Kampania wyborcza trwa przez cały rok. Nic nie wskazuje na to, że (nie) Zjednoczona Prawica pójdzie do nich osobno. Jak z opozycją?
Informacje o wspólnych listach „demokratycznej opozycji” pojawiły się już w zeszłym roku, gdzie zajmowały całe strony gazet. Im bliżej wyborów, tym bardziej pisano o propozycjach wspólnego startu zjednoczonych przeciwników Prawa i Sprawiedliwości. Po Polsce jeżdżą już przedstawiciele największych partii, w tym tej rządzącej, czyli Beata Szydło czy Mateusz Morawiecki. Nie próżnują też politycy drugiej strony. Swoje spotkania organizują Donald Tusk oraz Szymon Hołownia wraz z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. To właśnie sojusz tych dwóch ostatnich, tj. liderów PSL-u i Polski 2050 wydaje się być tym, co zostało z pierwszych wspólnych prób budowania zjednoczonej listy opozycji. Czy istnieje możliwość, że doczekamy się wspólnego startu ludowo-2050? Czy KO nie zdobędzie koalicjantów? Co z Konfederacją?
Razem silniejsi
Trzeba zacząć od zalet, jakie rodzi wspólna lista. Według niedawnego sondażu Cantar Public dla Gazety Wyborczej, przeprowadzonego na próbie czterech tysięcy respondentów, wspólny start w wyborach jest jedyna opcja, żeby pokonać PiS w październikowych wyborach. Według wariantu A zakładającego oddzielny start wszystkich partii KO dostaje 30,2 proc. (149 posłów), Lewica 11,8 proc. (46 posłów), PL 2050 8,9 proc. (30 posłów), Konfederacja 13,4 proc. (55 posłów) oraz PiS, 35,8 proc. (180 mandatów). W tym wariancie PSL znajduje się pod progiem. Natomiast prawica będzie mieć 235 deputowanych, opozycja 225.
Drugi przypadek zakłada wspólny start KO i Lewicy, dający im 32,7 proc. (167 posłów), połączenie PL 2050 i PSL z wynikiem 13,1 proc. (51 posłów), PiS z wynikiem 40,8 proc. (201 posłów) i Konfederacja – 13,3 proc. (51 mandatów). Wariant B to 208 posłów opozycji, a prawicy 257.
Trzeci scenariusz pokazuje zjednoczenie KO, przy wyniku 36,7, PL 2050, PSL-u, przy wyniku 36,7 proc. (157 mandatów) i osobny start Lewicy, 10,5 proc. (37 posłów). Konfederacja otrzymuje 15,3 proc. (62 mandaty), a PiS 37,5 proc. (183 posłów). Opozycja 215 mandatów, prawica 245.
Ostatni wariant zakłada wspólny start wszystkich partii opozycyjnych z wyjątkiem Konfederacji. W takim przypadku zjednoczona opozycja tj. KO. Lewica. PL 2050 i PSL otrzymują 50,9 proc., co daje im 245 posłów, Konfederacja 13,1 proc. (48 mandatów) i PiS, 36,1 proc. (167 posłów). To jedyny przypadek, gdy opozycja wygrywa ze wszystkimi partiami prawicowymi.
Czego się boją?
Wspólna lista ma również swoje negatywne strony. Na te chwile PSL i Polska 2050 odrzucają wspólny start z Platformą. Możliwe, że ich liderzy boją się powtórki z .Nowoczesnej czy historii Kukiz’15 i PiS. Nie wiadomo również, czy wyborcy partii opozycyjnych będą chcieli głosować na taką propozycję, czy taka opcja będzie cieszyła się szerszym poparciem społecznym?
Prawica to nie tylko PiS
Trzeba wyróżnić jeszcze jeden problem mogący odcisnąć piętno na wyborach. Problem Konfederacji. W partii istnieje wiele skrzydeł, ale można wyodrębnić z nich dwa największe – „narodowców” Krzysztofa Bosaka i „wolnościowców” Sławomira Mentzena. Nasuwa się pytanie, czy PiS, po wyborach, żeby móc stworzyć koalicję, spróbuje przeciągnąć na swoją stronę całą Konfederacje, czy może jej narodowy odłam, tym samym niszcząc to ugrupowanie. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem byłaby wspólna władza „narodowców” wraz ze Zjednoczoną Prawicą. Jednak rodzi to kolejny problem. Konfederacja, w swoim założeniu, nie chce wchodzić z nikim w koalicje. Uważa PiS i PO za to samo, czyli, jak sami tłumaczą – „PiS-PO, jedno zło”. Tylko czy oferta współrządzenia czterdziestomilionowym krajem może wydawać się kusząca? Taki ruch mógłby również doprowadzić do utraty wielu wyborców Konfederacji, ponieważ uznano by to za zdradę ideałów. Na pół roku przed wyborami trudno jednoznacznie stwierdzić stanowisko drugiej części polskiej prawicy.
Czas ucieka
Tej jesieni może całkowicie zmienić się obraz polityczny Polski, a w tym codzienne życie jej każdego obywatela. Czy wystartują dwa potężne bloki? Czy powtórzymy scenariusz wspólnej listy na Węgrzech? Tego nie wiemy. Wiemy jednak to, że zbliża się czas wielkich decyzji. Jak lato będzie w odwrocie, pójdźmy na wybory. Nie ma się czego bać.
Źródło zdjęcia: Pixabay