Białe drogi Toskanii

W pierwszą sobotę marca odbył się wyścig Strade Bianche. Wśród kobiet zwyciężczynią okazała się Demi Vollering, wyprzedzając swoją koleżankę z zespołu Lotte Kopecky. W zmaganiach mężczyzn doskonałym stylem popisał się Tom Pidcock, dojeżdżając na Piazza del Campo po wspaniałym, solowym rajdzie.  

Odbywający się dopiero od 2007 roku, lecz doceniony wśród kolarzy, wyścig Strade Bianche zainaugurował sezon wielkich, wiosennych klasyków. Co roku białe drogi Toskanii przyciągają sportowców, którzy marzą o zwycięstwie na tej charakterystycznej i jedynej w swoim rodzaju trasie w World Tourze.  

Trasa i warunki wyścigu

Wyścig odbywa się na szutrowych odcinkach skupionych wokół toskańskiego miasta Sienny. Ten pagórkowaty teren wymaga od wszystkich kolarzy doskonałej techniki i dobrego przygotowania, aby bezpiecznie pokonać osiem decydujących odcinków tytułowych „białych dróg”. 

Dni poprzedzające wyścig w Sennie były dość chłodne i deszczowe, dzięki czemu w początkowej części wyścigu kobiet i mężczyzn odcinki szutrowe były ubite. W miarę upływających godzin, na trasie pojawił się charakterystyczny dla zmagań w Toskanii biały kurz, a szuter stał się sypki, przez co kolarze musieli się zmagać z dodatkowym utrudnieniem – ostrymi kamieniami przebijającymi opony.

Kluczowym do przejechania tego typu wyścigu bez przeszkód była odrobina szczęścia i dużo doświadczenia zdobytego w innych wyścigach lub dyscyplinach pokrewnych takich, jak kolarstwo górskie czy przełajowe. Kolarzy, którzy dotarli z powrotem do Sienny czekał jeszcze bardzo stromy, półkilometrowy podjazd na Via Santa Caterina, po którym ścigający mogli finiszować na Piazza del Campo.

Zmagania kobiet

W kobiecym peletonie spotkały się wszystkie najważniejsze zawodniczki elity. Na starcie pojawiły się takie kolarki jak wielokrotna zwyciężczyni największych wyścigów i aktualna Mistrzyni Świata, Annemiek van Vleuten (Movistar Team) czy broniąca tytułu Lotte Kopecky (Team SD Worx) z niezwykle mocnym zespołem, w którym znalazła się także Demi Vollering. W składzie Canyon-SRAM kolejny raz pojawiła się Kasia Niewiadoma, której czterokrotnie udało znaleźć się na podium tego wyścigu, lecz nigdy nie wygrała. Oprócz tych zawodniczek, wartymi uwagi były wszechstronnie utalentowane Mavi Garcia (Liv Racing TeqFind), Silvia Persico (UAE Team ADQ) czy Ashleigh Moolman-Pasio (AG Insurance-Soudal-QuickStep).

Wyścig rozpoczął się spokojnie i zbyt dużo nie działo się w pierwszej jego części. Ostatecznie 47 kilometrów przed metą uformowała się ucieczka. W jej składzie znalazły się Karlijn Swinkels (Team Jumbo-Visma) i Kristen Faulkner (Team Jayco AlUla). Ich dwójkowa akcja została odpuszczona przez peleton, dzięki czemu zdobyły one bezpieczną, ponad minutową przewagę. Na 36 kilometrów do mety Faulkner ponowiła atak zdobywając się na samotną jazdę. Wtedy zareagował peleton. Pierwsza ruszyła van Vleuten, za którą pojechały Niewiadoma, Vollering, Kopecky, a także Lianne Liepert (Movistar Team), Cecilie Uttrup Ludwig (FGJ-SUEZ) i młoda Puck Pieterse (Fenix-Deceuninck), srebrna medalistka elity kobiet w Przełajowych Mistrzostwach Świata.

W tym momencie wydawało się, że tak silne zawodniczki szybko dogonią uciekającą Faulkner. Tak jednak się nie stało, bowiem Amerykance udawało się utrzymać ponad minutową przewagę. W grupce pościgowej zaatakować postanowiła Demi Vollering, która początkowo zaczęła szybko odrabiać stratę do kolarki z Team Jayco AlUla. Wtedy jednak doszło do przerażającego zdarzenia, bowiem na trasie pojawił się spłoszony koń, który wbiegł na drogę wyścigu uniemożliwiając holenderce dalszy pościg, dopiero, kiedy ten przewrócił się i zdołał uspokoić, kolarce udało się kontynuować faktyczne ściganie. Na ostatnim szutrowym podjeździe Le Tolfe Vollering znacznie osłabła, zbliżając się do grupki, z której zaatakowała jej koleżanka z zespołu Lotte Kopecky.

Popis SD Worx

Po dojechaniu do szczytu Le Tolfe do mety pozostało 12 kilometrów. Na czele nadal znajdowała się Kristen Faulkner. Wydawało się, że wypracowana przez nią przewaga jest już nie do odrobienia, jednak współpraca, jaką pokazały obie zawodniczki SD Worx zadziwiła wszystkich. Z kilometra na kilometr siły Amerykanki słabły, a strata goniących ją kolarek malała. 

Kiedy te trzy zawodniczki dotarły do przedmieścia Sienny pewne było, że między sobą rozwiążą sprawę o podium wyścigu. Faulkner ostatecznie opadła całkowicie z sił i na ostatnim ściankowym podjeździe Via Santa Caterina musiała przepuścić pędzące kolarki SD Worx. 

W tym momencie nikt nie wiedział, kto wygra. Spodziewano się, że obie zawodniczki przejadą przez metę trzymając się za rękę, jednak im bliżej była meta tym pewniejszym stało się, że żadna z nich nie odpuści. W ten sposób fani otrzymali pokaz doskonałego ścigania na ostatnich metrach, który rozwiązać musiał fotofinisz. Ostatecznie zwyciężczynią Strade Bianche Donne została Demi Vollering, o milimetry wyprzedzając Lotte Kopecky. Podium uzupełniła Kristen Faulkner, która również zasługuje na docenienie po swojej solowej akcji.

Wyścig mężczyzn

W wyścigu mężczyzn pojawiało się wiele pytań. Kto pokona zeszłorocznego zwycięzcę, Tadeja Pogačara? Kiedy ten zrezygnował ze startu w wyścigu zaczęły się rozważania o tym, który z „vanów” – van der Poel czy van Aert wygra wyścig. Ostatecznie, gdy Wout van Aert odpuścił, pytanie przybrało formę, czy Mathieu van der Poel powtórzy swój wyczyn z 2021 roku? Przeszkodzić w tym mogli dwukrotny mistrz świata Julian Alaphilippe (Soudal-QuickStep), Tiesj Benoot (Jumbo-Visma), Matej Mohorič (Bahrain Victorious) czy w końcu Tom Pidcock, przełajowy rywal Holendra oraz Michał Kwiatkowski, dwukrotny zwycięzca Strade Bianche z Ineos Grenadiers.

Początek ścigania podobny był do tego, jaki pokazał wyścig kobiet. Ucieczka dnia uformowała się jednak znacznie szybciej, bo na 156 km przed metą Sven Erik Bystrøm (Intermarche-Circus-Wanty), Alesandro De Marchi (Team Jayco-Alula) oraz młody Iván Romeo (Team Movistar) odjechali od peletonu. 

Najważniejszy moment wyścigu nastąpił na 50 km przed metą. Na szutrowym odcinku Monte Sante Marie zaatakował Toskańczyk Alberto Bettiol (EF Education-EasyPost), za którym pojechali Andrea Bagioli (Soudal-QuickStep) i Tom Pidcock. Brytyjczyk następnie „poprawił” odjazd Włochów goniąc uciekającą nadal trójkę kolarzy. Nikt nie wiedział jeszcze, że dla Bettiola wyścig zaraz się skończy pechową kraksą, kiedy po zderzeniu z Magnusem Sheffieldem (INEOS Grenadiers) musiał zostać odwieziony do szpitala z podejrzeniem urazu głowy.

Technika i nieustępliwość kluczem do wygrania

Moment ten okazał się przełomowym. Pidcock najpierw dojechał do słabnącej ucieczki, a potem pojechał dalej już samodzielnie. Za jego plecami peleton rozpadł się i ciągle formowały się większe i mniejsze grupki. Zaskoczeniem była słaba dyspozycja faworyta. Mathieu van der Poel co prawda spróbował ataku, jednak szybko zdał sobie sprawę, że nie będzie w stanie utrzymać tempa goniącej grupy. W niej znaleźli się natomiast inni, wymieniani do zwycięstwa kolarze, tacy jak Benoot czy Mohorič ale także Davide Formolo (UAE Team Emirates), Pello Bilbao (Bahrain Victorious), Valentin Madouas (Groupama FDJ), Rui Costa (Intermarché Circus Wanty), Attila Valter (Jumbo Visma) i Quinn Simons (Trek-Segafredo).

Pidcock nie szarżował i utrzymywał swoje stałe tempo. Kluczowym było zachowanie goniącej go grupy, która jakby nie zdawała sobie sprawy z tego, że żeby wygrać muszą oni dogonić Brytyjczyka. Ciągłe „czarowanie się” i brak współpracy w kluczowych momentach powodowała, że przewaga filigranowego kolarza z wysp falowała między 5 a 20 sekundami. Wartym zaznaczenia jest fakt, że Valter i Benoot, obaj z zespołu Jumbo Visma, w przeciwieństwie do kobiecego SD Worx wcale ze sobą nie współpracowali, przeszkadzając sobie podczas jazdy. 

Ewidentnie brakowało im chęci i pewności, kiedy jeden próbował atakować, reszta go doganiała i nikt nie kontynuował przyspieszenia. To tym bardziej cieszyło Pidcocka, który pewnie zmierzał do Piazza del Campo. Kiedy znalazł się na Via Santa Caterina pewnym było, że nikt nie zabierze mu wygranej i spokojnie może dojechać do mety, zdobywając swoje najważniejsze dotychczas szosowe zwycięstwo. Podium uzupełnili Madouas i Benoot.   

Kluczem współpraca

Oba wyścigi pokazały, że kluczem do wygrania Strade Bianche jest współpraca. Fenomenalny pokaz siły Lotte Kopecky i Demi Vollering na pewno odegrał ważną rolę w zdobyciu dwóch pierwszym miejsc, jednak, gdyby nie współpracowały one podczas pogoni, Kirsten Faulkner wygrałaby wyścig, tak, jak zrobił to Tom Pidcock wykorzystując niezdecydowanie i brak zgrania goniącej go grupy. 

Ostatnie zmagania zarówno w Strade Bianche, jak i Strade Bianche Donne są świadectwem tego, że czasem warto spróbować długiej jazdy na solo. Zrobił tak w 2022 roku Tadej Pogačar, a w tej edycji Tom Pidcock, wygrywając wyścig, a także Kirsten Faulkner utrzymując miejsce na podium. Ten nowy trend z pewnością zagości w zmaganiach na białych drogach Toskanii i w przyszłych edycjach.

Źródło zdjęcia: Flickr / Hervé Simon

Dodaj komentarz