Warszawskie Targi Fantastyki to cykliczne wydarzenie odbywające się w warszawskim EXPO XXI przy ulicy Ignacego Prądzyńskiego. Co roku organizowane są dwie edycje – wiosenna, która miała miejsce niedawno, oraz zimowa, która jest zaplanowana na grudzień. Tym razem skala targów przeszła najśmielsze oczekiwania!
Warszawskie Targi Fantastyki to nie do końca klasyczny konwent, chociaż również gromadzi fanów fantastyki w jednym miejscu. Różni się od podobnych imprez przede wszystkim brakiem sal panelowych czy wydarzeń towarzyszących, takich jak koncerty czy pokazy filmowe. Mimo to – można tu spotkać autorów ulubionych książek oraz popularnych influencerów.
Z Pyrkonu do Warszawy?
Pyrkon to największy festiwal fantastyki w Polsce – absolutny gigant w swoim gatunku. Ale trzeba przyznać, że Warszawskie Targi Fantastyki coraz śmielej depczą mu po piętach. Jasne, WTF-y to wydarzenie o znacznie mniejszej skali, chociażby ze względu na lokalizację – EXPO XXI jest o wiele, wiele mniejsze niż Międzynarodowe Targi Poznańskie, więc siłą rzeczy warszawski event nigdy nie osiągnie takiego rozmachu. A mimo to – oferuje praktycznie wszystko to, co Pyrkon, tylko że… Taniej i w bardziej kameralnej atmosferze.
Bilet na dwa dni WTF-ów kosztował jedyne 30 zł. Dla porównania – wejściówka na tegoroczny Pyrkon to już ponad 300 zł. Co dostajemy w tej cenie? Spotkania z autorami, dużą i zróżnicowaną halę wystawców, czyli ulubione miejsce wielu konwentowiczów, a jak głosi fandomowy żart: „jak nie masz co robić, to krążysz po hali”. Również jest dostępna strefa chillout oraz jedzenia, a do tego fotobudka i fotościanka.
Owszem, brakuje paneli, prelekcji czy nocnych wydarzeń współorganizowanych, ale w tej cenie? Naprawdę ciężko narzekać. WTF-y to idealna opcja dla tych, którzy chcą poczuć konwentowy klimat bez rujnowania portfela – i bez potrzeby rezerwowania hotelu z rocznym wyprzedzeniem.
Największe WTF-y dotychczas
Do tej pory, targi zajmowały jedną halę targową, na co wiele uczestników narzekało – były głosy, że jest ścisk, że nie ma miejsca. Ja sama pamiętam targi, które były tak ciasne, że nie dało się nawet zrobić kroku w przód, o przejściu w cosplayu nie wspominając. Teraz targi wynajęły cały teren expo – czyniąc je największą edycją wszechczasów. Co jest zdecydowanie na wielki plus – w końcu więcej wystawców mogło się pokazać ze swoimi towarami, dodatkowo przejście po hali nie było takie ciasne… Jednakże…
Za dużo ludzi
Można śmiało stwierdzić, że WTF-y stały się ofiarą własnego sukcesu. Kolejki zawsze były spore, co było widać choćby podczas zimowej edycji, kiedy stałam ponad godzinę na mrozie, żeby odebrać bilet. Niestety, tym razem wraz z większą liczbą sal przyszła też znacznie większa liczba odwiedzających – a to przełożyło się na jeszcze dłuższe kolejki. Tak długie, że zawijały się wokół aż czterech budynków! Część osób zainteresowanych, w pewnym momencie nawet traciła chęć i ochotę by w nich dłużej stać, więc zrezygnowała z eventu.
Wszystko świetnie, ale jednak czegoś brakuje
Niby na pierwszy rzut oka wszystko gra – są stoiska pełne gadżetów, autorzy rozdają autografy, cosplayerzy pozują do zdjęć – ale Warszawskim Targom Fantastyki wciąż czegoś brakuje. Balansują one między byciem zwykłym jarmarkiem, a pełnoprawnym konwentem. Niestety nie da się „zjeść ciastko i mieć ciastko”, a targi, które zaczynały jako miejsce, gdzie wpadało się tylko na szybkie zakupy i do domu – dziś coraz śmielej kopiują konwentowe atrakcje. Jednak, trudno im złapać jasną tożsamość, przez co odwiedzający odczuwają dziwną mieszankę niedosytu (bo chciałoby się czegoś więcej, np. ciekawych dyskusji, warsztatów czy konkursów) i przesytu (bo tłok i mnogość stoisk potrafią zmęczyć). Wygląda więc na to, że WTF-y stoją na rozdrożu i muszą zdecydować, czy dorzucić program merytoryczny, żeby zostać „małym Pyrkonem”, czy wrócić do korzeni i skupić się na komfortowych, dobrze zorganizowanych targach bez aspiracji konwentowych.
Ludziom się podoba. Po rozmowie z uczestnikami wydarzenia, a także po własnych, głębszych przemyśleniach – doszłam do wniosku, że ludziom podoba się rozwój i poszerzenie targów. To prawda, mogłoby być lepiej (chociażby kolejki mogłyby być mniejsze), ale nie jest źle. Nie mogę się doczekać tegorocznej zimowej edycji, by zobaczyć, w którą stronę zmierzają Warszawskie Targi Fantastyki.
Źródło zdjęcia: targifantastyki.pl