Gdy myślimy „modernizm” w naszej głowie zazwyczaj pojawiają się czasy PRL-u i monumentalne, betonowe budynki o prostych kształtach, bloki z tzw. wielkiej płyty, jakie możemy spotkać na Ratajach i Piątkowie. Czy ta epoka, trwająca przez prawie cały XX wiek sprowadza się tylko do byłych gmachów partii? Jak się narodziła, jak ewoluowała i co pozostało po niej dzisiaj, dowiemy się na wystawie „Modernizm. Architektura Polski i Włoch 1918 – 1943″, która do 26 maja mieścić się będzie na Wydziale Architektury Politechniki Poznańskiej.
Wystawa składa się z kilkudziesięciu prac polskiego fotografa i eseisty, Michała Łukasika, który jest pasjonatem stylu art déco oraz wspomnianego już modernizmu. Specjalizuje się także w fotografii architektury i reportażach. Podczas wykładu inaugurującego otwarcie wystawy, artysta opowiadał o pochodzeniu budynków, które postanowił uwiecznić na swoich pracach. Znajdziemy wśród nich urzędy, obiekty sportowe, kamienice oraz inne budynki użyteczności publicznej pochodzące z polskich i włoskich miast.
Celem jest użyteczność
Historia tego samego stylu w dwóch Europejskich miastach jest jednak odmienna, jak mogliśmy się dowiedzieć podczas wykładu. Kiedy po I wojnie światowej Polska wróciła na mapy, władza postanowiła umacniać patriotyzm i budować świadomość o historii kraju. Powstały wtedy modernistyczne miasta, takie jak Gdynia, jednakże architektura była używana jako narzędzie propagandy. Po 1935 roku, kiedy zmarł Józef Piłsudski, utworzono tzw. „Domy-Pomniki”, czyli muzea, domy żołnierza, które miały upamiętniać wielkiego generała. Z kolei We Włoszech nastąpił odwrót od przeszłości i szybki marsz ku nowoczesności. Sam Benito Mussolini traktował architekturę na równi z bardziej tradycyjnymi środkami propagandy – filmem i prasą. Place i aleje miały być miejscami, gdzie odbywają się wiece i przemówienia, podczas których jednoczy się naród włoski. Najbardziej reprezentacyjnym przykładem, który obrazuje podobieństwa w ówczesnej polskiej i włoskiej myśli architektonicznej jest rzymska dzielnica Esposizione Universale Roma, dziś stanowiąca główne centrum biznesowe miasta. Stała się inspiracją dla stworzenia projektów dzielnicy im. Marszałka Piłsudskiego w Warszawie, która gdyby nie wybuch II wojny światowej najprawdopodobniej powstałaby na terenie Pola Mokotowskiego. Jak mówi sam autor wystawy – budynek ma być nie tylko ciekawy, ale ma też przemycać myśl architektoniczną.
Nie tylko wielka płyta
Spojrzenie na architekturę okresu modernizmu z perspektywy jej użyteczności i przekazu, jaki za nią stoi to jeden aspekt, który został poruszony na wystawie. Kolejnym jest analiza pod kątem estetyki. Fotograf przywiązał dużą rolę do światła i cieni, pokazał, jak jeden budynek może przy odpowiednim oświetleniu przybrać zupełnie inny wymiar. Widoczne na zdjęciach ogromne świetliki w Akademii Wychowania Fizycznego Józefa Piłsudskiego w Warszawie oraz na włoskim Uniwersytecie Bari sprawiają, że przestrzeń wydaje się być otwarta na niebo. Dworzec kolejowy Termini w Rzymie i nasz polski Sejm to geometryczne cuda, które wykorzystują znaną ludziom od czasów starożytnej Grecji kolumnę, ale w nowoczesnym wydaniu.
Modernizm to ruch, który w architekturze wywracał cały dotychczasowy porządek do góry nogami. Brak ozdób i proste geometryczne formy to jego cechy charakterystyczne. Architekci tacy jak Gaetano Minnucci (Palazzo degli Uffici) oraz Edgar Norwerth (kompleks Centralnego Instytutu Wychowania Fizycznego) w swoich pracach posługiwali się głównie jasnymi materiałami budowlanymi, takimi jak piaskowiec, który jest jednocześnie bardzo prostą, jednolitą skałą i kolejnym rozjaśniającym elementem. Jeśli przyjrzymy się dziś budynkom ministerstw, urzędów i innym gmachom publicznym, zauważymy, że większość z nich została wzniesiona właśnie z piaskowca.
Spadkobiercy idealistów
Modernizm w Polsce skończył się wraz z komunizmem. We Włoszech zaczął obumierać już w latach 50 XX wieku. Międzywojnie to okres jego rozkwitu, kształtowania się, wielkich projektów, które zajmują ważne miejsce we współczesnej kulturze. Stanowiły i stanowią symbol luksusu, nowości i świeżości, można zaryzykować stwierdzenie, że dzisiejsze budownictwo opiera się na modernistycznych koncepcjach. Wystawa, którą możemy oglądać na Wydziale Architektury, właśnie tak ma przedstawiać tamten okres. Jej zadaniem jest odczarować tak źle kojarzony w Polsce nurt prostych kształtów i geometrycznych figur. Włoskie miasta, które zazwyczaj kojarzą nam się z kolumnami, łukami i czasami sprzed naszej ery zyskują na fotografiach zupełnie nowe oblicze, o którym często nie mamy pojęcia. Jest to obowiązkowy punkt dla każdego pasjonata sztuki współczesnej i fotografii, a całą ekspozycję można zobaczyć za darmo w holu Wydziału Architektury Politechniki Poznańskiej.
Źródło zdjęcia: Amelia Ogrodowczyk