Silnik Europy, który się zatarł

Jacek Dobiański

Kryzys gospodarczy, osłabiona pozycja międzynarodowa i wreszcie rozpad rządzącej od grudnia 2021 r. koalicji SPD (socjaldemokraci), zielonych i FDP (liberałowie) – w takim stanie są Niemcy przed zarządzonymi na 23 lutego przedterminowymi wyborami parlamentarnymi. Zdecydowanym faworytem do zwycięstwa jest chadecja, ale korzystniej z tych wyborów może wyjść skrajna prawica. Poza Bundestagiem mogą się znaleźć liberałowie i Lewica. Tę ostatnią osłabiło pojawienie się lewicowo-populistycznego Sojuszu Sahry Wagenknecht. Współrządzący socjaldemokraci i zieloni notują poparcie w granicach kilkunastu procent. Zmiana na stanowisku kanclerza jest zatem w zasadzie pewna – Olafa Scholza miałby zastąpić lider chadeków Friedrich Merz.

6 listopada 2024 r. Scholz odwołał z funkcji ministra finansów lidera FDP Christiana Lindnera. Następnie ze swoich stanowisk zrezygnowali ministrowie edukacji Bettina Stark-Watzinger i sprawiedliwości Marco Buschmann. Rządząca „koalicja świateł drogowych” rozpadła się. Od tego momentu dni Olafa Scholza na stanowisku kanclerza były policzone – 16 grudnia jego rząd przegrał głosowanie nad wotum zaufania, po czym kanclerz – zgodnie z konstytucją Niemiec – poprosił prezydenta o zarządzenie przedterminowych wyborów do Bundestagu, co stało się 28 grudnia. 

Upadek rządu był wynikiem konfliktu o strategię gospodarczą między koalicjantami. Kilka dni przed dymisją ministrów z FDP do mediów wyciekł dokument ministerstwa finansów z żądaniami wobec koalicjantów – liberałowie oczekiwali zgody na obniżki podatków, zamrożenie nowych regulacji, mniej ambitne cele związane z ochroną klimatu i cięcia wydatków publicznych, szczególnie na cele socjalne. Wiadomo było, że to nie te postulaty uzyskają poparcie socjaldemokratów i zielonych. Wcześniej, bo w październiku wicekanclerz i minister gospodarki Robert Habeck (Zieloni) przedstawił natomiast plan utworzenia specjalnego funduszu zasilanego z długu publicznego, którego celem miało być wsparcie inwestycji i ożywienie gospodarki.

Chory człowiek Europy

A jest co ożywiać. Od czasu pandemii COVID-19 niemiecka gospodarka znajduje się w stagnacji. Od 2019 r. urosła zaledwie o 1,4%, podczas gdy PKB Hiszpanii – która mocno ucierpiała w czasie kryzysu finansowego w 2008 r. – urosło o 8,9%, a Polski – aż o 19%. „Niemcy od 2019 się praktycznie nie rozwijają. Już dziś określenie »chory człowiek Europy« ma tutaj spore uzasadnienie. Wiele zależy dziś od tego, co na to elity polityczne. Czy będą miały odwagę zmienić kurs, czy zostaną w koleinach starego myślenia, w starych sporach? Wybory w lutym mogą mieć kluczowe znaczenie dla przyszłości Niemiec” – mówi w wywiadzie dla oko.press analityk Ośrodka Studiów Wschodnich dr Konrad Popławski. 

Według prognoz Komisji Europejskiej z listopada PKB Niemiec w 2024 r. spadło o 0,1% (co oznacza drugi rok recesji z rzędu), natomiast w tym roku ma wzrosnąć o 0,7%, a w przyszłym – o 1,3%. Niemiecki Instytut Gospodarczy opublikował raport, według którego ok. 40% firm planuje zwolnienia. Sytuacja w sektorze motoryzacyjnym, który jest największą gałęzią niemieckiego przemysłu, jest wprost fatalna. Volkswagen do 2030 r. zlikwiduję ponad 35 tys. miejsc pracy w fabrykach w Niemczech, zmniejszy wynagrodzenia zarówno menedżerów, jak i pracowników oraz planuje zamknąć 3 zakłady w Niemczech. Zatrudnienie planuje ograniczyć także Bosch – producent m.in. podzespołów do samochodów, który chce zlikwidować 5 tys. etatów.

Jako jedną z głównych przyczyn kryzysu wskazuje się błędną politykę energetyczną. W 2011 r., na fali społecznych niepokojów po katastrofie w Fukushimie niemiecki rząd podjął decyzję o zamknięciu wszystkich elektrowni jądrowych w kraju. Zamiast tego, Niemcy postawiły na import taniego gazu z Rosji, kontynuując budowę – mimo sprzeciwów Polski i innych państw Europy Środkowo-Wschodniej – kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2, co naraziło je na szantaż energetyczny ze strony Moskwy. Nawet inwazja na Ukrainę nie spowodowała zmiany polityki i do 2023 r. Niemcy zamkneły wszystkie swoje elektrownie jądrowe.

„Dosłownie z dnia na dzień polityka energetyczna, czyli populistyczny program Zielonych, zakładająca korzystanie wyłącznie z odnawialnych źródeł energii i rezygnację z energii jądrowej, zbankrutowała. Dlaczego? Bo była oparta na fanatycznym, zielonym myśleniu życzeniowym, a nie liczbach. Funkcjonowała tak długo, jak długo energochłonna gospodarka dostawała tani rosyjski gaz” – ocenia w rozmowie z BiznesAlert.pl Thomas O’Donnell z amerykańskiego think-tanku Wilson Center. Brak energetyki jądrowej w niemieckim miksie energetycznym zdecydowanie nie pomógł także osiągnąć celów klimatycznych – do 2030 r. miały zostać zamknięte ostatnie elektrownie węglowe, a emisje dwutlenku węgla miały zostać ograniczone o 65% (w stosunku do poziomów z 1990 r.).

Poza tym, w 2009 r., a więc za rządów Angeli Merkel, do konstytucji wpisany został tzw. „hamulec długu”, zakładający ograniczenie deficytu budżetowego do 0,35% PKB, w efekcie czego – zdaniem ekspertów – brakuje środków na inwestycje w infrastrukturę (drogi, koleje, mosty, linie energetyczne).

„Ograniczenie wydatków publicznych przez dwie dekady to widoczne dziś na każdym kroku niedofinansowania infrastruktury, wojska, internetu, szkół, uniwersytetów i placówek badawczych. To zmniejszona konkurencyjność” – zaznacza O’Donnell. Bardzo powoli przebiega także cyfryzacja administracji. Jak informuje Deutsche Welle, przez internet można zrealizować tylko 36% usług urzędowych. Bundestag jeszcze do czerwca używał do wewnętrznej komunikacji… faksów.

Kampanijne priorytety

Głównym tematem kampanii jest stan gospodarki. Centroprawicowy blok CDU/CSU, który jest faworytem wyborów, przygotował plan nazywany Agenda 2030. Zakłada on obniżki podatków – likwidację podatku solidarnościowego dla osób o wysokich dochodach, podniesienie do 80 tys. € kwoty, od której obowiązuje najwyższa stawka PIT, coroczną podwyżkę kwoty wolnej od podatku i obniżkę CIT do 25%. Chadecy chcą również reformy systemu świadczeń socjalnych, polegającej na likwidacji wprowadzonego przez rząd Scholza zasiłku Burgergeld, zastąpienia go nowym świadczeniem dla bezrobotnych o zaostrzonych kryteriach oraz ich aktywizacji na rynku pracy. Ograniczenie deficytu w konstytucji ma zostać utrzymane. Poza tym, faworyci tych wyborów obiecują niższe ceny energii i ograniczenie regulacji środowiskowych, nie wykluczają ponownego uruchomienia elektrowni jądrowych, a w sprawach migracji, która będzie istotnym tematem tych wyborów, lider chadeków Friedrich Merz proponuje odwrót od polityki prowadzonej przez Angelę Merkel – procedury związane z deportacją skazanych migrantów mają być przyspieszone, a wnioski o azyl rozpatrywane w państwach trzecich. W polityce zagranicznej chadecja chce zwiększyć pomoc wojskową dla Ukrainy.

Socjaldemokraci – którzy są potencjalnym koalicjantem dla CDU/CSU – stawiają na wsparcie dla osób o niższych dochodach. 11 stycznia jako kandydat na kanclerza został wskazany urzędujący kanclerz Olaf Scholz. SPD proponuje obniżki VAT na artykuły spożywcze, PIT dla zarabiających mniej, podniesienie najwyższych stawek dla najbogatszych oraz podwyżkę płacy minimalnej do 15 €. Zobowiązali się także do reformy limitu deficytu budżetowego oraz przeznaczenia 100 mld € na inwestycje w infrastrukturę i – tak jak chadecy – przyspieszenia deportacji migrantów, którzy popełniali przestępstwa. W sprawie wsparcia Ukrainy Scholz nadal prezentuje bardziej zniuansowane stanowisko.

Skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec może okazać się najsilniejszą siłą na opozycji. Na opozycji, ponieważ wszystkie główne niemieckie partie polityczne konsekwentnie bojkotują AfD. Po raz pierwszy w swojej historii zdecydowała się nominować swoją kandydatkę na kanclerza, którą będzie Alice Weidel. Partia postuluje ponowne zbliżenie z Rosją, otwarcie gazociągu Nord Stream, koniec wsparcia dla odnawialnych źródeł energii, deportacje migrantów, a także wyjście ze strefy euro. AfD otrzymała poparcie Elona Muska, amerykańskiego miliardera i współpracownika nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa.

Cała Europa będzie uważnie śledziła te wybory nie tylko z powodu rosnącej w siłę skrajnej prawicy, ale również dlatego, że te wybory nadadzą nowy kierunek niemieckiej polityce i gospodarce. Czas pokaże, czy plany prezentowane w kampanii przez główne partie pomogą największej gospodarce Europy wyjść z kryzysu.

Źródło zdjęcia: pixaby

Informacje i publicystyka

Silnik Europy, który się zatarł

Kryzys gospodarczy, osłabiona pozycja międzynarodowa i wreszcie rozpad rządzącej od grudnia 2021 r. koalicji SPD (socjaldemokraci), zielonych i FDP (liberałowie) – w takim stanie są

Czytaj dalej »
Informacje i publicystyka

Tutorial na zdaną sesję

Grudzień oraz idący z nim w parze okres świąteczny mają to do siebie, że niezwykle szybko się kończą. Tym samym zwiastują one to, co nieuniknione –

Czytaj dalej »