Królewski zawrót głowy. Czy LaLiga jest na to gotowa?

Netflix nie powstydziłby się fabuły, jaką stworzył Real Madryt wraz z Kylianem Mbappe. Saga transferowa łącząca Francuza z hiszpańskim gigantem ciągnęła się latami, a swój finał miała 16 lipca podczas prezentacji napastnika na Santiago Bernabeu. Trybuny wypełnione do ostatniego miejsca i krzesełka VIP na płycie boiska dają w przybliżeniu 85 tysięcy widzów chcących powitać Mbappe w koszulce Królewskich. Stadion oszalał kiedy ucałował herb. Euforia była podobna do zdobycia decydującej bramki. 

Ale ten sezon LaLigi to nie tylko popisy madridistas. FC Barcelona ostrzy sobie zęby na Nico Williamsa chcąc stworzyć tercet na wzór Messiego, Suareza i Neymara. Atletico Madryt zdecydowanie odmładza kadrę oraz planuje ponownie wzmocnić swoją obronę. Drużyny z kraju Basków ośmielone występami swoich zawodników na Euro 2024 za cel ustanowią sobie miejsca pucharowe w tabeli. Na dodatek Girona, rewelacja poprzedniego sezonu, zatrzymała większość swoich kluczowych piłkarzy. Czas uzbroić się w jakościowe, hiszpańskie wino i czekać na pierwszą kolejkę.

Druga generacja „galaktycznych”

Bez cienia wątpliwości obecną ekipę Realu Madryt można nazywać Galacticos 2.0.  Ten projekt nie może się nie udać. Zawodnicy, których wiek nie przekracza dwudziestu pięciu lat, będą wyznaczali standardy piłki nożnej na całym świecie przez kolejną dekadę. Sufit możliwości to właśnie oni. Naturalnym liderem zespołu jest Vinicius Junior, najlepszy strzelec, najwyżej wyceniany piłkarz i obecnie lider do zdobycia nagrody Złotej Piłki. Brazylijczyka trudno polubić ze względu, na prowokacje jakich dopuszcza się w trakcie meczu. Przy okazji wywiadów wykorzystuje syndrom oblężonej twierdzy i jak tarczą posługuje się frazesem „Ja chcę tylko grać w piłkę”. Ale pozostając przy argumentach boiskowych, gdy ten brazylijski skrzydłowy był kontuzjowany – cały zespół grał gorzej, co było wyraźnie widać. Nawet fenomenalny Jude Bellingham nie był w stanie zrekompensować strat. A co do Anglika, to wszedł do drużyny z przytupem. Już w jeden sezon spłacił pokładane w nim nadzieje oraz zainwestowane sto milionów euro. W lidze strzelał jak na zawołanie, skutecznie wywierając presję na nominalnych napastnikach z innych drużyn. Ostatecznie z dziewiętnastoma trafieniami w LaLiga uplasował się na czwartym miejscu w klasyfikacji strzelców. 

Darmo to uczciwa cena 

Ofensywne trio Vinicius, Rodrygo i Bellingham zostało wzmocnione teraz przez Kyliana Mbappe i to za darmo! Jego umowa z PSG wygasła wraz z 30 czerwca 2024 roku. Wiadome jest, że w przypadku transferów na zasadzie prawa bosmana kluby płacą zawodnikowi i jego agentowi dodatkowe bonusy. Premia za podpis, dodatek motywacyjny, benefit dla menedżera. Sumując te wszystkie zmienne oraz podstawę kontraktową będzie to i tak tańsza transakcja, niż wykupienie napastnika od mistrza Francji. Popularny „żółwik” był bowiem dla paryżan bezcenny. Nic dziwnego, że szejk Al-Khelaifi przedstawiał mu co pół roku kolejne oferty przedłużenia kontraktu, nie chcąc za nic w świecie wypuścić gwiazdora ze swojej „stajni”. PSG nie ma obecnie w swoich szeregach kogoś, na kim można by oprzeć drużynę, a tym bardziej kogoś, kto zagwarantuje przynajmniej czterdzieści bramek w sezonie. Real Madryt należy do grona najbogatszych klubów w Europie, ale mimo tego, to właśnie w Paryżu Mbappe zarobiłby więcej. Operując na liczbach, to kontrakt zaproponowany przez Florentino Pereza opiewa na kwocie 15 milionów za sezon gry. Zakładając, że napastnik wypełni kontrakt i spędzi w stolicy Hiszpanii całe pięć lat, zarobi 75 milionów euro. To mniej niż zaoferował właściciel PSG za dwa lata gry we Francji. Wówczas za sezon „żółwik” inkasowałby 50 milionów za rok, więc po wypełnieniu kontraktu byłby bogatszy o 100 milionów euro.

 Wygrała ambicja 

Historia pokazuje, że żadne pieniądze nie są warte spełniania marzeń. Kylian Mbappe ma 25 lat, a już siedmiokrotnie wygrywał ligę francuską. W swoim rodzinnym kraju zdobył łącznie szesnaście pucharów. Na arenie międzynarodowej wygrał Ligę Narodów UEFA oraz co najważniejsze – trofeum Mistrzostw Świata w 2018 roku. Indywidualnie był królem strzelców na trzynastu turniejach, w których brał udział, w tym na Mistrzostwach Świata w Katarze. Tak naprawdę w gablocie brakuje mu tego, czego PSG nie było w stanie zagwarantować. Nigdy nie podnosił pucharu za zwycięstwo w Lidze Mistrzów, ani nie został wyróżniony Złotą Piłką. Kilka lat temu mówiło się o nim jako o następcy Cristiano Ronaldo. Dziś nadszedł ten moment. Trudno sobie wyobrazić, ale w drużynie Królewskich Kylian Mbappe może wejść na jeszcze wyższy poziom umiejętności. Można nie lubić Realu, ani nie pałać sympatią do samego Mbappe, ale to historyczny moment dla futbolu i otwarcie kolejnego rozdziału w świecie piłki nożnej.

Źródło zdjęcia: Wikipedia Commons CC0