Nowe rytmy na podbój Europy

Agnieszka Łukaszewska

W dzień przesłodzonych czekoladek i miłosnych wyznań, gdy serca biją szybciej, a romantyczne gesty czuje się w powietrzu, Polska wybrała swoją muzyczną diwę na Eurowizję. Czy znaleźliśmy właśnie nową miłość od pierwszej nuty? A może kolejny raz zakochaliśmy się w złudzeniach i miernocie, licząc, że tym razem Europa nas pokocha? Walentynki z eurowizyjnym klimatem – to będzie romans, którego długo nie zapomnimy. Nawet jeśli byśmy chcieli.

Eurowizja to wydarzenie, które niezależnie od opinii przyciąga tłumy. Wielu mówi, że nie ma ona już nic wspólnego z prawdziwą muzyką, a jest jedynie tandetnym konkursem o to, kto ma więcej pieniędzy, charyzmy, kiczu – ale nie zdolności. Są jednak głosy, które odważnie bronią ceremonii, doceniając gamę coraz to nowszych talentów. Odkładając na bok spory, bo może w końcu zamiast dzielić zaczniemy łączyć – z czym wiążą się tegoroczne preselekcje? Czy reprezentować naszą piękną ojczyznę będzie ktoś, w kim od początku pokładano nadzieję, czy muzyczne losy kraju zależeć będą od niespodzianki?

Kontrowersje, które nie nikną

Wyborom kandydata do reprezentowania Polski na Eurowizję niemal zawsze towarzyszyła napięta atmosfera. Widzowie bywali zniesmaczeni tym, że nie wybierano piosenkarza, na którego tak bardzo liczyli. Da się zauważyć to na przestrzeni chociażby kilku ostatnich lat. W 2023 roku na podbój Eurowizji ruszyła Blanka z utworem „Solo”, wygrywając z Jannem i jego piosenką „Gladiator”. Wybór ten był wyśmiewany i wyszydzany. W zeszłym roku z kolei w preselekcjach zwyciężyła Luna, będąc posądzana o ustawianie wyników. Od tego roku wiele miało się zmienić, a decyzja miała być pozostawiona jedynie widzom oraz ich SMS-om. 

Kto mógł wygrać?

W finale preselekcji wystąpiło jedenastu artystów. Muzyczne zmagania rozpoczął Chrust wraz z polskojęzyczną piosenką „Tempo”. Piosenka utrzymana jest w folkowym klimacie i opowiada o życiu – o tym, jak piszemy swoją historię. Wzbogacona jest o charakterystyczne w przyśpiewkach ludowych wyrażenia „Hej dana, dana”, jednak w nowoczesnym wydaniu. 

Jako drugi wystąpił Kuba Szmajkowski, który zaprezentował utwór „Pray”. Napisana po angielsku ballada przeniosła nas do rozważań o tym, gdzie jest nasze miejsce w świecie i co robić w chwili zagubienia – modlić się. Podniosła aranżacja z elementami gospel buduje nastrój wzniosłości. 

Trzecia na scenie pojawiła się Justyna Steczkowska, prezentując piosenkę „Gaja”. Utwór śpiewany jest w połowie po polsku, a w połowie po angielsku, co stanowi dobre rozwiązanie. Jest to hipnotyzująca podróż przez ekologię i przesłanie od ziemi. Towarzyszą temu nowoczesne brzmienia i wysokie tony.

Czwarty występ należał do anglojęzycznego „Miracle”, którego autorem jest Tynski. To delikatna opowieść o poszukiwaniu nadziei i cudu. Lekka, radiowa i bardzo subtelna propozycja o nowoczesnym popowym brzmieniu z elektronicznymi wstawkami.

Piąta pojawiła się Daria Marx wraz z „Let it burn”, także wykonanym w języku angielskim. Utwór ma miłosny akcent – pyta o uczucia drugiej osoby wobec obecnej sytuacji – czy warto jeszcze walczyć o relację, czy już odpuścić. Jest to popowy utwór z mocnym bitem.

Szóstym utworem były „Lusterka”, którego twórcami są Sw@da i Niczos. Ta zaskakująca piosenka wykonywana jest w mikrojęzyku podlaskim. Mówi o autorefleksji po spojrzeniu na własne odbicie w lustrze, a także o ocenianiu. Utwór cechuje minimalizm i rytm.

Siódmy na scenie pojawił się Janusz Radek wraz z anglojęzyczną piosenką „In cosmic mist”. Jest to emocjonalna ballada o ukochanej osobie. Stanowi utwór pełen symboliki, z dramatycznym wokalem i teatralnym zacięciem.

Ósma wystąpiła Marien z angielską pozycją „Can’t hide”. Piosenka opowiada o jednej z najważniejszych relacji w naszym życiu – relacji z samym sobą. Człowiek zawsze będzie się gubił, jednak zawsze ma szansę zacząć od nowa. To pełen emocji utwór, łączący intymność z siłą. Zachwyca czystym, delikatnym wokalem, który nabiera mocy w refrenie.

Dziewiąty zaprezentował się Teo, wykonując „Immortal”, także w języku angielskim. Jest to podróż do świata mrocznego, niemal filmowego popu. Utwór jest rozpaczliwą prośbą do ukochanej osoby, aby ta nas nie porzucała, gdyż jest jedyną ostoją i jedynym człowiekiem, który zna nas tak dobrze. Jest to swoisty, pełen determinacji hymn.

Przedostatnią kandydatką była Sonia Maselik wraz z „Rumours”. Piosenka opowiada o ocenianiu i szerzeniu nieprawdziwych informacji. Stanowi pewnego rodzaju apel o powstrzymanie tego destrukcyjnego zachowania. To taneczny pop z lekką nutą nostalgii i chwytliwym refrenem.

Ostatnim kandydatem w preselekcjach był Dominik Dudek, który wykonał „Hold the light”, czyli emocjonalny utwór skierowany do swojej miłości. Zachwyca ciepłym wokalem i pozytywnym przesłaniem. Może wzruszać i inspirować.

Wszyscy kandydaci dali z siebie wszystko, co mogli. Jednak zwycięzca mógł być tylko jeden.

A kto wygrał?

Zwyciężczynią polskich eliminacji do Eurowizji została Justyna Steczkowska z utworem „Gaja”. 52-letnia artystka zdobyła aż 39,52% głosów, deklasując konkurencję. Wyprzedziła duet Sw@da i Niczos z piosenką „Lusterka” szesnaście punktów procentowych – wykonawcy ci uzyskali 23,69% poparcia. Na trzecim miejscu uplasował się Dominik Dudek z utworem „Hold the Light”, który zdobył 13,94% głosów widzów.

„Gaja” to śmiały i emocjonalny utwór, opowiadający o matce ziemi – symbolu siły, miłości i nadziei. Piosenka niesie za sobą ważne przesłanie, apelując o troskę i szacunek dla świata, w którym żyjemy. Warto jednak pamiętać, że ostateczny sukces na Eurowizji zależy nie tylko od samej muzyki, ale również od charyzmy scenicznej i występu na żywo. Kluczowe będzie to, jak Justyna Steczkowska zaprezentuje się podczas konkursu. Możemy jedynie snuć domysły, co jeszcze dopracuje, by wywrzeć największe możliwe wrażenie na międzynarodowej publiczności.

Polska, jak co roku, wiąże z konkursem wielkie nadzieje i wierzy w szanse na wysokie miejsce. Pozostaje jednak pytanie, czy „Gaja” zdobędzie uznanie europejskiej publiczności, czy spotka się z bardziej stonowaną reakcją. Aby się o tym przekonać, musimy poczekać na finał konkursu. Tymczasem miłość do muzyki z pewnością nas połączy – tak jak przystało na prawdziwe walentynki. Pozostaje mieć nadzieję, że eurowizyjna pasja zakwitnie niczym walentynkowe róże.

Źródło zdjęcia: pixabay

Kultura

Nowe rytmy na podbój Europy

W dzień przesłodzonych czekoladek i miłosnych wyznań, gdy serca biją szybciej, a romantyczne gesty czuje się w powietrzu, Polska wybrała swoją muzyczną diwę na Eurowizję.

Czytaj dalej »
Sport

Sport a zdrowie psychiczne

Stres – ze względu na współczesne tempo życia, presję społeczną oraz natłok obowiązków – zaczął być nieodłącznym elementem naszej codzienności. Wielu z nas poszukuje skutecznych

Czytaj dalej »