Śmierdzące pieniądze Haasa

Inwazja Rosji wymierzona w Ukrainę oburzyła cały świat i spotkała się z krytyką. Na Rosję spadły także sankcje obejmujące nie tylko sferę finansową, ale także kulturalną i sportową. Nic nadzwyczajnego więc, że zerwać swoje powiązania z tym państwem postanowił także jeden z zespołów Formuły 1 – Haas.

Haas w Formule 1 jest najmniejszym zespołem w stawce. Zatrudnia najmniej pracowników, dysponuje małym budżetem oraz stawia na outsourcing – większość prac związanych z projektowaniem bolidów amerykańskiego zespołu wykonują zewnętrzni podwykonawcy. W ostatnich latach zespół notował jednak coraz słabsze wyniki, więc, aby zwiększyć budżet oraz przetrwać kryzys związany z pandemią COVID-19 w 2020 roku, zespół postanowił podpisać umowę sponsorską z rosyjską firmą Uralkali, specjalizującą się w produkcji nawozów spółką kierowaną przez rosyjskiego oligarchę – Dmitrija Mazepina. 

Wraz z umową pojawiły się jednak dwa warunki przed amerykańskim zespołem – zatrudnienie Nikity Mazepina, syna właściciela firmy oraz pomalowanie samochodu w barwy łudząco przypominające barwy rosyjskiej flagi. Było to ominięcie przepisów wdrożonych przez WADA (Światową Organizację Antydopingową), zabraniającą rosyjskim sportowcom występowanie pod własną flagą, wprowadzonych po skandalu antydopingowym z rosyjskimi olimpijczykami. Kontrowersyjne malowanie było nawet obiektem śledztwa tej organizacji, która (o dziwo) uznała, że biały samochód z niebieskim i czerwonym pasem na dole nie przypomina rosyjskiej flagi. Było więc sporo ironii w tym, że amerykański zespół startuje z samochodem będącym jeżdżącą flagą Rosji. Wydawało się, że tak samo będzie w sezonie 2022 – już na początku lutego zespół z Kannapolis zaprezentował malowanie nieznacznie różniące się od tego sprzed roku. Jednak wraz z wybuchem wojny ukraińsko-rosyjskiej jasnym się stało, że ta sytuacja nie może dłużej trwać.

Wybuch konfliktu a relacje na linii Haas – Uralkali

Rosyjska inwazja na Ukrainę rozpoczęła się w trakcie drugiego dnia testów przedsezonowych Formuły 1 w Barcelonie i szybko stała się tematem numer jeden w wywiadach oraz domysłach znajdujących się na miejscu dziennikarzy. Kierowcy F1 szybko zaczęli opowiadać się przeciwko wojnie, a Sebastian Vettel (Aston Martin) zapowiedział, że nie wystartuje w Grand Prix Rosji niezależnie od tego, jak wojna się skończy. W tym samym czasie natomiast Haas unikał dziennikarzy jak ognia. Zarówno kierowcy, jak i szef zespołu Guenther Steiner odwołali swój udział w konferencjach prasowych. 

Sytuację zaognił również fakt, iż Dmitrij Mazepin jest jednym z najbliżej związanych z Władimirem Putinem oligarchów rosyjskich. Oczywiste było, że sytuacja tego zespołu nie jest łatwa. Był on powszechnie krytykowany za związanie się ze sponsorem z państwa prowadzącego nieuzasadnioną agresję. Dzień później jednak Haas wystartował w testach ze zmienionym malowaniem – samochód VF-22 amerykańskiego zespołu nie nosił już logotypów Uralkali, a dodatkowo zniknęły także niebiesko-czerwone pasy z dołu bolidu. Dodatkowo Haas pośpiesznie zaczął usuwać oznakowanie rosyjskiego sponsora ze swoich ciężarówek, a także z kont społecznościowych, które wykreśliły oficjalnie Uralkali z pól sponsorskich.

Debata wokół Rosji jednak nie stygła, a tego samego dnia Formuła 1 poinformowała o odwołaniu tegorocznej edycji Grand Prix Rosji. Nieco później podała także informację o zerwaniu kontraktu na organizację wyścigu w Rosji z promotorem imprezy firmą Rosgonki, co oznacza, że w najbliższej przyszłości kraj ten nie zorganizuje wyścigów F1. Rozpoczęła się także debata, czy należy zakazać uczestnictwa zawodnikom posiadającym rosyjską bądź białoruską licencję wyścigową, co mogłoby uderzyć w Nikitę Mazepina, którego pozycja i tak już była osłabiona po zniknięciu Uralkali oraz słabych wynikach w sezonie 2021. W oficjalnym stanowisku FIA (Międzynarodowa Federacja Motorsportu) zdecydowała jednak o tym, że taki zakaz nie zostanie wydany. Innego zdania są jednak regionalne związki motorsportu, które zakazały sportowcom dzierżącym te licencje udziału w wyścigach organizowanych, chociażby w Wielkiej Brytanii.

Daswidania, Mazepin!

Zespół ostatecznie zerwał umowę z Uralkali oraz Nikitą Mazepinem tydzień po wybuchu konfliktu. Rosyjski zawodnik nie wystartuje już w tym sezonie, mimo odgrażania się pozwem przeciwko Haasowi ze strony Uralkali. Zespół jednak szybko rozpoczął poszukiwania następcy dla Mazepina. Początkowo największe szanse miał mieć kierowca rezerwowy ekipy – Pietro Fittipaldi, który według wczesnych scenariuszy miał wejść nawet na cały rok w wypadku nieznalezienia innego kierowcy. Dużo plotkowano też o możliwości powrotu do F1 Antonio Giovinazziego, który rok temu jeździł w barwach Alfy Romeo. Ostatecznie zespół z Kannapolis zaskoczył wszystkich i podpisał umowę ze swoim byłym zawodnikiem – Kevinem Magnussenem. Duński kierowca startował dla tego zespołu w latach 2017-2020. Wiadomo także, że ma to być umowa wieloletnia, a Duńczyk już zdołał wystartować w drugiej turze testów przedsezonowych w Bahrajnie. 

Miejmy nadzieję, że to koniec kłopotów Haasa i ekipie z Kannapolis wyczerpał się limit pecha, który pozwoli na walkę o jak najlepsze pozycje.

Poznań jak malowany (obrazek murala)
Kultura

Poznań jak malowany 

Spacerując ulicami Poznania, trudno nie zauważyć kolorowych kompozycji zdobiących mury kamienic, budynków przemysłowych czy podwórek. Murale nie tylko ożywiają miejską przestrzeń, ale także opowiadają historie

Czytaj dalej »
Dziewczyna z igłą – kino, materiał promocyjny
Kultura

Kino bez litości

„Dziewczyna z igłą” to film, który nie daje spokoju – ani w trakcie seansu, ani długo po jego zakończeniu. Magnus von Horn stworzył dzieło bezkompromisowe,

Czytaj dalej »