Łapanie autostopów to sposób podróżowania, który budzi wiele kontrowersji, w szczególności, gdy mowa o wyprawie za granicę. Prawie na Bałkany, bowiem do Słowenii i Chorwacji. Wiele słyszy się o niebezpieczeństwie, o braku wygody. Wielu twierdzi, że podróżowanie ma być przyjemnością. Ale jak wygląda to naprawdę? Czy warto zaryzykować?
O autostopowaniu piszę z doświadczeń własnych oraz moich przyjaciół, z którymi miałam okazję odbyć tę podróż. Przemieszczaliśmy się pomiędzy wieloma miastami, w dużej mierze dzięki życzliwości napotkanych na stacjach benzynowych i drogach kierowców.
Podróż autostopem to nie tylko sposób na darmowe podróżowanie – choć oczywiście jest to istotny aspekt – ale przede wszystkim na poznanie wielu ciekawych ludzi na trasie, nawiązanie nowych relacji. Autostopowanie daje również poczucie wolności. Mimo, iż ciągła niewiadoma może wzbudzić bardzo intensywne emocje, to z pewnością zostaną one na długo zapamiętane. Taka podróż pełna jest wyzwań, jednak dostarcza nieporównywalnych wspomnień na długie lata i gwarantuje, że wyprawy nigdy nie będzie można określić jako „nudnej”.
Choć na pytanie „czy warto?” odpowiedź jest czysto subiektywna, postaramy się przedstawić naszą perspektywę na temat autostopowania do Słowenii i Chorwacji. Kraje te, pomimo granicznego położenia, okazały się bardzo różnorodne, jeżeli chodzi o doświadczenia.
Nad chorwackie wybrzeże
Chorwacja, tak często odwiedzana przez Polaków, stała się naszym pierwszym przystankiem na autostopowej trasie. Przewidywaliśmy szybkie łapanie transportu, mając za sobą miłe doświadczenia z Chorwatami w przeszłości. Wspominaliśmy gościnność tego narodu, którą tak bardzo zapamiętaliśmy. Jednak nic bardziej mylnego! Kwestia pozytywnego nastawienia pozostała niezmienna, ale okazało się, iż Chorwaci – przynajmniej na wyznaczonej przez nas trasie – nie byli zbytnio zaznajomieni z ideą łapania autostopów. Duże problemy napotkaliśmy na przykład próbując złapać transport wyjeżdżając z Zagrzebia.
Zdarzało się, że zainteresowani przechodnie zaczepiali nas, pytając zaciekawieni, dokąd się udajemy, bądź wyrażali zdziwienie. Raz mieliśmy nawet do czynienia z sytuacją, kiedy przechodnie pierwszy raz w życiu – w tej okolicy – widzieli, żeby ktoś próbował łapać autostop. Dla uściślenia, staliśmy raczej w dobrym miejscu, przy wylotówce do naszego miejsca docelowego.
Niestety, przez kilka godzin naszego oczekiwania, nie zatrzymał się dosłownie żaden pojazd, co okazało się dla nas dużym zaskoczeniem. Kierowcy machali do nas jednak z jadących samochodów, wyrażając wsparcie, co dodało nam trochę otuchy. Ostatecznie musieliśmy zrezygnować z tej formy transportu z powodu zbliżającej się nocy.
Niedoceniona Słowenia
Słowenia to kraj, który wielu Polakom kojarzy się wyłącznie jako przystanek w drodze na coroczny urlop do Chorwacji, a nie jako okazja na poznanie kolejnych regionów. Kraj ten oferuje jednak bardzo wiele – dziewicze, zalesione tereny, wprost idealne do długich wypraw rowerowych, przepiękne jeziora i potężne góry. Jak na tak niewielkie państwo, Słowenia naprawdę zaskoczyła nas wyborem aktywności, ale i podejściem ludzi.
Choć oba kraje mają do siebie bezpośredni, graniczny dostęp, Słoweńcy wyrazili zupełnie inne podejście do autostopowania, w porównaniu z poprzednikami. Udało nam się tutaj złapać transport bardzo szybko, oczekując maksymalnie do około trzydziestu minut, czasem do godziny.
Mieliśmy okazję podróżować z kierowcą spóźnionym na wesele kuzyna, który pomimo pośpiechu zgodził się nas zabrać i wspólnie odkrywaliśmy, jak zbliżone są nasze polsko-słoweńskie gusta muzyczne. Innym razem uzyskaliśmy transport od Słoweńca, który, jak się okazało, mieszka na stałe w Polsce, jednak akurat na tydzień wrócił do rodzinnej Lublany. Gościnność Słoweńców zapamiętamy na długo, w tym także dodatkowe kilometry, które kierowcy robili bezinteresownie, by podwieźć nas pod drzwi naszego zakwaterowania. Jak zawsze, nie obyło się bez przygód. Jednego dnia myśleliśmy, że będziemy musieli spać na stacji benzynowej z powodu braku transportu. Ostatecznie udało nam się jednak złapać samochód. Chyba nic nie jest w stanie dorównać uczuciu ulgi i wdzięczności, jakich wtedy doświadczyliśmy.
Zdecydowanie Słowenia jest dobrym miejscem, by rozpocząć przygodę z autostopem.
Oprócz nowych znajomości, odkryliśmy nowe rejony, dzięki poleceniom lokalnych kierowców. A co najważniejsze, przeżyliśmy przygodę, a właśnie o to od początku nam chodziło.
Zatem czy warto?
Autostopowanie w obu państwach było bardzo cennym doświadczeniem – pełnym wyzwań, ale jednocześnie wynagradzającym i pozwalającym na odczuwanie wielkiej wdzięczności. Z pewnością nie jest to sposób podróżowania dla wszystkich, ale warto spróbować choć raz.
Dobrym miejscem jest Polska, gdzie sytuacja jest nawet prostsza. Na przykład w Tatrach, gdzie, jak wiadomo, Górale słyną z ogromnej życzliwości. Z czasem jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia. Często nie chodzi przecież o sam cel, odhaczenie kolejnego miasta czy regionu, ale o przeżycie tego, co oferuje droga sama w sobie – dosłownie i w przenośni. Właśnie tym dla mnie są autostopy.
Źródło zdjęcia: Weronika Grochalska


