Z wizytą na Roosevelta

30 września 2025

Pięćdziesiąt lat definiowania klasyki polskiej literatury młodzieżowej, misternego tkania losów familii Borejków, nowych postaci i wątków, w których zaczytywały się pokolenia babć, mam i córek – zamknięte w dwudziestu dwóch zgrabnych tomikach. Ten niebywały sukces należy do Małgorzaty Musierowicz, polskiej pisarki i ilustratorki, która swoją wielopokoleniową serią książek zasiała ziarno rodzinnego ciepła i młodzieńczej miłości w sercach fanów.

„Jeżycjadę” po raz pierwszy podsunęła mi mama, w nadziei, że w ferworze pochłaniania przygód Harry’ego Pottera na przemian z lekturami szkolnymi sięgnę po jej ulubieńców z dawnych lat. Jej plan się powiódł, a wraz z moim coraz bardziej zaciekawionym wzrokiem wędrującym po kolejnych pożółkłych kartkach książek w mojej wyobraźni wyrastały postacie, w których odnajdywałam siebie. – To jedna z charakterystycznych cech tej serii: historię Borejków fani przekazują dalej swoim dzieciom, wędruje ona z pokolenia na pokolenie – zauważa Zuza, czytelniczka, która, podobnie jak ja, zaczęła przygodę z „Jeżycjadą” dzięki swojej mamie. – To, co wyróżnia te książki, to rodzina Borejków. Tak bardzo ciepła, prawdziwa, składająca się z nieidealnych ludzi, których można by spotkać na ulicy – mówi Matylda, poznanianka i fanka serii Musierowicz. Kamienica na Roosevelta 5 stała się również moim drugim domem, a Borejkowie – rodziną, której obecność i aura przeniknęła przez papier, otulając mnie kocem swoich powiedzonek, zwyczajów i dziwactw.

Wielopokoleniowa ewolucja

Pierwsze części „Jeżycjady” powstawały w latach siedemdziesiątych, naznaczonych szarą rzeczywistością komunistycznego okresu przepełnionego cenzurą, która nie ułatwiała twórcom pracy. Początki poznańskiej serii uznawane są jednak za ulubione przez większość fanów. „Szósta klepka”, „Kwiat kalafiora” czy „Kłamczucha” są przesiąknięte osobliwymi realiami tamtych czasów w najlepszym możliwym wydaniu. Na kartach kolejnych tomów bohaterowie dorastają, a akcja zostaje przekierowana na życie ich dzieci. Musierowicz w piękny i prosty sposób pokazuje wielowarstwowy przekrój życia ludzkiego, od burzliwej młodości, poprzez dorastanie, rozkwit dorosłości i starość.

Postacie, w których zakochaliśmy się na początku „Jeżycjady”, towarzyszą nam niemal cały czas, zmieniając jedynie swoją rolę – dokładnie tak, jak w życiu. – W serii Musierowicz magiczne jest to, że wszystko się zmienia. Losy bohaterów mają ciąg dalszy, a ja nie mogę się od nich oderwać! – przyznaje Matylda. Autorka w swoich książkach przedstawia, jak uniwersalne są rozterki i perypetie młodości, a w rzeczywistości każdy ma swoją własną kamienicę na Roosevelta 5. – „Jeżycjada” jest ponadczasowa. Mimo że realia się zmieniły, z bohaterami można się łatwo utożsamić, a są na tyle różnorodni, że każdy znajdzie w którymś cząstkę siebie. W moim przypadku jest to Bebe Bitner – zdradza Zuza.

Śladami Borejków

To, co sprawia, że bohaterowie „Jeżycjady” niemal wychodzą nam z kartek podczas czytania, to zakotwiczenie ich perypetii w konkretnych miejscach na mapie Poznania. To właśnie przez skwer obok mostu Teatralnego pędziła tytułowa Kłamczucha, a w budynku Teatru Wielkiego odbywała się pierwsza randka Maćka i Kreski. – Najbardziej lubię to, że te książki mają tyle opisów rzeczywistych miejsc. Kiedy jestem w pobliżu któregoś z nich, przypomina mi się, że tu właśnie była Gabrysia z Pyziakiem – mówi Maria, poznanianka i czytelniczka książek Musierowicz. „Jeżycjada” zatem czerpie z Poznania, a Poznań żyje „Jeżycjadą”. Takiej szansy nie zaprzepaściłby żaden fandom, dlatego seria Musierowicz doczekała się swojej gry miejskiej i muralu na jednej z jeżyckich kamienic. Oprócz tego w kwietniu 2025 roku swoją premierę miał spektakl „Szósta klepka” w reżyserii Łukasza Chrzuszcza, adaptacja pierwszej części serii.

Od czasu do czasu organizowane są zloty fanów, a w przeszłości również spotkania autorskie. Moje ostatnie osobiste zetknięcie z panią Musierowicz przypadło na upalny dzień 2018 roku w jednym z poznańskich Empików, gdzie jako młoda fanka dumnie wręczyłam jej rysunek przedstawiający wszystkich bohaterów serii. Ładunek nostalgii, który dla mnie niesie ze sobą seria, pomimo że nigdy nie byłam nastolatką w PRL-u, jest niesamowity. Podobne uczucia do „Jeżycjady” ma Maria. – Uwielbiam to, że mogę siedzieć przy herbacie z książką i wkręcić się na tyle, że czuję, że znowu mam piętnaście lat i przeżywam pierwszy raz miłosne uniesienia – przyznaje. Musierowicz zaczarowała nasz poznański świat na dobre, a jej twórczość pięknie ozdobiła polskie wspomnienia z dawnych lat i stworzyła międzypokoleniowe mosty, z których możemy być dumni.

Źródło zdjęcia: Teresa Radek

30 września 2025