Praca twórcza może wydawać się bardzo osobistym procesem – archetypiczny artysta to w końcu nonkonformistyczny indywidualista. Jednak nie każdy taki proces jest o auto-ekspresji. Praca przy filmach jest jedną z bardziej kolektywnych form wyrazu, o czym przypomina wyjątkowy, oddolny Festiwal Filmowy Argon. To radosne, networkingowe przedsięwzięcie odbyło się po raz pierwszy piątego czerwca i zapowiada się jako nowe, coroczne święto współpracy i współtworzenia nie tylko projektów filmowych, ale przede wszystkim opowieści.
Wydarzenie zostało zaprojektowane od podszewki jako okazja nie tylko do oglądania oddolnie kręconych krótkometrażówek, ale również przestrzeń do poznawania ludzi z branż artystycznych. Liczba mnoga jest tu kluczowa, ponieważ pojawiały się interwały muzyczne, zagwarantowane przez Orkiestrę Politechniki Wrocławskiej dyrygowaną przez Katarzynę Krzywniak, która akompaniowała pięknym głosom Zespołu Wokalnego „Niechóralni”, a po seansach miały miejsce panele dyskusyjne oraz Q&A z twórcami. Między kulisami klimatycznego Kina i Teatru Apollo, odbyło się cenne wydarzenie dla lokalnej społeczności filmowej, któremu miałyśmy przyjemność towarzyszyć z dziennikarskimi przebłyskami ciekawości w oczach…
Cztery obrazy, cztery światy
Repertuar festiwalu składał się z 4 filmów: „Nowy Wiek Artystyczny”, „Ojczym”, „Back to Monkey” i „Śmierć Telewizji”. Każdy krótki seans był osobnym przeżyciem, a każda z prac zaskakiwała czymś innym. „Nowy Wiek Artystyczny” nadał sztuce nowy kadr – czy patrzyłeś kiedyś na siebie oczami namalowanego portretu? „Back to Monkey”, jedyny film animowany tego wieczoru, pozwolił spojrzeć na naszą więź z naturą i samym sobą w świeży sposób. „Śmierć Telewizji” uderzyła od razu w kilku wymiarach – łącząc doświadczenie oglądania ciężkiej, poruszającej historii o postapokalipsie z żywą muzyką orkiestry.
Najjaśniejszą gwiazdą festiwalu stał się film „Ojczym”, który trwał dwa razy dłużej niż pozostałe – 40 minut. Taki czas trwania pozwolił opowiedzieć złożoną, pełną trudności i napięć historię relacji głównego bohatera – młodego buntownika – i jego ojczyma. Każde danie podczas ich wspólnej kolacji – rosół, placki ziemniaczane, a nawet arbuz ujawniają nowe aspekty ich relacji, co utrzymuje widza w stanie intrygi przez cały czas trwania filmu. Niestety, nie będzie można obejrzeć tej produkcji poza ewentualnymi zamkniętymi pokazami stowarzyszenia, ale jeśli pojawi się okazja, aby go obejrzeć – naprawdę warto.
Kino offowe, czyli?…
Między filmem „Ojczym” a „Back to Monkey” miał miejsce panel dyskusyjny o definicji, znaczeniu i esencji kina offowego – oddolnego, niszowego czy niezależnego. W panelu udzielał się między innymi profesor UAM Marek Kaźmierczak, kierownik Instytutu Filmu, Mediów i Sztuk Audiowizualnych. Badacz, rozważając koncepcję i założenia filmów offowych stwierdził, że wywodzą się one z faktu, iż „kradną nas historie” i to właśnie ten obszar kina jest „przestrzenią własnej artykulacji, [która] nie jest podporządkowana” – ani gatunkowości, ani spółkom filmowym. Kino offowe jest przestrzenią bez definicji, wiąże się z rdzennymi elementami awangardy. To „spotkanie ludzi, którzy chcą opowiadać o sobie niezależnie od trendów” – opowiadał profesor Kaźmierczak. W trakcie seansów odczuwalne było to, jak prezentowane produkcje skupiały się nie na przychodzie, zadowoleniu widowni czy innych jakościach kina komercyjnego: snucie historii było najważniejsze, wraz z oddaniem niezależnej wizji autorskiej.
“Bez strachu płynąć pod prąd”
Doświadczając prowadzonych na panelach dialogów, można było poczuć, że członkowie Stowarzyszenia Neon, organizującego festiwal, są poprzez sztukę. Ich pomysł na stworzenie lokalnej przestrzeni do poznawania innych twórców oraz dyskusji na temat własnych projektów artystycznych idealnie wpisywała się w definicję kultury peryferyjnej przytoczonej w trakcie jednego z paneli – jest ona bowiem formą o potencjale rewolucyjnym.
Prezes Stowarzyszenia “Neon” powiedział, że „film to praca grupowa”, a my widząc, jak razem opowiadają o swoich projektach, integrowaniu radośnie kilkudziesięcioosobowej grupy miłośników filmu – nie możemy zaprzeczyć. Tworzenie filmów wydaje się być tutaj wynikiem tworzenia społeczności kochającej to, co robi. Umiłowanie ludzi w istocie wydaje się być początkiem narracji filmowej.
TEKST ZBIOROWY,
autorki: Karolina Korkosz, Yelizaveta Rayetskaya
Źródło zdjęcia: Zdjęcia autorskie


