to idioci. Wszyscy to idioci, tylko nie Elżbieta. Ona była tą jedyną miłością. Ale czy jeszcze ją spotka? Czy będzie miał na to czas i siłę? Przecież on jest zmęczony i musi odpocząć. Nie zaprzeczamy temu, Adaś musi odpocząć. Ciężko jest przecież być nauczycielem języka polskiego. Zwłaszcza gdy się nie lubi tej pracy. Mama (Janina Traczykówna) zrobi zupę pomidorową, to odpocznie. Gdyby tak tylko mama słuchała tego, o czym on mówi. Nie za słona? A może soli? A pieprzu?

Żona (była, przecież to się nie mogło udać) i syn (na szczęście aktualny) to jego jedyna rodzina. Oprócz mamy oczywiście i mogłoby się zdawać, owej zupy pomidorowej. Była żona, jak to żona, tylko że była, więc już w sumie nie żona — co w tym dobrego? A syn? Dobrze mieć syna, ale czemu on tego angielskiego nie umie? Sam Adaś zresztą też ma z tym językiem problemy.

Sąsiedzi — zło konieczne, jakby tak, chociaż jeszcze nie hałasowali. Idioci ci sąsiedzi. Wszyscy idioci. Najlepszy byłby wyjazd. Drzwi zamknięte? Zakluczone? Tak. Ale czy na pewno? Tak. Jeszcze sprawdzi, żeby nie było niepewności. Zamknięte.

Zamknięte i koniec, jak życie głównego bohatera. Nie ma w nim miejsca na przyjemności. Nie ma czasu na radość. W tym chaosie jest porządek. A może tylko się tak wydaje.

Jesteś, kim jesteś. Nic nie poradzisz, takie życie. Ciężkie to życie.

W polityce jak to w polityce. Zawsze jest nieład i chaos. Nawet jak jest porządek, to i tak jest chaos. Tak bardzo nam się to może nie podobać. Takie życie, ten nieporządek, ta polityka, ci sąsiedzi.

Adaś a inni — trochę o rodzinie

Syn Miauczyńskiego, Sylwuś (Michał Koterski), podchodzi do życia z pewną rezerwą charakterystyczną dla młodego pokolenia. Zdaje się zaprzeczać wszelkim obowiązkom, wymaganiom i zobowiązaniom. Nie chce mieć żony, nie chce dzieci, nikt go nie napadnie, nic mu się nie stanie. Może to być reakcja obronna — ojciec nie obchodzi się z nim zbyt łagodnie. Wydaje się, że stara się być dobry, ale nie potrafi oddzielić problemów osobistych od rodzinnych. Jego własne traumy i brak umiejętności opanowania sprawiają, że całą swoją frustrację wylewa na syna. Choć widzi w nim pewne podobieństwo do samego siebie, to jakoś nie potrafi zrozumieć synowskich poglądów. 

Dla byłej żony (Joanna Sinkiewicz) też nie jest nadmiernie miły, łagodnie mówiąc. Nie wiemy, jak zachowywali się wcześniej, ale w czasach, w których ich poznajemy, wydaje się, że każdy przychodzi z już przygotowanymi obelgami i ripostami — byleby tylko nie przegrać zażartej dyskusji dawnych kochanków. 

Matka głównego bohatera jest ni mniej, ni więcej gospodynią domową. Nie rozumie potrzeb syna. Gdy widzi, że coś go trapi, że jest zmęczony, nadal mówi o obiedzie, sugeruje, żeby się położył, albo wysyła go do lekarza — chirurga. Nic Adasiowi po takiej pomocy. Sam ma do niej wiele pretensji. Żeby tak jeszcze mógł jej ponarzekać, ile to ona złego robi i jak to on próbuje jej dogodzić, podczas gdy ona wcale tego nie dostrzega.

Psychologia bohatera

Adaś Miauczyński, cierpi na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Musi wszystko sprawdzać po parę razy, dokładnie ustawiać, bez najmniejszego błędu, najmniejszego zagniecenia, musi być idealnie. Wszystko musi być symetrycznie — dla niego symetrię wyznacza liczba 7. Wszystko po 7, nie inaczej, tak najlepiej, żeby jakoś sobie poradzić na tym świecie. I choć psycholog, zalecając psychoanalizę, ostrzega, że to może być bolesne, to Adaś nie dowierza, że ktoś może mu przedstawić jego własne życie jeszcze gorzej, niż on sam je widzi. Ono przecież już w jego oczach nie jest łatwe. Wszyscy mają go za świra. On ma za świrów innych. I każdy z nich ma tu trochę racji. Wszyscy mamy bowiem przeszłość i ślady tej przeszłości, tkwiące głęboko w nas, a objawiające się w teraźniejszości. A kiedy każdy jest świrem… to może tak naprawdę nikt nie jest.

„Dzień świra” z nami, obok nas, pośród nas

Zauważmy, że „Dzień świra” to w pewien sposób aktualna wizja życia. Jakże prawdziwy jest obraz przedstawiony przez Koterskiego. Większość z nas, mimo 20 lat od powstania filmu, będzie mogło się utożsamiać z bohaterem pod jakimś względem. Kłopoty rodzinne? Wypalenie zawodowe? Za mała wypłata? Hałasy? Problemy ze snem? Tęsknota za dawną miłością? I wiele więcej. Film ukazuje nam jednak to wszystko na raz. Główny bohater nie potrafi udźwignąć tego ciężaru, spada na dno, ale tak nie musi być.

Choć ukazana Polska jest zakłamana, brudna, nieznośna, wadliwa to w wizji Koterskiego tworzą ją właśnie tacy ludzie. Bo tytułowym świrem jest tu każdy. Choć każdemu wydaje się, że jest nim tylko główny bohater. 

Kto już widział, ten wie, na czym „Dzień świra” polega. A kto jeszcze nie widział — może warto zajrzeć po 20 latach do wizji świata, który nas otacza. Może ktoś z was polubi Adasia, narzekającego na wszystko i wszystkich, Miauczyńskiego i odnajdzie jakąś drogę, żeby żyć z nim w zgodzie, albo chociaż go ominąć.

Smutny czas w rocznicy

Nadszedł czas, w którym Adaś już nie dostanie niestety maminej zupy pomidorowej, ani dobrego słowa. 22 stycznia 2022 zmarła Janina Traczykówna — aktorka odgrywająca w „Dniu świra” rolę matki głównego bohatera. Choć była to poboczna rola, to jakże istotna dla psychologicznego aspektu postaci Adasia Miauczyńskiego. Została zresztą nominowana za nią do nagrody filmowej Polskie Orły w kategorii: najlepsza drugoplanowa rola kobieca. Traczykówna powtórzyła rolę matki Adasia w roku 2006 w kolejnym filmie Koterskiego „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”. W ostatnim filmie zagrała w roku 2009 i nosił on tytuł „Ostatnia akcja” – jakże symboliczne zakończenie kariery.

Dodaj komentarz