Halloween, 1938 rok. Tłumy przerażonych ludzi na ulicach i wszechogarniająca panika. Wszystko za sprawą jednego słuchowiska. Inwazja Marsjan nigdy dotychczas nie była tak prawdziwa i namacalna. Tak przynajmniej wydarzenia 31 października 1938 roku przedstawiała ówczesna prasa. Czy jednak to, co podawały gazety o tym dniu, było prawdą? Ile osób rzeczywiście wyszło na ulicę i uwierzyło w lądowanie kosmitów?
Dwudziestolecie międzywojenne to rozkwit jednego z najpopularniejszych rodzajów mass mediów, czyli radia. W latach 30. całe rodziny zasiadały przed nim, aby posłuchać najświeższych wiadomości ze świata, muzyki czy też słuchowisk. Biorąc pod uwagę to, iż ówcześnie telewizja dopiero raczkowała, to radio zdecydowanie wiodło prym w najszybszym docieraniu do masowego grona odbiorców. Można śmiało powiedzieć, że było jedynym sposobem, by relacjonować wydarzenia dziejące się „na żywo”.
Dzień, który na zawsze zapisał się w historii radia, to 31 października 1938 roku. Podczas popularnego w USA święta Halloween, chwilę po godzinie 20, słuchacze stacji BBC odebrali przerażające wieści. Otóż w chwilę po rozpoczęciu transmisji z koncertu, program przerwano, a spiker poinformował o niezwykłym wydarzeniu – na Marsie zauważono tajemnicze eksplozje. Co więcej, powstałe w ich wyniku obłoki gazu, według obserwacji, zmierzały w kierunku Ziemi. Po tym tajemniczym ogłoszeniu powrócono do nadawania dalszej części programu, jednak nie na długo. Chwilę po tym audycje ponownie przerwano, by przekazać wiadomość o lądowaniu tajemniczego obiektu w Grovers Mills w stanie New Jersey. Jak relacjonował na żywo przybyły na miejsce reporter radiowy, w pobliżu jednej z okolicznych farm z ziemią zderzył się tajemniczy obiekt o cylindrycznym kształcie. Chwilę później z wnętrza obiektu usłyszano dźwięki, by zaraz potem pokrywa obiektu otworzyła się, a ze środka zaczęła wydostawać się pozaziemska istota. Według relacji była wielka jak niedźwiedź, miała macki. Następnie do przybysza próbowała podejść osoba, niosąc białą flagę. Wtedy stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Zebrani wokół ludzie zostali zaatakowani przez promień światła, który natychmiast ich spalił. Właśnie rozpoczęła się inwazja Marsjan. Zgromadzone na miejscu wojsko próbowało bezskutecznie zabić kosmitę. Słuchacze mogli usłyszeć również prośby przedstawicieli rządowych o zachowanie spokoju. Następnie reporter, znajdujący się na jednym z drapaczy chmur, poinformował, że Nowy Jork został zaatakowany.
Te nieprawdopodobne wiadomości, według powszechnie krążących historii, miały wywołać ogromną panikę wśród słuchaczy. Miliony Amerykanów, szczególnie z okolic „zaatakowanych” przez Marsjan, mieli w popłochu uciekać z domów w obawie przed inwazją. Towarzyszyło temu tysiące telefonów na policję od przerażonych ludzi. Jak okazało się po latach, prawda była zupełnie inna.
Nieprawdopodobne wydarzenia o inwazji kosmitów były tak naprawdę słuchowiskiem. Wojna Światów, bo taki był jego tytuł, okazała się być starannie przygotowanym programem w reżyserii Orsona Wellsa. Była to adaptacja napisanej pod koniec XIX wieku, przez Herberta Wellsa, książki o tym samym tytule, traktującej o marsjańskiej inwazji na ziemię. Wells zadbał o to, aby jego program był jak najbardziej wiarygodny. W nagraniu brało udział kilkanaście osób. Podłożono w nim również dźwięki, które miały uwiarygadniać prezentowane wydarzenia. Należy w tym miejscu zaznaczyć jednak, że osoby słuchające programu od początku, nie powinny mieć wątpliwości, że prezentowane w nim wydarzenia są fikcyjne. Pierwszym powodem, aby tak uważać było wystąpienie samego Orsona Wellsa na początku audycji, czytającego sparafrazowany wstęp z książki Wojna Światów. Miało ono wprowadzić odbiorców w tematykę słuchowiska. Po drugie, cała opowieść składała się z dwóch części: pierwszej, w której „na żywo” relacjonowano inwazję oraz drugiej, opowiadającej losy pewnego człowieka, żyjącego w świecie zdominowanym przez kosmitów.
Co więcej, na długo przed emisją, zapowiadano Wojnę Światów jako specjalne słuchowisko. Nawet w trakcie jego trwania, pomiędzy pierwszą a drugą częścią, jak i na samym końcu podano komunikat, że jest to przygotowane wcześniej słuchowisko. Jak widać, trudno było brać opisywane wydarzenia za autentyczne. Jedną z możliwości wystąpienia paniki wśród niektórych słuchaczy mogło być przełączenie stacji w trakcie nadawania programu, przez co nieświadomie zostali wrzuceni w wir nieprawdopodobnych wydarzeń. Inną interesującą kwestią jest rzeczywisty rozmiar przerażenia wśród Amerykanów. Według przeprowadzonych wiele lat później badań, okazało się, że panice wcale nie uległy miliony osób. Tak naprawdę, była ich garstka, według szacunków maksymalnie kilka tysięcy.
Nasuwa się więc pytanie, dlaczego do powszechnej świadomości ludzi Wojna Światów przeniknęła jako audycja, która zmroziła miliony. Jedną z prawdopodobnych przyczyn jest wojna pomiędzy radiem a prasą. Oba media wzajemnie się zwalczały, próbując przyciągnąć do siebie jak najwięcej osób. Prasa chciała wykorzystać słuchowisko Wellsa do zdyskredytowania radia i przyciągnięcia do siebie większej liczby odbiorców. Działania dziennikarzy doprowadziły do oburzenia wśród Amerykanów. Wszakże, według nich, audycja miała wprowadzać odbiorców w błąd i doprowadzić do ogromnej paniki. Cały gniew skupił się na twórcy, czyli Orsonie Wellsie, który przez długi czas tłumaczył się, że jego program miał być czystą rozrywką, i jego celem nie miało być przestraszenie słuchaczy. Opinia publiczna żądała nawet ukarania twórców przez Federalną Komisję Łączności. Ostatecznie tak się nie stało, co więcej, Orson Wells, dzięki tym wydarzeniom, zdobył popularność i stał się jedną z najważniejszych postaci w historii radia i kinematografii.