Wśród nocnej ciszy ktoś umiera w lesie

Kryzys na granicy polsko-białoruskiej trwa, a rząd zdaje się próbować odwrócić uwagę od krzywdy znajdujących się na niej uchodźców. Ostatnie kilka dni to seria porażek PiSu – afera z posłem Mejzą, Szydło oraz składający fałszywe zeznania ochroniarze i przerażająca sytuacja pandemiczna to wierzchołek góry lodowej problemów stworzonych przez obóz rządzący. Posługuje się on swoją ulubioną metodą, by zdjąć z języków niewygodne dla siebie fakty – cel to stworzyć zamieszanie tak wielkie, by obywatele nie mogli się w nim odnaleźć. Do sejmu powraca projekt ustawy „lex TVN”, a świta Morawieckiego zapewne zaciera ręce, by puścić w niepamięć swoje ostatnie przewinienia. Na granicy cierpią ludzie, a ich głos ginie w lawinie informacji. 

Obóz przetrwania

Nie wiadomo ile osób przebywa obecnie na granicy. Od początku grudnia zanotowano około 1,5 tysiąca prób jej przekroczenia. Znikają dzieci, brakuje jedzenia, a zima daje o sobie znać coraz wyraźniej. Warunki panujące na granicy z Białorusią są niehumanitarne – trwające w kryzysie osoby nie mogą liczyć na azyl, czy jakiekolwiek wsparcie znajdujących się tam służb. Są nieustannie inwigilowane, zastraszane i wywożone na „drugą stronę”, lub w bliżej nieokreślone miejsce wybrane przez Straż Graniczną czy wojsko. Często ginie po nich jakikolwiek ślad – stają się niewiele znaczącymi jednostkami, których istnienie jest dla rządzących nieistotne. Są zmuszeni przetrwać w zimnie, chorzy, pozbawieni sił i przemoczeni. 

„Wolę umrzeć, niż wrócić do Syrii lub Białorusi” — mówił nam Farah, prosząc o pomoc w ubieganiu się w Polsce o azyl.

źródło: oko.press

Niekończący się strach 

Przemoc na granicy to chleb powszedni. Uchodźcy nieustannie noszą ze sobą ciężar strachu przed kolejnymi ruchami znajdujących się na granicy wschodnich służb. Jak donoszą media, migranci są bici, zastraszani, odbierane są im telefony, a aparat władzy bez zawahania decyduje się ich poniżać. Straż graniczna również nie cofa się przed używaniem przemocy – oprócz push backów, stosuje wiele innych metod, by zastraszyć uchodźców. Gdy proszą o azyl, słyszą tylko prześmiewcze odpowiedzi, a tym samym nie mogą liczyć na żadną pomoc polskich służb.

„Wszyscy bez wyjątku byli głodni i odwodnieni — od kilku dni jedli tylko śnieg.”

źródło: oko.press

W lesie leży, któż pobieży? 

Czas świąt to dla Polaków szczególne dni – chyba najbardziej rodzinne i ciepłe w całym roku. Dwanaście potraw, kolędy i jedno wolne miejsce przy stole. Zbłąkanych wędrowców w Polsce jest teraz setki, a za choć jeden ciepły posiłek oddaliby wiele. Znikają, marzną i szukają azylu. Nie wiedzą gdzie się podziać, uciekają przepełnieni strachem i często wolą zginąć, niż wrócić w rodzinne strony. Boże Narodzenie to święto, które chrześcijanie obchodzą na pamiątkę narodzin Jezusa Chrystusa, który sam został zmuszony do ucieczki. Nie ma wątpliwości, że zarówno on, jak i Maryja z Józefem byli uchodźcami. 

Tegoroczne Boże Narodzenie zdaje się karykaturalnym – na granicy przebywają setki osób w sytuacji podobnej do tych, którym święto to jest przecież poświęcone. Co ciekawe, jak wskazuje sondaż Ibris dla Rzeczpospolitej – migrantom chętniej pomogliby niewierzący i niepraktykujący Polacy. 

źródło: Rzeczpospolita

To obraz smutny, bo przecież tak wielu Polaków jeszcze kilka miesięcy temu dumnie krzyczało, że „każde życie jest cudem”. Jak jednak się okazuje, cudem są tylko życia wybrane. Najlepiej przez partię. 

Dodaj komentarz