W ubiegłą niedzielę w Poznaniu odbyła się dwunasta edycja biegu Wings for Life World Run. Wydarzenie odbyło się w tym samym momencie na całym świecie – wszyscy uczestnicy wystartowali o 13:00 czasu polskiego (11:00 UTC). W odróżnieniu od innych tego typu wydarzeń organizatorzy nie wyznaczyli jednak linii mety. Zawodnicy biegli tak długo, aż dogonił ich tak zwany samochód pościgowy, który w Poznaniu prowadził Adam Małysz.
Wings for Life World Run to największy bieg, który odbywa się na całym świecie w tym samym czasie. Organizuje go charytatywna fundacja Wings for Life, zainicjowana przez Heinza Kinigadnera – dwukrotnego mistrza świata w motocrossie – oraz Dietricha Mateschitza – założyciela Red Bulla.
Bieg bez mety, ale z celem
„Biegniemy dla tych, którzy nie mogą” – tak brzmi motto wydarzenia, którego głównym celem jest zbieranie funduszy dla osób sparaliżowanych oraz zwrócenie uwagi na ich problemy i ograniczenia. Całość zebranych datków, w tym wpisowe, przeznaczana jest na badania mające na celu znalezienie skutecznego leczenia urazów rdzenia kręgowego. Bieg po raz pierwszy odbył się w 2014 i od tamtego czasu co roku na początku maja organizowane są kolejne edycje. Tegoroczna odsłona przyciągnęła około 310 000 uczestników na całym świecie, co jest rekordową frekwencję. Od początku istnienia wydarzenia zebrano już łącznie ponad 50 milionów euro. Dzięki tym środkom udało się wesprzeć 299 projektów badawczych, które obejmowały zarówno badania laboratoryjne, jak i kliniczne.
Każdy może pobiec
W biegu mogą wziąć udział wszyscy – zarówno zawodowi biegacze, jak i prawdziwi amatorzy. Poziom sprawności fizycznej czy profesjonalne wyposażenie nie mają znaczenia. Co najważniejsze, mile widziane są również osoby z niepełnosprawnościami, w tym te poruszające się na wózkach inwalidzkich. Nie liczy się ostateczny wynik, a idea inkluzywności i wspólne dążenie do osiągnięcia szczytnego celu.
W czasie pandemii ze względu na ograniczenia w organizowaniu imprez masowych stworzono specjalną aplikację mobilną, dzięki której można indywidualnie wziąć udział w biegu z dowolnego miejsca na świecie. W ten sposób wydarzenie jest jeszcze bardziej dostępne dla szerokiej grupy zawodników.
Tegoroczna edycja
W tym roku w poznańskiej odsłonie wydarzenia udział wzięło osiem tysięcy biegaczy. Trasa rozpoczynała się na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich i przebiegała przez miasto, m.in. przez most Dworcowy, rondo Rataje, rondo Starołęka, most Przemysła I, ulicą Grunwaldzką, wzdłuż Lasku Marcelińskiego, dalej przez Lusowo, Tarnowo Podgórne, Wilkowo i w stronę Zakrzewa.
– Organizacja biegu stała jak zwykle na bardzo wysokim poziomie. Warto pochwalić sprawne wydawanie pakietów, dobre zabezpieczenie trasy przez służby mundurowe i wolontariuszy oraz rozsądne rozłożenie punktów z napojami i świeżymi owocami. Już na starcie panowała niesamowita atmosfera, czuć było ducha wspólnej idei, a jednocześnie sportowej rywalizacji. Cieszę się, że udało mi się po raz kolejny wziąć udział w tej imprezie – skomentował Tomasz, który już po raz drugi startował w biegu.
Wydarzenie przyciągnęło także wielu obserwatorów, którzy gromadzili się wzdłuż trasy, aby dopingować biegaczy i swoich bliskich. – Byłem pod wrażeniem organizacji całego wydarzenia i miło zaskoczony atmosferą. Nie spodziewałem się takiej liczby uczestników oraz tłumów wspierających. Bardzo chętnie wybiorę się na bieg, być może wezmę w nim aktywny udział w przyszłym roku – stwierdził Hubert, który kibicował swojemu tacie.
Tegoroczna edycja Wings for Life World Run w Poznaniu po raz kolejny pokazała, że sport może jednoczyć ludzi w słusznej sprawie. Mimo że każdy uczestnik miał indywidualną metę, to wszyscy razem działali w jednym celu – zbieraniu funduszy na badania, które mogą odmienić życie wielu osób.
Autorka zdjęcia: Wiktoria Konieczna
