Od jakiegoś czasu rynek literatury romantycznej i młodzieżowej rozwija się niezwykle prężnie ze względu na panujący wśród wydawnictw trend wydawania książek uprzednio publikowanych na platformie Wattpad.
Kiedyś były to wyjątki, teraz wydawnictwa niemal rzucają się na popularne pozycje i cóż… coraz trudniej przebić się pośród innych autorek, szczególnie, gdy nie jest się osobą kontrowersyjną i nie szuka się szumu. Czy uda się to niebawem debiutującej Magdzie Środoń?
Agata Mania: Magdo, już niebawem Twoja pierwsza książka zadebiutuje na papierze. Jak się z tym czujesz?
Magdalena Środoń: Towarzyszy mi paleta wielu różnych uczuć. Poczynając od strachu, poprzez ekscytację, aż po niesłychaną radość. Momentami zastygam i myślę sobie… To szaleństwo! Ja naprawdę wydaję książkę! Wciąż to do mnie nie dociera. Muszę się czasem uszczypnąć i dopiero wracam na właściwy tor. Przeczuwam, że całe to doświadczenie stanie się dla mnie rzeczywiste dopiero wtedy, gdy wreszcie dostanę tę historię do własnych rąk.
No tak! Takie zdarzenie w naszym życiu, gdy spełnia się jakieś marzenie zawsze jest niesamowitą dawką emocji. Zdradzisz nam coś więcej o swojej pracy? Tytuł? Bohaterowie? Może ogólny zarys historii? Ja już wiem co nieco, ale wolę, żebyś to Ty zdradziła czytelnikom, ze swojej perspektywy, o czym napisałaś (śmiech).
No pewnie! Historia nazywa się „Fault”. Główna bohaterka pochodzi z miasta Chicago, gdzie – w momencie, w którym zaczynamy książkę – od niedawna działa jako detektyw policyjny. Jest w młodym wieku, a jej doświadczenie opiera się, póki co, na współpracy z ojcem policjantem oraz jego współpracownikami, lecz należy do osób ambitnych i za wszelką cenę pragnie pokazać, że nadaje się do tego, co robi. Kiedy na jej drodze pojawia się sprawa Masona Emanuela Fostera, przestępcy, któremu nikt nie potrafi udowodnić winy, zdaje sobie sprawę, iż ma szansę pokazać wszystkim tym, którzy w nią wątpią, że posiada predyspozycje do wykonywania tego zawodu. Oczywiście okazuje się, że nie jest to tak proste, jak sądziła – nie może być przecież za łatwo.
Zdaje się, że ,,Fault’’ to historia, która jest w stanie porwać tłumy młodzieży. Z Twoich słów wynika, że to niemal doskonały materiał na książkę z nutką romansu i nastoletniej naiwności. Sądzisz, że to książka, która wpisuje się w profil wydawnictwa, które przeleje Twoją wyobraźnię na papier? Może zdradzisz nam co nieco o wydawcy?
Co prawda, główni bohaterowie nie są już nastolatkami, ale zgadzam się, z całą pewnością tkwi w nich jeszcze ta nastoletnia naiwność (śmiech). Szczerze mówiąc, ciężko mi stwierdzić, jaką grupę docelową najbardziej porwie. Vienna jest dorosła, lecz to, co dzieje się w jej życiu, może zainteresować i osoby młodsze, dopiero wkraczające na tę ścieżkę. Wydawnictwo Romantyczne, jak sama nazwa wskazuje, jest otwarte na propozycje, które zawierają w sobie jakikolwiek wątek romantyczny. Uważam to za świetną alternatywę. Autorzy mogą tworzyć różnorakie historie – czy to fantasy, czy to kryminały. Pragną, aby pojawił się ten aspekt miłosny, ale nie kładą na to nacisku. Dla mnie było to bardzo istotne, ponieważ moja książka jest mieszanką różnych gatunków. Może zainteresować młodzież, ma w sobie nutę kryminału, ale i napięcie między głównymi bohaterami. Pozwoliło mi to zgłębiać losy postaci na różnych płaszczyznach.
W takim razie pozostaje nam jedynie pogratulować Wydawnictwu Romantycznemu wyboru tak przesympatycznej autorki (śmiech)! Jak czujesz się z faktem, że już niebawem wyjdziesz ze sfery bycia autorką internetową i dotkniesz swojej pierwszej historii w papierowym formacie?
Bardzo mi miło. Mam nadzieję, że bycie sympatyczną nadrobi wszystkie te momenty, gdy będę ich czymś męczyć (śmiech). Nie jestem zupełnie przyzwyczajona do tego, co się teraz dzieje. Latami tworzyłam w tajemnicy. To nie tak, że wstydziłam się samego pisania. Po prostu sądziłam, że moje prace nie są dobre, a tym samym odpowiednie do odbioru przez większe grono. Było to też moją bezpieczną przystanią. Lubiłam mieć coś, co pomaga mi wypełnić czas. Coś, co jest tylko moje. Nie chciałam być rozpoznawalna, stąd też publikowanie opowiadań pod pseudonimem. Teraz jestem w punkcie, gdzie ludzie powoli zaczynają odkrywać to, co robię i chyba po prostu muszę się przyzwyczaić. Jeszcze nie jest to głównym tematem w moim otoczeniu, ale przeczuwam, że kiedy tylko pojawi się okładka i zacznie ona krążyć po internecie w mojej rodzinie oraz wśród znajomych zrobi się lekkie zamieszanie.
Momenty, w których wszystko, co związane z wydaniem się urzeczywistnia, czyli powstanie okładki, opisu, skład i redakcja to z pewnością momenty delikatnego zamieszania, ale wierzę, że będzie to dla Ciebie przyjemny galimatias! A może dasz radę zdradzić nam coś o dacie premiery…?
Niestety nie jestem w stanie podać konkretnej daty, ale książka pojawi się w pierwszym kwartale przyszłego roku. Na targach książki w Poznaniu, które mają miejsce 10-12 marca najprawdopodobniej będziemy już trzymać ją w swoich dłoniach.
Rozumiem! Cała droga w takim razie przed Tobą i życzę ci, żeby wszystkie jej elementy począwszy od organizacji pracy nad książką, przez redakcję, aż do odsłonięcia okładki były dla ciebie wspaniałym przeżyciem. Oczywiście zakładamy, że właśnie takim będą, bo przecież to Twoje marzenie…, ale czy jest coś, czego, mimo wszystko, obawiasz się w związku z wydaniem książki?
Przeraża mnie całe mnóstwo rzeczy (śmiech). Przede wszystkim, muszę przyzwyczaić się do tego, że to, co było dotąd publikowane w sieci, nagle trafi do znacznie większego grona odbiorców. Chyba to jest moją największą obawą. Fakt, że do tej pory wszystko było po prostu amatorskie, a teraz stanę w ogniu różnych opinii, ponieważ mowa tu już o papierowej wersji, czyli o większym, poważniejszym zobowiązaniu. Owszem, jesteśmy ludźmi, popełniamy błędy, aczkolwiek wiem, że zostaną postawione przede mną większe wymagania. Sama sobie również takie nakładam.
A czy sądzisz, że uda Ci się przebić na tle wielu innych autorek? Może raczej warto spytać, czy w ogóle pragniesz być dostrzeżona przez tłumy, czy może to wcale nie jest dla Ciebie aż tak ważne?
Będę niesamowicie wdzięczna każdej osobie, która zakupi egzemplarz, jednak nie nakładam na siebie presji związanej ze sprzedażą oraz uwagą ze strony odbiorców. Miło jest być docenianym i dostrzeganym, ale mam na uwadze, że „Fault” to mój debiut. Podchodzę do jej wydania raczej z dystansem. Jeżeli dobrze się przyjmie, będę przeszczęśliwa, ale jeśli przyjmie się stosunkowo słabo, nie spędzę kolejnych miesięcy na zatapianiu smutków. Wydanie tej książki to dla mnie przede wszystkim nowe doświadczenie.
Rozumiem, ale mimo wszystko jeśli miałabyś podać jedną autorkę, do której chciałabyś być porównana, to kto by to był?
Mam dwie autorki, których twórczość w szczególności uwielbiam i są to Colleen Hoover oraz Julia Brylewska, jednak wiem, że gdyby ktoś mnie do nich porównał, zapewne wybuchłabym gromkim śmiechem. Myślę, że każda osoba, która posiada swój wzór, idola, kogoś, kogo podziwia, zareagowałaby w podobny sposób. Chyba nie chcę być porównywana. To ogromny komplement, ale wydaje się, że każde porównanie byłoby dla mnie po prostu peszące (śmiech).
Często zdarza się na rynku wydawniczym, że historie porównuje się, by zwiększyć ich sprzedaż, choć nie każdy takie porównania lubi (śmiech). Miejmy nadzieję, że w Twoim przypadku się bez nich obędzie i po prostu będziesz zadowolona ze swojej nowej roli. Jak wyobrażasz sobie swoje życie jako autorki po wydaniu książki? Masz zamiar uczestniczyć w wielu akcjach, zbierać fanów, angażować się w promocję? Zdradzisz nam jakieś swoje plany?
Chciałabym! Już cztery razy byłam na targach książki i jako czytelnik czuję się na tego typu wydarzeniach po prostu niesamowicie, jak ryba w wodzie. Myśl, że miałabym pojawić się tam jako autorka, przyprawia mnie o ekscytację. Nie potrafię przewidzieć, jak potoczy się moje życie, gdy książka będzie już w sprzedaży, ale jedno jest pewne – chcę dalej utrzymywać bliski kontakt ze swoimi czytelnikami. Uwielbiam, gdy dzielą się ze mną swoimi
przemyśleniami, tworzą grafiki czy też innego rodzaju prace, mające na celu zachęcić do czytania innych.
To na pewno zawsze miłe, gdy ktoś angażuje się i pokazuje, jak bardzo podoba mu się Twoja praca! A co po Fault? Wiążesz przyszłość z pisaniem czy to może jednorazowa przygoda?
Czas pokaże. Z całą pewnością jest to w jakimś stopniu kwestia odbioru. Jeżeli znajdzie się grono ludzi, którzy będą chcieli mnie wspierać, a i Wydawnictwo nie zmieni zdania co do współpracy, to zapewniam, że jeszcze nie raz zobaczycie moje imię oraz nazwisko na półkach. Mam wiele historii, którymi chciałabym się podzielić. Najpierw chcę jednak zobaczyć, jak to wszystko będzie wyglądało w przypadku debiutu. Czy czytelnicy będą ciekawi dalszych losów bohaterów? Czy będę się czuła komfortowo z uwagą skupioną na mojej osobie? Czy będę się stresować? Czy poczuję, że to jest to? Jedna wielka niewiadoma! Chyba po prostu muszę dać sobie czas.
A tak poza byciem autorką… kim jesteś? Co lubisz robić i co jest Twoim największym marzeniem?
Na co dzień jestem studentką. W lipcu zdołałam obronić licencjat, a teraz pędzę przez kolejny etap edukacji, jakim są studia magisterskie. W wolnych chwilach od zajęć, takich, jak psychologia sądowa czy kryminologia, lecę do pracy, czyli do sali zabaw, gdzie jestem animatorką. Chodzę na siłownię, dużo czytam, piszę i… tańczę. Na szpilkach.
W takim razie pozostaje mi życzyć Ci samych sukcesów i nieustannego spełniania marzeń. Wydajesz się niezwykle ciepłą osobą, która zasługuje na docenienie i mam nadzieję, że właśnie tak będzie. Już niebawem książka Magdy pojawi się na półkach księgarni i stronach internetowych, pamiętajcie, żeby zdobyć swój egzemplarz! Tobie Magdo, dziękuję za rozmowę i mam nadzieję, że do usłyszenia!
Ja również dziękuję za rozmowę i za sam fakt, że to właśnie mnie postanowiłaś wybrać do tego wywiadu. Jest mi z tego powodu niezmiernie miło.