Jedyny taki mundial w historii – podsumowanie Mistrzostw Świata w Katarze

Kurz mundialowych emocji zaczyna opadać, zatem przyszedł czas na podsumowania. W Katarze padły 172 gole (najwięcej w historii), oddano 535 strzałów i pokazano 121 żółtych kartek. Królem strzelców został Kylian Mbappe z dorobkiem 9 goli, za najlepszego zawodnika turnieju został uznany Leo Messi.

Bez wątpienia był to turniej jedyny w swoim rodzaju. Nie tylko ze względu na nietypowe miejsce oraz czas jego rozgrywania. Ogromne niespodzianki w grupach, zacięte boje w fazie pucharowej, a na koniec najbardziej spektakularny finał w historii Mistrzostw Świata. To wszystko sprawiło, że mundial w Katarze był najlepszym turniejem tej rangi od lat. Z czego kibice zapamiętają rywalizację w Zatoce Perskiej?

Pożegnanie dwóch „GOAT-ów”

Rywalizacja Cristiano Ronaldo z Lionelem Messim od lat rozpalała kibiców na całym świecie. Dla obu z nich była to najprawdopodobniej ostatnia szansa na zdobycie najcenniejszego trofeum piłkarskiego. 

Dla Leo Messiego ten turniej był spełnieniem długo wyczekiwanych marzeń, jednak po sensacyjnej porażce z Arabią w meczu otwarcia, sukces nie był oczywisty. Zanosiło się na kolejny wielki zawód dla Argentyńczyków, jednak od kolejnego spotkania „Albicelestes” rozpoczęli marsz po mistrzostwo świata. Messi i spółka rozkręcali się z każdym meczem. Apogeum ich formy przypadło na mecz finałowy, w którym zagrali perfekcyjne 80 minut.

To, co cechowało Argentyńczyków, to niezwykła mentalność. Nie złamało ich niepowodzenie w meczu otwarcia oraz katastrofa w końcówce ćwierćfinału z Holandią. Byli w stanie się podnieść również w finale, gdzie Francja dwa razy wyrównywała i wydawało się, że przechyli szalę na swoją korzyść. „Albicelestes” za swoją niezłomność otrzymali nagrodę, i to najlepszą z możliwych. Po 36 latach Argentyna odzyskała tytuł mistrza świata.

W czasie gdy Leo Messi prowadził swoją reprezentację do sukcesu, Cristiano Ronaldo przeżywał trudne chwile we własnej reprezentacji. Portugalczycy wprawdzie zajęli pierwsze miejsce w grupie H, jednak CR7 nie grał głównych skrzypiec. W rezultacie pięciokrotny zdobywca Złotej Piłki usiadł na ławce w meczu 1/8 finału. I ku zdziwieniu wszystkich, Portugalczycy wyglądali o wiele lepiej bez niż z Cristiano na boisku! Prowadzeni przez fenomenalnego Goncalo Ramosa oraz Bruno Fernandesa rozgromili „Helwetów” 6:1. Kolejne spotkanie sprowadziło jednak Portugalczyków na ziemię. Zostali pokonani przez rewelację turnieju, Maroko, a Ronaldo, który wszedł na boisko w drugiej połowie, opuszczał je ze łzami w oczach.

Był to pożegnalny mundial dla dwóch najlepszych piłkarzy naszych czasów. Jeden z nich opuścił Katar z upragnionym trofeum, drugi ze świadomością, że już nie będzie szans na zostanie mistrzem świata. Messi całujący puchar po wygranym finale oraz Ronaldo płaczący w tunelu prowadzącym do szatni – to obrazki, które kibice zapamiętają na wiele lat.

Najlepsza faza grupowa w historii

Prezydent FIFA Gianni Infantino określił fazę grupową mundialu w Katarze najlepszą w historii i nie sposób się z nim nie zgodzić. Już w pierwszej kolejce mieliśmy ogromne sensacje w postaci wygranej Arabii z Argentyną oraz Japonii z Niemcami. Dalej wcale nie było gorzej. W drugiej kolejce Maroko pokonało Belgów, dając pierwszy sygnał całemu światu, że trzeba zwrócić na nich uwagę.

Liczne niespodzianki zapowiadały jedno – ogromne emocje w ostatniej kolejce. W każdej grupie ważyły się losy awansu. Wielcy faworyci stali pod ścianą i część z nich zakończyła swój udział w mundialu już na fazie grupowej.

Jedną z tych drużyn były Niemcy. Podopieczni Hansiego Flicka po porażce z Japonią i remisie w drugim spotkaniu, musieli pokonać Kostarykę i liczyć na porażkę „Samurajów” z Hiszpanami. Wszystko układało się dobrze aż do początku drugiej połowy. Wtedy Japończycy doprowadzili do remisu, a chwilę później wyszli na prowadzenie. Na domiar złego, Niemcy również stracili jednobramkową przewagę, a 10 minut później przegrywali. 

Gdyby tak zakończyły się obydwa spotkania, bylibyśmy świadkami największej sensacji w tym mundialu. Z turniejem pożegnaliby się nie tylko Niemcy, ale również Hiszpanie, którym nie spieszyło się do wyrównania w meczu z Japonią. Kilka minut później nasi zachodni sąsiedzi wrócili na prowadzenie, jednak nic im to nie dało, ponieważ utrzymał się wynik w drugim spotkaniu.

Belgowie po niezbyt przekonującym zwycięstwie z Kanadą oraz sensacyjnej porażce z Maroko również stali pod ścianą w meczu z Chorwacją. Aby awansować, musieli wygrać i mieli ku temu kilka doskonałych okazji, jednak zmarnował je Romelu Lukaku. Dla Belgów ten turniej był wielkim rozczarowaniem i ostatnią szansą dla „złotego pokolenia” na zdobycie jakiegoś ważnego trofeum. Za półtora roku na EURO w Niemczech wielu zawodników z obecnej kadry już zabraknie.

Z grupy nie wyszły również zespoły, które przed turniejem były typowane jako „czarne konie” mundialu. Oczekiwania zawiodły Dania, Serbia czy Urugwaj.

Maroko afrykańskim pionierem

Postawa Marokańczyków była największą sensacją mundialu. „Lwy Atlasu” ku zdziwieniu wszystkich wyszły z mocnej grupy, w której praktycznie nikt nie dawał im szans. Jednak to, co wydarzyło się później, przerosło oczekiwania nawet najbardziej optymistycznych sympatyków Maroka.

Podopieczni Walida Regraguiego wytrzymali z Hiszpanią bez straty gola przez 120 minut, a potem wygrali serię jedenastek. Z Portugalią wygrali w 90 minutach, po raz kolejny zachowując czyste konto. Zatrzymała ich dopiero Francja, jednak mimo porażki Marokańczycy grali z „Trójkolorowymi” jak równy z równym. W meczu o trzecie miejsce do samego końca walczyli z Chorwatami, ale ostatecznie nie udało im się zdobyć medalu.

Maroko jako pierwsza afrykańska drużyna w historii awansowała do półfinału mundialu. Nie jest to pierwszy raz kiedy „Lwy Atlasu” przetarły szlaki innym drużynom ze swojego kontynentu. W 1986 roku jako pierwszy afrykański zespół wyszli z grupy Mistrzostw Świata.

„Karny to jeszcze nie gol”

Ten mundial przejdzie również do historii ze względu na liczbę nietrafionych rzutów karnych. Mylili się najwięksi. Messi, Lewandowski, Harry Kane. Ogromna w tym zasługa bramkarzy. Polskim kibicom najbardziej zapadną w pamięć kapitalne interwencje Wojtka Szczęsnego z meczów z Arabią oraz Argentyną, jednak bramkarz Juventusu nie był jedynym bohaterem przy strzałach z jedenastu metrów.

Dominik Livaković, Yassine Bonou oraz Emiliano Martinez prowadzili swoje reprezentacje do triumfu w seriach jedenastek. Livaković w dwóch konkursach obronił cztery jedenastki, natomiast Bonou dwukrotnie zatrzymał Hiszpanów. Martinez, uznany za najlepszego bramkarza turnieju, dwukrotnie odbił strzały Holendrów w ćwierćfinale oraz jednego karnego w meczu finałowym.

Polacy zapamiętają z tego mundialu łzy Roberta Lewandowskiego po bramce z Arabią, kapitalne interwencje Wojtka Szczęsnego, ale również mierny styl gry oraz afery, które wybuchły po turnieju. Owszem, nie graliśmy najpiękniejszej piłki, ale nie można zapominać, że to pierwszy raz od 36 lat, kiedy wyszliśmy z grupy Mistrzostw Świata.

Dodaj komentarz