Recenzja „Devil May Cry” Netflix anime adaptation

Serial anime „Devil May Cry” od Netflixa, stworzony przez Adiego Shankara i animowany przez południowokoreańskie Studio Mir, to animowana seria akcji dla dorosłych oparta na grze wideo od Capcomu. Fabuła śledzi losy Dantego, który walczy z demonami, w tym z inwazją prowadzoną przez diabloicznego Białego Królika. Premiera miała miejsce 3 kwietnia 2025 roku, a niedługo później ogłoszono powstanie drugiego sezonu. Serial wyróżnia się unikalnym stylem graficznym i scenami akcji, jednak został skrytykowany za odejście od kanonu gier i wprowadzenie wątków politycznych. 

„Devil May Cry” to seria gier mająca pięć części, z których pierwsza miała swoją premierę ponad 20 lat temu, a ostatnia wyszła w 2019. Jest to seria z gatunku hack and slash, której akcja toczy się współcześnie. Jak podaje Fandom produkcji, „Początkowo zamierzona jako sequel w serii Resident Evil, Devil May Cry jest nazywane źródłem podgatunku gier akcji nazwanego Extreme Action. Fabuła serii toczy się wokół celu głównego bohatera, Dantego, którym jest pomszczenie morderstwa matki przez eksterminację demonów. W międzyczasie spotyka swojego dawno zaginionego brata, z którym tworzy niestabilną znajomość.” W dalszej części fabuły okazuje się, że władca demonów Mundus jest odpowiedzialny za utratę matki i skorumpowanie brata Dantego. „Rozgrywka składa się z ciężkich scen walki, w których gracz musi wykonywać długie ataki, unikając odnoszenia obrażeń” – czytamy na stronie. 

Fabuła anime vs. fabuła oryginału

Głównym zarzutem do netfliksowej adaptacji DMC jest to, jak bardzo odeszła fabularnie od oryginału. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że serial opowiada własną, odrębną od gry historię, wprowadzając też nowego złoczyńcę – Białego Królika – który chce zatrzeć granicę między światem demonów a światem ludzi. Aby tego dokonać, potrzebuje naszyjnika Dantego i jego krwi. 

Dante, tak jak w grze, jest niefrasobliwy i skupia się na mordowaniu demonów w celu pomszczenia swojej matki – w serialu jednak, zwłaszcza w pierwszych czterech odcinkach, sprawia wrażenie taniej podróbki Deadpoola. Ale najbardziej skrzywdzoną postacią przez adaptację jest Lady – Mary Ann Arkham. Tak samo jak w pierwowzorze Lady nienawidzi demonów, w anime zaś zrobiono z niej wulgarną naiwniaczkę, wykorzystywaną przez Darkcom. Czyli nową formację, którą scenarzyści wykorzystali do przemycenia w tle krytykowanych przez fanów wątków: walczących o przetrwanie uchodźców wojennych, ludobójstwa czy też korupcji. Fanom – głównie amerykańskim – nie przypadła do gustu otwarta krytyka amerykańskiej polityki zawarta w podprogowym przekazie serialu.

Nowy aktor głosowy Dantego

Sporym szokiem dla miłośników serii okazała się również zmiana aktora głosowego Dantego. Przez wiele lat głos podkładał mu Reuben Langdon, lecz w anime usłyszeliśmy Johnnego Yong Boscha. Bosch jest co prawda świetny w swoim fachu, ale wzięcie do tej roli aktora, który odcisnął już swoje piętno na marce, wcielając się w zupełnie inną postać – Nero, głównego bohatera DMC 5 – nie było zbyt udanym pomysłem. Bosch spisuje się bardzo dobrze jako młody Dante, choć w niektórych momentach cały czas da się usłyszeć Nero, co wprawia widza w niemały dysonans.

Animacja

Jedno trzeba adaptacji DMC przyznać – animacja jest na naprawdę wysokim poziomie. Sceny walki są zrealizowane świetnie. Nawet użycie w nich CGI nie razi tak mocno w oczy jak w innych tego typu produkcjach. Postacie zostały narysowane bardzo dobrze, a szczególnie ich mimika. Z twarzy Dantego łatwo wyczytać to, jak się czuje, co mu się podoba, a co nie. Dodatkowo sam jego design – to jak powiewa na wietrze jego płaszcz – jest bardzo ładny. Nie ukrywam – uważam, że Dante w anime wygląda zdecydowanie lepiej niż w grach. Jest to co prawda jego młodsza wersja, a z fragmentów zwiastunu drugiego sezonu, widzimy, że później będzie bardziej przypominał swojego growego odpowiednika.

Dobry? Słaby?

Trudno jest określić jednym słowem netfliksową adaptację. Dużo „fanbojów” „Devil May Cry” uważa tę wersję za totalną katastrofę i najgorsze, co mogło powstać – z czym nie zgadzają się wyniki oglądalności. DMC Netflixa stał się jedną z najczęściej oglądanych na tej platformie streamingowej serii animowanych, goniąc takie giganty jak chociażby „Arcane” , czy „Cyberpunk Edge Runners” – będące również ekranizacjami gier. Dodatkowo Capcom po premierze odnotował ogromny wzrost sprzedaży swoich gier. Co może sugerować, że przeciętnemu widzowi serial raczej przypadł do gustu.

Osobiście uważam – jako fan gier Capcom (w tym DMC) – że serial jest naprawdę dobry. Jest tym, czym miał być – luźną adaptacją materiału, pełną scen walki i pięknych obrazków. Jedyne, co mi osobiście bardzo przeszkadza, to podejście do charakteru Lady. Niestety, jedna z moich ulubionych postaci w grach stała się w tym anime moim największym wrogiem.

Podsumowując

Netfliksowa adaptacja „Devil May Cry” autorstwa Adiego Shankara to wizualnie imponująca, pełna akcji animacja, która choć przyciągnęła dużą widownię i odniosła komercyjny sukces, spotkała się z mieszanymi reakcjami fanów gier. Serial odchodzi od oryginalnej fabuły, wprowadzając nowe wątki i antagonistę – Białego Królika – oraz wyraźne aluzje polityczne, co nie spodobało się części odbiorców, zwłaszcza w USA. Krytykę wywołały również zmiany w charakterystyce postaci Lady oraz nowy głos Dantego, który choć technicznie dobrze wykonany, budzi skojarzenia z inną postacią z gier. Mimo tych kontrowersji anime wyróżnia się wysokiej jakości animacją i udanym przedstawieniem młodego Dantego, co może przypaść do gustu mniej zaangażowanym widzom i nowym fanom serii.

Źródło zdjęcia: screen z serialu

9 maja 2025

Informacje i publicystyka

Poznań dostał skrzydeł

W ubiegłą niedzielę w Poznaniu odbyła się dwunasta edycja biegu Wings for Life World Run. Wydarzenie odbyło się w tym samym momencie na całym świecie

Czytaj dalej »